Czystka
Ponury znak czasu, w jakim żyjemy. W Krakowie odwołano spotkanie publiczne z literacką noblistką Hertą Müller. Bo organizatorzy – Międzynarodowe Centrum Kultury i Cricoteka – obawiali się, że propalestyńscy działacze i propalestyńskie działaczki zakłócą spotkanie. Wybitnej pisarce zaproponowano zamiast spotkania na żywo nagranie z nią rozmowy. Noblistka nie opowiedziała jak dotąd na tę propozycję i przestała odbierać telefony od organizatorów.
Daję niżej kilka wypowiedzi, które lepiej niż ja bym to zrobił reagują na ten akt uległości wobec nagonki.
Monika Sznajderman, wydawczyni polskich przekładów Müller, pisze na FB:
Jako polska wydawczyni wybitnej pisarki, laureatki Nagrody Nobla Herty Müller jestem bardzo przykro zaskoczona decyzją dwóch poważnych publicznych krakowskich instytucji: Cricoteki i Międzynarodowego Centrum Kultury o odwołaniu spotkania z artystką, które miało się odbyć dzisiaj w Krakowie. „Z przykrością informujemy, że spotkanie z Hertą Müller (…) zostaje odwołane z przyczyn niezależnych” – poinformowały na swoich stronach internetowych Ośrodek Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora Cricoteka i Międzynarodowe Centrum Kultury w Krakowie. Cóż, nie wydaje mi się, by rzeczywiście stało się to z przyczyn niezależnych od organizatora – to była przecież ich – organizatorów – suwerenna decyzja, i to oni są za nią – a nie jakieś nieznane bliżej przyczyny – odpowiedzialni. Chyba należałoby raczej przyznać: my, publiczne instytucje, dla których jednym z celów powinna być swobodna międzynarodowa wymiana myśli, choć mamy możliwości i środki, by zapewnić artystom bezpieczeństwo, nie chcemy tego zrobić. Wolimy umyć ręce i nie narażać się na krytykę, co z tego, że zamykając tym samym przestrzeń do debaty. Dyrektorka Cricoteki Natalia Zarzecka pisze, że nie chciałaby, „aby wizyta w Krakowie wywołała u pisarki cierpienie i stres”. Herta Müller nie jest dzieckiem – jest dojrzałą, niezwykle dzielną, ciężko doświadczoną przez totalitaryzm osobą, która zło zna od podszewki, bo młodość spędziła w komunistycznej Rumunii i cierpiała prześladowania przez jedną z najstraszniejszych służb wewnętrznych, jaką była Securitate. Nie boi się występować publicznie i mówić rzeczy niepopularnych. Organizatorzy doprawdy przesadzili nieco z troską o Nią – chyba że jednak to nie o Nią – jej dobrostan i bezpieczeństwo – tak naprawdę chodzi?
Głos zabiera dobrze znany miłośnikom literatury „Lektor” z Tygodnika Powszechnego:
„Nie lubię sam robić czystek, ale po haniebnej aferze z odwołaniem krakowskiego spotkania z Hertą Müller pod wpływem gróźb ze strony propalestyńskich i antyizraelskich środowisk prosiłbym moich fejsowych znajomych, którzy nie dostrzegają w tym niczego złego, o odznajomienie się. Przypominam: Herta Müller jest Niemką z Rumunii, świetną pisarką i laureatką Nobla, z doświadczeniem życia w dyktatorskim kraju z najokrutniejszą spośród krajów komunistycznych służbą specjalną (Securitate). Uważa, że Izrael ma prawo do istnienia oraz że w Europie, zwłaszcza wśród lewicy, na nowo rozkwita antysemityzm. Miała zresztą mówić o czymś zupełnie innym – o powinowactwach z Kantorem w kwestii stosunku do przeszłości.
Rezygnacja z jej przyjazdu i sposób, w jaki to zrobiono, budzi wstyd. Mam nadzieję, że władze miasta i instytucje państwa – pisarka miała być gościem Cricoteki i Międzynarodowego Centrum Kultury – jakoś zareagują. Tchórzliwe milczenie naprawdę się nie opłaci.
Renata Lis przypomina, że: „W pewnym mieście w Polsce działacze propalestyńscy zakłócili niedawno obchody rocznicy likwidacji getta, w wyniku tej akcji straciła pracę dyrektorka instytucji samorządowej odpowiedzialnej za organizację”.
Beata Lewkowicz również nie owija w bawełnę: „Odwołanie spotkania z Hertą Müller to kompromitacja nie tylko Cricoteki, ale całego krakowskiego środowiska kulturalnego.
Spotkanie z noblistką zostało anulowane na skutek presji ze strony propalestyńskich aktywistów, co stanowi cios w samo serce wolności słowa. Müller od lat jest symbolem odwagi cywilnej, pisarką, która nie boi się mówić rzeczy trudnych. Tym bardziej szokujące jest, że w wolnym kraju, w mieście o takiej tradycji intelektualnej jak Kraków, organizatorzy dali się zastraszyć sympatykom terroryzmu.
Czego tak naprawdę się obawiano? Histerycznych wrzasków i machania klapkiem? Czy naprawdę nie można było wynająć podstawowej ochrony albo zwrócić się o wsparcie do policji? Czyli teraz o polskiej kulturze i polityce będą decydować zwolennicy Hamasu i terrorystów? Mam rozumieć, że Omar Faris jest p.o. prezydenta Krakowa?
