Kosy i różańce

Coś drgnęło? Prokuratura przygląda się kolejnemu chamskiemu i jątrzącemu wybrykowi Roberta Bąkiewicza pod egidą Kaczyńskiego.

8 grudnia ma się rozpocząć rozprawa sądowa przeciwko Grzegorzowi Braunowi. Obaj są skrajnie agresywnymi działaczami nacjonalistycznej skrajnej prawicy. Obaj przedstawiają się publice jako katolicy. Obaj mają poparcie prawicy politycznej i kościelnej, choć mówią i robią rzeczy nikczemne, sprzeczne z prawem i polską racją stanu. Za to zgodne z nią będzie ich sprawiedliwe osądzenie i ukaranie.

W poniedziałek wieczorem oglądałem w TVP Info, jak posłanka PiS broniła Bąkiewicza za jego kosy na sztorc, chwasty wyrwać, napalmem potraktować i co tam jeszcze. Posłowie PiS są jak zwykle przygotowani przez biuro prasowe na każde niewygodne pytanie. Wystarczy, ze Kaczyński nazwał go publiczne „dzielnym i mądrym”.

Odpowiedź gotowa: taka jest dziś linia partii, a my się pod nią podpisujemy. Może nie wszyscy w PiS są gotowi bronić Bąkiewicza, ale nie odważą się wejść w publiczną polemikę z własną, skrajnie szkodliwą propagandą.

Zatwardziali lojaliści w obozie PiS – szczególnie wyróżnia się tu poseł Kuźmiuk i niektóre pisowskie posełki, zarówno starsze, jak i młodsze, nie ma tu żadnego konfliktu pokoleń – mogą mieć różne powody, by zawsze iść w zaparte, ale zapomnieli, że spisane będą czyny i rozmowy, a w internetach nic nie ginie. Tak bardzo chcą się utrzymać na partyjnej fali, czyli w łaskach Kaczyńskiego, że tracą zmysł samozachowawczy.

Nie mój cyrk, nie moje małpy, ale tak właśnie umiera demokratyczna debata, a tej mi żal. Jeśli bez przerwy przekracza się kolejne czerwone linie i nie ponosi się za to odpowiedzialności, to gawiedź dyplomowana lub z wykształceniem podstawowym bierze przykład.

Dlatego tak ważne jest, by doszło do osądzenia tych gwałtowników z Bogiem na ustach. I wszystkich tuzów i notabli dawnego reżimu prawicowego, którym przedstawia się zarzuty. Nawrocki ich ułaskawi, ale społeczeństwo zobaczy, że dygnitarzom jednak nie wszystkie przestępstwa uchodzą na sucho. Oby jeszcze za tej kadencji Sejmu, bo później okienko sprawiedliwości może się zatrzasnąć.

Guru od polityki polskiej mówią, że Bąkiewicz wygaduje te swoje szczujące głupoty, by nie musiał ich mówić jego patron Kaczyński. A chodzi ogólnie i politycznie o dylemat Kaczyńskiego: razem czy osobno z Konfederacją? Cóż, każdy ma takie dylematy, na jakie sobie zasłużył. Ten z pewnością Szekspira by nie zainspirował.

Z warszawskich plotek i przecieków politycznych ma wynikać, że o ile Kaczyński jeszcze dylematu nie rozwiązał, o tyle ekipa Nawrockiego już szykuje test pod nazwą paktu senackiego między PiS i Konfederacją.

Przyznam, że nie rozumiem wahań Kaczyńskiego. To przecież oczywista oczywistość, że musi iść razem z Braunem i Bąkiewiczem, z Mentzenem i Bosakiem, by totalnie i nieodwracalnie, z krzyżem i różańcem w ręce, znapalmować Polskę.

Reklama