To, że instytucja artystyczna ulega presji, zamiast wolności bronić, jest szczególnie absurdalne w przypadku Herty Müller, która przeżyła reżim cenzury w Rumunii i ryzykowała własne życie, by mówić prawdę o totalitaryzmie. Autorka, która całe życie walczyła z milczeniem narzucanym przez władzę, została uciszona w demokratycznym Krakowie. I jeszcze tłumaczy się to chęcią zapewnienia jej komfortu. Fuj. Wstydźcie się.
Tchórzostwo i koniunkturalizm były zawsze zabójcze dla kultury i sztuki”.
Ja dodałbym tylko, że to wszystko dzieje się tak niedługo po śmierci Mariana Turskiego.
Komentarze
@tejot – 8 października 2025 – 13:53 (wcześniejszy wpis)
„Tak, że ekipa Nawrockiego ma wiele, bardzo wiele wspólnego z rządem. Ekipa ta może w dużym zakresie sterować inicjatywami ustawodawczymi rządu poprzez blokowanie procesu zatwierdzania ustaw rządowych oraz mechanizmów awansowych w sądownictwie, organach ścigania, wojsku, w polityce zagranicznej, itd. Te uprawnienia miękko zdefiniowane i nadane przez Konstytucję prezydentowi sprawiają, że Kancelaria Prezydenta staje się drugim rządem, organem nadzorczym, dublującym w wielu dziedzinach, szczególnie w polityce zagranicznej i obronności, strukturę rządu.
Kancelaria stała się za rządów PiSu molochem biurokratycznym z armią ministrów, ich zastępców, machiną prawniczą, izbą kontroli nadzwyczajnej, ministerstwem d/s. nadzwyczajnych, kuźnią kadr partyjnych, szkołą uwodzenia narodu, zaprzaństwa, obłudy i kpin z państwa prawnego. TJ”
Dziękuję Tejocie za przypomnienie zawiłości podziału władzy nad Wisłą. Dziwnym się wydaje tylko iż Karol Nawrocki tak ciężko pracuje nad wykorzystaniem uprawnień prezydenckich dla korzyści swojej władzy. Czyżby on z czegoś nie zdawał sobie sprawy?
Jeśli do tego dodać zwolnienie Hartmana, to kierunek jest oczywisty. Z obawy przed terrorystami z Hamas, część polskiej kultury zaczęła przezornie uprawiać autocenzurę.
Patrząc na stopień zagrożenia , to nie chce nawet myśleć o tym, jak ci „wszyscy dzielni Polacy” zachowaliby się wobec prawdziwego zagrożenia.
Mówimy tu tylko o tej bardziej liberalnej części polskiej kultury, jeśli wziąć całość pod uwagę, to strach się bać, co nas oczekuje.
Może trzeba dać jakoś do zrozumienia redakcji „Polityki”, że bez prof. Hartmana , „Polityka” będzie dla nas pismem uboższym i o wiele mniej atrakcyjnym.
Polityka straciła z przyczyn naturalnych w ostatnich latach wielu wybitnych i dobrych publicystów żydowskiego pochodzenia i po co to jeszcze przyspieszać.
Pismu to nie pomoże.
Nie chcę tutaj bronic krakowskich instytucji obawiajacych się spolecznych skutków zaproszenia pani Herty Mueller, która jest nie tylko pisarka, laureatka literackiej nagrody Nobla, ale i autorką Listu Otwartego, w którym staje po stronie Izraela w konflikcie izraelsko-palestyńskim. Zastanawiam sie tylko, co by było, gdyby agresywne grupy propalestyńskie rzeczywiscie zaatakowały sale, w której odbywałoby sie spotkanie, a organizatorzy zwróciliby sie o pomoc do policji. Wyszłoby, ze policja państwowa bije skrzywdzonych Palestynczyków i osoby ich wspierajace w interesie Żydów i Izraela. A wiadomo nie od dziś – Żydzi rządza swiatem, a ostatnio Krakowem. Wzrost nastrojow antysemickich przynajmniej w Krakowie i okolicach byłby na bank. Mysle więc, że organizatorzy postapili słusznie, a rozwój wolnej debaty powinien byc odłozony na czas, gdy skonczy sie wojna na Bliskim Wschodzie.
Nie wiedziałam, ze „Polityka” skonczyła współpracę z prof. Hartmanem. Obawiam sie, że to decyzja o wiele cięższego kalibru niż odwołanie spotkania z Herta Mueller. Jan Hartman, mimo ze często sie z nim nie zgadzałam, był niewatpliwa gwiazdą na szpaltach „Polityki”, a brak jego felietonów znacznie zubozy poziom pisma. Nie mam pojecia, co kierowało Redakcją.
Trafiłam na wpis na fb Przemysława Szubartowicza o czystkach w „Polityce”, z którym sie całkowicie zgadzam:
„Skancelowanie Jana Hartmana (za „oburzający” wpis na FB o flotylli), a wcześniej Andrzeja Mleczki (za „dziaderskie” żarty, które „już nikogo nie śmieszą”) i Krzysztofa Daukszewicza (za niezrozumiałe przez Piotra Jaconia sparodiowanie Jarosława Kaczyńskiego, który kpił z osób trans), wpisuje się w nastrój epoki. Epoki, w której liberałowie – a raczej byli liberałowie, byłe „libki” – zostali tak skutecznie zaszantażowani przez lewicę kulturową, przez „przebudzonych” aktywistów i przez poprawność polityczną, że zatracili zdolność rozumienia funkcji przesady, prowokacji i metafory.
Hartman „wysyłając” pięknoduchów do więzienia – specjalnie przesadził w krytyce i mogło skończyć się na świętym oburzeniu, ale skończyło się na cichym wymazaniu autora. Mleczko specjalnie kpi z relacji między płciami, które częściej są komiczne niż romantyczne, co nie jest seksizmem – i mogło skończyć się na wzruszeniu ramion niektórych smutasów, ale skończyło się na pożegnaniu prowokacyjnego autora. Daukszewicz specjalnie uwypuklił obsesje Kaczyńskiego, co nie jest transfobią – i mogło skończyć się na przeprosinach przewrażliwionego dziennikarza, ale skończyło się na usunięciu obeznanego w metaforach poety.
Działania te zostały podjęte, by zadośćuczynić wszystkim, którzy rozpętywali seanse histerii i organizowali symboliczne lincze, bo – jak śpiewał rockman – „przecież tak nie wolno godzić w uczucia porządnych ludzi”. Byli liberałowie nie zauważyli jednak, że im bardziej rezygnują z tolerancji dla przesady, prowokacji i metafory, tym bardziej stają się antywolnościowymi zamordystami, którzy uciekają od wolności, a więc ziemi obiecanej swej własnej młodości. Dziś lewicująca młodość nie lubi już wolności. Wolność (także do pisania głupot, do przekraczania dobrego smaku, a zwłaszcza do pomyłek i błędów) jest trudna, wymaga poświęceń, odpowiedzialności oraz wyrzeczenia się dyktatu dosłowności, przed którym przestrzegała Olga Tokarczuk, ale epoka jej nie wysłuchała.
Dziś o wolności mówi już prawicowa Konfederacja, a nie lewicowi i liberalni buntownicy z dawnych lat. Dziś o prawo do przesady, prowokacji i metafory walczy prawica, bo lewica i liberałowie wybrali drogę politpoprawności i nowego purytanizmu. Żadne Hartmany, Mleczki i Daukszewicze nie będą więcej psuć nastroju salonu, który obecnie zajęty jest promowaniem grzeczności, zakazów i – last but not least – prohibicji. Epoka wymaga, żebyśmy byli grzeczni, przyzwoici (w ściśle wyznaczonych granicach) i zdrowi, bo zdrowie jest najważniejsze. Niech się skancelowowany przez bożka „nauki” Zygmunt Freud schowa z tym swoim „nie warto żyć dla zdrowia”. Warto! Epoka nas do tego wychowa.
Kreślę się.”
@Z dystansu
18 października 2025
9:37
Potrzebna jest zdecydowana reakcja wieloletnich czytelników prof. Hartmana . Piszę list protestacyny do red. naczelnego J. Baczyńskiego i mam nadzieję, że protestujących będzie wielu .
W pełni popieram opinię @Z dystansu, że zwolnienie z Redakcji Polityki prof.J. Hartmana „Polityce” nie przynosi chwały. Nie znam prawdziwych powodów takiej decyzji; ale jeśli powodem była zbyt ostentacyjna obrona postępowania Izraela wobec Palestyńczyków przez J.Hartmana w ostatnich miesiącach , to w piśmie tak tolerancyjnym i szanowanym, pluralistycznym ,jak „Polityka” nie powinno mieć -moim zdaniem – miejsca. Czy ktoś z blogowiczów zna właściwe powody?
@Kalina
Zawiesiła, nie skończyła, mam nadzieję.
@Kalina
Ale przecież są metody chronienia spotkań publicznych przed ekscesami.
Przez usunięcie Hartmana, Baczyński łamie z świętą tradycją „Polityki” , która nawet w okresie najcięższych moczarowskich prześladowań, dawała schronienie publicystom żydowskiego pochodzenia.
Nawet jeśli jest to jakaś osobista decyzja , to nie przestaje ona przez to być decyzją polityczną.
Ja jestem za Hartmanem , może ktoś jeszcze.
Kalina
i czego bronisz , tego, żeby ze strachu uginać przed terrorystami i dlatego rezygnować z pluralizmu i otwartej dyskusji w jeszcze demokratycznym państwie.
W ten sposób demokracji napewno nie obronimy.
@Red. Szostkiewicz
Można byłoby zorganizować spotkanie tylko za zaproszeniami, po czym zaryglować salę i postawić ochroniarzy. Obawiam się, że debata byłaby jednostronna
Poprawność polityczna już dawno zabiła Politykę. I silne skrzywienie ideologiczne. I bardzo dobrze, że wreszcie cała prawda wyszła na jaw
…
Bibi Netanyahu osiagnal wszystko (prawie, poza osadnikami w Gaza) co chcial. Fakt ten wzbudzac musi gniew i rozczarowanie najwiekszych liberalow polskich (szczegolnie katolickich) 😎 Bezsilny gniew, bo trudno dosiegnac im Bibi N, to zlapali ”zastepstwo” 😎
Charakterystyczne jest ze obroncow Palestynczykow nie cieszy rozejm/koniec walk. Wladza Iranu jest zlamana, Hizbollah wladza w Libanie upadla jak i Assad w Syrii. Wszystkiemu Bibi patronowal i ma ucho u Fryzury (i ziecia jego). No jak tu zagniewany nie byc? No jak?
Kazdy kto czytal ”Lalke” i pamieta fragment o wyscigach konnych/ stajni. Wie ze Zyd przechodzacy na koniec miotla w leb bierze nieodwracalnie. No nie ma rady. Do Bibi daleko… Do Jana H blisko i bezkarnie…
Pzdr Seleuk
Nie zgadzam się z Panią Kalina.
Wprost przeciwnie, należy dopuścić do ekspresji innych głosów. I nie bać się nagonki. W przeciwnym przypadku słyszy się jedną jedyną wersję.
Pozwolę sobie wkleić wpis zamieszczony na sąsiednim blogu
Niezbyt lubię felietony Pana Hartmana, jest nierówny literacko. Czasem z werwa , czasem peroruje jak nudny profesor. Często pisze prowokując. To jego wybór. Skłaniający do dyskusji i myślenia. Jeżeli się to komuś nie podoba, to nie czyta.
Decyzja redakcji Polityki jest co najmniej zaskakująca Redakcja nie oburzyła się po tekście jednej z ich szefowej , piszącej o « ludobójczych działaniach Izraela ». Co było skandalicznym kłamstwem. I oszczerstwem. Już o tym pisałem i nie będę się powtarzał. Polski poseł, Członek autopromocyjnej flotylli club med , dzięki czemu wielu poznało jego nazwisko i facjatę, co było celem tej komicznej wyprawy, mógłby rzeczywiście skorzystać z usług więzienia Izraela, gdzie więźniom leczy się najmniejszą próchnicę i duże raki. Tak jak jednemu z szefów Hamasu. Sinuar mu było chyba. Wyleczono mu raka w więzieniu, nauczył się hebrajskiego, pardon, syjonistycznego. A Biedna Greta, pocięły ją komary i nie miała bezglutenowego chleba bio?
Nie widzę nic skandalicznego w propozycji prof Hartmana. Szanowna redakcja mogła « się odciąć » publikując list polemiczny, a raczej pan Baczyński osobiście, personalnie, bo w przeciwnym wypadku jest to opinia monolityczna , a nie wierze ze w Redakcji wszyscy są zgodni z medialną deportacją, godną ‘68.
Nie miałem sympatii do red A Sz , lecz jego ostatnie trzy felietony wzbudziły mój szacunek. Ratuje honor Polityki Jaką szkoda , że tygodnik który czytam od 1978 , staje się tchórzliwym media, bojącym się nagonki i krytyki politycznej poprawności. Im więcej krzyczy się wolności wolność , tym mniej jej widać. Mam podobne refleks i w dyskusjach z młodym pokoleniem w rodzinie w Polsce. Bezmyślne powtarzanie schematów.
Artykuł, wpis Pana Hartmana mógłby zmusić do myślenia. Lecz myślenie prowadzi do refleksji a potem w skrajnych przypadkach do zwątpienia. A to jest wysoce niebezpieczne
Idąc rano do RER spotkałem wielu żydów idących do synagogi. Na każdym skrzyżowaniu był albo policyjny samochód albo prywatne służby ochrony. Centra kultury żydów są chronione wielkimi plytami z dykty.
We Francji, w 2025 roku, jest się zmuszonym do ochrony żydów!!!!!!
Przed Notre Dame policja. Rzeczywiście znowu może zdarzyć się rzecz nie do pomyślenia , że niedopalony papieros podpali dębową osiemsetletnią belkę
No, cóż, żałuję bardzo, ale będę musiała zrezygnować abonamentu Polityki, podobnie jak zrezygnowałam z abonamentu Newsweeka 🙁 .
Zapewne jestem zbyt zasadnicza, ale jestem już za stara, aby to zmienić. I źle bym się z tym czuła.
Szkoda, że jeszcze tylko do wiosny będę mogła czytać ten blog, który ogromnie cenię.
Wyrazy szacunku Panie Redaktorze, za treści zmuszające do myślenia, za niewidoczną moderację, która musi być strasznie deprymującym zajęciem , a jednak zapewnia poziom dyskusji nieobecny już w większości podobnych miejsc i głosy blogowiczów reprezentujące szerokie spectrum społeczeństwa.
Dziękuję wszystkim Państwu.
Autocenzura i czujność nie zadziałały w przypadku profesora Hartmana. Ciekawe, czy któryś z reaktorów Polityki w ramach zawodowej solidarności z zawieszonym sam zawiesi swoją działalność redakcyjną.
Cukiertort
16 października 2025
20:53
…obecna klasa polityczna w Polsce niegodna tej z lat 90 tych rzemyka u sandałów wiązać. …
Cóż można na to odpowiedzieć?
Chyba tylko to:
Dobranoc panu, panie Bzowski
Zaśnij spokojnie przyjacielu
Dobranoc panu panie Bzowski
Sen emeryta w PRLu
Przedmiotem jest szczególnej troski
A pan wciąż jeśli mam być szczery
Rozkoszne lubi pleść androny
Twierdząc na przykład że emeryt
Znaczyło kiedyś zasłużony
Kiedyś znaczyło dziś nie znaczy
Stare znaczenia trafił szlag
To nie jest powód do rozpaczy
Ale postępu piękny znak znak znak
Kiedyś kiełbasa była z mięsa
Cukier rozpuszczał się klej kleił
A jak sen przysiadł ci na rzęsach
Nie zasypiałeś bez nadziei
Dziś jest pan na przedwczesnej rencie
I są kłopoty spore z panem
Pan w czarnej skrzynce swej pamięci
Za dużo ma zapamiętane
Po co pamiętać panie Bzowski
Jakąś nadzieję cukier klej
Ech przydałby się łut sklerozki
I żyłoby się panu lżej lżej lżej
Dobranoc panu panie Bzowski
Jeszcze nim pana sen dogoni
Niech pan posłucha ciekawostki
Zauważonej bez ironii
Pan nie wie patrząc zmierzchem w lustro
I myśląc jak mi gęba zbrzydła
Że jedną nocą czarną pustą
Mogą wyrosnąć panu skrzydła
I wiatr wesoły panu świśnie
Że trzeba ufać trzeba żyć
Niech się te skrzydła panu przyśnią
Dobranoc panu spać pan idź
Dobranoc panu spać pan idź
Dobranoc panu.
Słowa Piotr Machalica
https://www.youtube.com/watch?v=iGYVd_YnFDM
Po prostu niektórzy z nas mają za dużo zapamiętane w czarnej skrzynce pamięci.
…Pan w czarnej skrzynce swej pamięci
Za dużo ma zapamiętane
Po co pamiętać panie Bzowski
Jakąś nadzieję cukier klej
Ech przydałby się łut sklerozki
I żyłoby się panu lżej lżej lżej…
I żyje nam się ciężej.
Przydałby się nam łut sklerozki.
We Francji, w 2025 roku, jest się zmuszonym do ochrony żydów!!!!!!
W Polsce 2025 Zydów się nie chroni. Wystarczy owinąć się kraciastym szalikiem, można wtedy prowadzić politykę międzynarodową na stadionach piłkarskich.
Z dystansu
18 października 2025
12:04
Przez usunięcie Hartmana, Baczyński łamie z świętą tradycją „Polityki” , która nawet w okresie najcięższych moczarowskich prześladowań, dawała schronienie publicystom żydowskiego pochodzenia….
Proszę nie manipulować.
Hartman nie został zawieszony z powody swojego pochodzenia.
Powodem były jego wypowiedzi:
https://www.press.pl/tresc/89787,_polityka_-zawiesila-wspolprace-z-janem-hartmanem
…”Polityka” zawiesiła współpracę z Janem Hartmanem w reakcji na jego wpis zamieszczony 2 października na prywatnym profilu na Facebooku. Publicysta postulował w nim, by poseł Koalicji Obywatelskiej Franciszek Sterczewski i inni uczestnicy flotylli Sumud, płynącej pod sztandarami pomocy humanitarnej dla Strefy Gazy, zostali osądzeni i ukarani w Izraelu. …
W ocenie Hartmana organizatorem flotylli był Hamas. „Życzę polskim nazistom z hamasowskich kutrów, żeby posiedzieli sobie w jednym z cieplutkich więzień na pustyni Negew. …
W sekretariacie „Polityki” dowiedzieliśmy się, że redakcja nie planuje publikacji tekstów Jana Hartmana w najbliższej przyszłości. Komentarza redaktora naczelnego pisma Jerzego Baczyńskiego nie udało nam się uzyskać.
Zarzut nazizmu to bardzo ciężki zarzut.
Ktoś kto jest profesorem filozofii, etykiem powinien ważyć słowa.
Szczególnie w tak trudnych czasach.
Ale jak pisze o sobie Jan Hartman na blogu o podtytule „zapiski nieodpowiedzialne”:
https://blog.polityka.pl/hartman/informacje/
…Natura dość łagodna i koncyliacyjna, jakkolwiek ze skłonnościami neurotycznymi i upodobaniem do ironii. …
Najwyraźniej Redakcja Polityki uznała, że łamy jej pisma nie są właściwym miejscem do leczenia neuroz pana Hartmana.
Takie jej prawo.
Jestem czytelniczką Polityki jeszcze przed przyjściem Hartmana na świat.
Nie zawsze się zgadzałam z jej linią.
Z pewnością jednak nie rozstanę się z Pismem z powodu zawieszenia współpracy z kimś, kto nie potrafi wziąć odpowiedzialności za swoje słowa.
„Odwaga” kosztuje.
Errata:
Byłam czytelniczką …
„Czystka” Świetny tytuł Panie Redaktorze !
ahasverus
18 PAŹDZIERNIKA 2025
14:1
…Członek autopromocyjnej flotylli club med , dzięki czemu wielu poznało jego nazwisko i facjatę, co było celem tej komicznej wyprawy, mógłby rzeczywiście skorzystać z usług więzienia Izraela …
„Facjata” Franka Sterczewskiego, działacza miejskiego z Poznania znana była nie tylko w Polsce od roku 2017.
To on wyprowadził na ulice, najpierw Poznania a potem całej Polski ludzi w „łańcuchach świateł” w proteście przeciw niszczeniu praworządności.
…Poniedziałek, 24 lipca, park Kasprowicza w Poznaniu. Mimo deszczu kilka tysięcy ludzi trzyma w milczeniu latarki i świece, śpiewa hymn Polski i Unii Europejskiej. …
Samoloty lądujące w Poznaniu dają sygnały poparcia, publikują zdjęcia tłumów.
To te protesty spowodowały weto Dudy i opóźnienie w zaorywaniu prawa.
Prawactwo tak je komentowało:
…Uliczna rewolta była zaplanowana i finansowana z zagranicy” – ogłosili prawicowi publicyści. Franciszek Sterczewski się uśmiecha: – Nikt nas nie finansował, poza ciotką znajomego, która dała kilkaset złotych na druk pocztówek….
https://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,105531,22159117,kulisy-protestow-w-poznaniu-ale-jak-to-posla-pan-nie-wpusci.html
Proponowanie mu „skorzystania mu z usług izraelskiego więzienia” jest niewyobrażalną hucpą.
Skandalem.
@Z dystansu
18 PAŹDZIERNIKA 2025
12:08
Nie ma pluralizmu tam, gdzie jest terror. Wówczas nalezy bronic nie demokracji, ale zdrowia, całej skory, czasem nawet zycia. Chciałabym tego oszczędzić Krakowowi i Polsce
Adam Szostkiewicz
18 października 2025
12:03
…są metody chronienia spotkań publicznych przed ekscesami.
I te metody należy bezwzględnie wykorzystać.
Ustępowanie zadymiarzom to hodowanie kolejnych Bąkiewiczów .
Tego się nie spodziewałem ponad trzydzieści lat od 89…
Jak już wspomniałem wcześniej, zawieszam lekturę Polityki oraz moją obecność w w blogu/blogach Polityki.
Uważam, ze wykluczanie Hartmana z Polityki uniemożliwia jakakolwiek debatę, czy polemike z Hartmanem. Mówienie przy tam o tzw. wartościach pachnie Rydzykuem. Wykluczanie kogokolwiek jest nowa cenzura lub nawet samocenzura.
Mysle jednak, ze wszyscy tu obecni jesteśmy niejako odpowiedzialni za polityczne kroki Polityki.
Dlatego też do czasu powrotu Hartmana lub całkowitego wyjaśnienia Sprawy Hartmana zawieszam moja obecność w blogach Polityki.
Saldo vitale.
Polska debata polityczna dąży do osiągnięcia dna i ma w tym dążeniu sukcesy.. Z jednej strony mamy Bąkiewicza z tekturowa kosą i Nawrockiego ze snusem, z drugiej Starczewskiego w arafatce, panienkę z klapkiem i pokrzykującą p.Lasotę z transparentem. To obejmuje już wszystkie obszary życia. Niestety zostały tym zainfekowane media. Po jednej stronie siermiężny, ‚sztachetowy’ patriotyzm i nacjonalizm, po drugiej progresywna poprawność nie dopuszczająca odstępstw z ‚osobami dziennikarskimi’ (studenckimi, uczniowskimi), szpieżkami ( to feminizm od szpiega ), Afroamerykanką w roli Anny Boleyn i obowiązkiem przyjmowania emigrantów. Ostatnio na czasie jest flekowanie rządu ze szczególnym uwzględnieniem premiera. To po tej ‚naszej’ stronie.
Teraz znowu rozpędza się absolutnie jednostronna relacja z konfliktu bliskowschodniego. Jedynym wiarygodnym źródłem dla mediów są komunikaty Hamasu i aktywistów propalestyńskich. Działalność tych ostatnich przypomina coraz bardziej działanie bojówek Bąkiewicza. Zrezygnowałem właśnie z prenumeraty GW, która we wszystkich tych tematach absolutnie straciła umiar. Niestety, okazuje się, że to sięgnęło również Polityki, jednego z ostatnich pism trzymających poziom. Informacja o usunięciu/ zawieszeniu prof. Hartmanna ze względu na jego poglądy (zresztą moim zdaniem w 90% słuszne a na pewno dopuszczalne w co najmniej takim stopniu jak poglądy wyrażane w innych artykułach na temat wojny w Gazie) to było bardzo przykre zaskoczenie. Mam nadzieję, że to wypadek przy pracy, bardzo bym nie chciał zrezygnować z Polityki, nie bardzo jest już gdzie uciekać.
Kalino
kochana jeśli chcesz z przesadnej przezorności, a raczej strachu, oddać polską agorę terrorystom i zadymiarzom, to jest to już twój osobisty problem.
epmg
O tym napisałem. Przejmuję się bez krytyki fałszywe liczby podawane przez Hamas. Osoby zabite przez te organizacje terrorystyczna (jak np ich rakieta zabijająca 50 osób na przyszpitalnym parkingu) są wliczane do ofiar „syjonistycznego tworu”. Nie udziela się głosu stronie przeciwnej.
Używam słowa naziści Hamasu zupełnie świadomie a nie jako metafory , gdyż jest to organizacja wpisująca się doskonale w narrację nazistowską. Dodając pogardę dla śmierci z pobudek eschatologicznych. I Jagód jest w błędzie .
Przyjaciel znajomego, amerykański Żyd, powiedział” teraz to już nie ma gdzie uciekać”.
Ale to nie jest prawda. Żydzi zrozumieli , że nie zawsze mogą liczyć na bezpieczne schronienie w państwach narodowych. Że aby przeżyć, muszą mieć kraj, państwo, naród, armię. I to zrobili. I można im naskoczyć.
Na marginesie dodam uwagę
To smutne, że we Francji judaizm aszkenazyjski, Polacks i Litvaks w zasadzie już nie istnieje. Fanatyczni republikanie dla których Francja była ojczyzną a judaizm sferą prywatną. Często masoni. Ich dzieci nosiły imiona Louis, Jean, Charles : francuskich władców. Zasymilowali się kompletnie, zrobili aliya po 67, wyemigrowali do USA. Żydzi we Francji obecnie to Sefardis. Inna kultura, inne obyczaje. Inne imiona.
Jagoda
Jak mamy rozumieć Twoje ostatnie słowa, że Hartmana nie jest gotów przejąć odpowiedzialności za swoje słowa i że brakuje mu odwagi ?
Hartmana właśnie ponosi odpowiedzialność za swoje słowa, co my komentujemy.
Co do samej wyprawy flotylli pomocy dla Gazy , to chyba nikt nie ma złudzeń , że nie chodziło o pomoc humanitarną , a kolejną pomoc propagandową dla Hamas , skierowaną przeciw Izraelowi , poprzez zmuszenie tego drugiego do niepopularnych działań . Przepuszczenie tych statków bez kontroli do regionów kontrolowanych przez terrorystów, było dla Izraela nie możliwe.
Nie przypominam sobie podobnie krewkich sformułowań przeciwko Hamas, jak te które teraz były obowiązujące przeciwko Izraelowi, wobec przedłużającej się interwencji w Gazie.
Takie jest życie i stosunek do Żydów i mają oni rację, kiedy twierdzą, że nauczyli się w swoim teraz już państwie, z tym żyć.
Co do ludzkich losów i poglądów, to znam wiele osób , które w dramatyczny sposób zmieniły swoje zapatrywania i poglądy, albo może przedtem ukrywały swoją prawdziwą twarz. Nikt raczej nie rodzi się nazistą, albo antysemitą, większość tych którzy nimi są, stają się nimi w trakcie swojego życia.
„Z zaskoczeniem i niesmakiem przyjęliśmy wpis prof. Jana Hartmana w mediach społecznościowych, w którym nasz felietonista życzy pobytu w izraelskim więzieniu polskiemu parlamentarzyście uczestniczącemu w rejsie flotylli humanitarnej. Redakcja tygodnika POLITYKA stanowczo odcina się i potępia komentarze o takim charakterze, nawet gdy ich autorami są współpracownicy pisma. Ton wpisu jest obcy naszym wartościom i nieakceptowalny bez względu na temat i barwy polityczne bohaterów.
Redakcja POLITYKI”
Cała redakcja, jak jeden mąż…rewelacja…a mnie zaraz przypomniały się oświadczenia profesorów medycyny o stanie zdrowia I Sekretarza PZPR.
Czuc ducha roku 1968.
Ciekawe, tekst Redaktora Szostkiewicza dotyczy odwołania spotkania z Hertą Müller i tutaj podzielam każdy argument Redaktora sprzeciwiający się tej zawstydzającej decyzji.
Tymczasem dyskusja na blogu skupiła się wokół zawieszenia współpracy Polityki z panem Hartmanem, który chce być panną młodą na każdym weselu i nieboszczykiem na każdym pogrzebie.
Nie sądzę, żeby Polityka straciła na współpracy z neurotycznym felietonistą.
Nie zauważyłam żadnej wartości dodanej po pojawieniu się na łamach Polityki pana Hartmana i nie odczuję najmniejszej straty po jego odejściu.
Jestem natomiast niezmiernie wdzięczna za ponad 60 lat lektury Pisma.
Obecność bądź nieobecność J. Hartmana nie ma tu najmniejszego znaczenia.
@piotr
Niecała.
@piotr
https://blog.polityka.pl/hartman/2025/10/18/szok/
Z dystansu
18 PAŹDZIERNIKA 2025
20:55
…chyba nikt nie ma złudzeń , że nie chodziło o pomoc humanitarną , a kolejną pomoc propagandową dla Hamas , skierowaną przeciw Izraelowi , poprzez zmuszenie tego drugiego do niepopularnych działań ….
Rozpoczynanie wypowiedzi od: „nikt nie ma złudzeń”, „wszyscy wiedzą”, „nikt nie wątpi”, „wszyscy popierają” to klasyka manipulacji poprzez odwołanie się do zasady „powszechnej słuszności”.
Jakie masz konkretne dowody na prawdziwość stawianej, paskudnej, tezy?
Skąd wiesz, że nie kierowali się słowami Marka Edelmana: być Żydem, to znaczy być po stronie bitych i krzywdzonych.
Czy może uważasz, że Palestyńczycy tłukli się między sobą. Sami sobie burzyli domy. Bawili się patrząc na śmierć własnych dzieci?
A biedny Izrael nie miał z tym nic wspólnego?
A „polscy naziści” popłynęli wspierać bandycką ludność palestyńską?
Sądzę, że nie ma takiego mądrego, który byłby w stanie w sposób jednoznaczny, precyzyjny a zarazem odpowiedzialny opisać konflikt – od czasu jego powstania w roku 1948 .
Rozdzielić „zasługi” obu stron.
Sama mam zbyt mało wiedzy na ten temat. Wiedzy i doświadczenia.
Toteż posiłkuję się wypowiedziami tych, którzy wiedzą więcej, których wiedza i doświadczenie przeszły próbę czasu.
W pierwszym rzędzie jest to Ammi Ajjalon/Ami Ayalon:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ammi_Ajjalon
autor książki:
https://www.taniaksiazka.pl/bratobojczy-ogien-jak-izrael-stal-sie-swoim-wlasnym-wrogiem-i-czy-jest-nadzieja-na-przyszlosc-ami-ayalon-p-2105367.html?utm_source=google&utm_medium=cpc&gad_source=1&gad_campaignid=15851934137&gbraid=0AAAAAD9tTHV2ub23aiDRd9-PaGlpaVhr5&gclid=EAIaIQobChMIytPizuCvkAMVY62DBx1DhghDEAAYASAAEgKD0fD_BwE
…Jako szef agencji bezpieczeństwa Szin Bet zrozumiał, że kiedy Izrael prowadzi operacje antyterrorystyczne w sytuacji braku nadziei na polityczne rozwiązania, palestyńskie społeczeństwo popiera przemoc, ponieważ nie ma nic do stracenia….
uświadomił sobie, że życie w służbie kraju uczyniło go ślepym na autodestrukcyjny charakter polityki, która podkopała izraelskie społeczeństwo obywatelskie, jednocześnie przynosząc upokorzenia palestyńskim sąsiadom. „Jeśli Izrael stanie się orwellowską dystopią – pisze Ayalon – to nie za sprawą garstki uzbrojonych teologów wciągających nas w mroczną przeszłość. Zaprowadzi nas tam świecka większość, milcząca i motywowana strachem”.
A. Ayalon podaje daty, nazwiska i sytuacje, w których władze Izraela w sposób jednoznaczny popierały Hamas, bo to było „korzystne” dla ich interesu politycznego.
Całkiem jak Kaczyński popierający Bąkiewicza.
Po drugie jest to specjalistka od spraw bliskowschodnich, dr Patrycja Sasnal:
htmlttps://pl.wikipedia.org/wiki/Patrycja_Sasnal
która w ostatni poniedziałek powiedziała jasno, że w Izraelu są siły, które popierają różne grupy Hamasu, bo mają w tym interes.
I wreszcie prof. Jacek Leociak, któremu zasług na polu wspierania środowisk żydowskich nikt nie może odmówić, a który podpisał apel:
https://wyborcza.pl/7,162657,31527856,apel-o-rowne-standardy-w-stosowaniu-prawa-miedzynarodowego-izrael-palestyna.
za który został niemal ukrzyżowany.
Kontrapel podpisała również moja wieloletnia przyjaciółka, znacząca postać w środowisku żydowskim. Nadal się przyjaźnimy.
Zarówno apel podpisany przez prof. J. Leociaka, jak i wyprawę humanitarną do Gazy, w której wziął udział poseł Franciszek Sterczewski traktuję jako przejaw empatii zdolności do uwzględnienia racji różnych stron. Dowód na zdolność do decentracji czyli umiejętność analizy sytuacji z różnych punktów widzenia.
…Przepuszczenie tych statków bez kontroli do regionów kontrolowanych przez terrorystów, było dla Izraela nie możliwe….
A z iloma gestapowcami musieli wchodzić w konszachty ludzie podziemia, żeby wydostać z więzień/obozów swoich towarzyszy?
Mając taką historię jaką mamy naprawdę nie wypada rżnąć etycznej dziewicy.
…Jak mamy rozumieć Twoje ostatnie słowa, że Hartmana nie jest gotów przejąć odpowiedzialności za swoje słowa i że brakuje mu odwagi ?
Właśnie sam odpowiedział na to pytanie swoim wpisem na blogu „Szok”.
Nic nie zrozumiał.
Żadnych refleksji.
Erupcja neurotyczno – histerycznych emocji.
Daleko mu do Ami Ayalona, który naprawdę wie o czym mówi.
A tak na marginesie słów parę o wiarygodności „skrzywdzonego” bohatera.
Aleksandra Pezda dziennikarka radia Tok FM prowadziła przed laty, w ramach wtorkowego pasma „Wieczór Radia TOK FM” autorskie audycje poświęcone edukacji.
Do jednej z nich zaprosiła J. Hartmana i T. Terlikowskiego na rozmowę: religia czy etyka?
Okazało się w trakcie audycji, że Hartman zapisał swoją córkę na lekcje religii.
Taki to już niezłomny ateista i bojownik o świeckość szkoły.
Terlikowski wdeptał go w intelektualną glebę bez zadyszki.
Nic się od tamtego czasu nie zmienił.
Intelekt niezły.
Gorzej z emocjami.
Się można w Krakowie zadumać nad tzw Kwestią ŻYDOWSKO/PALESTYŃSKĄ, Biała Gwiazda ,Festiwal na Kazimierzu itp Kto i czego się bał. A może chodzi zupełnie o coś innego W MOJEJ KLAWIATURZE WSIADŁ KLAWISZ ZE ZNAKIEM ZAPYTANIA, W Krakowie wysiadł rozsądek, No i ten Jędraszewski, Zaskrzeczy jak papuga z kultowego filmu i Rajcy nie mogą tak o suchym gardle trzeźwo myśleć,
Trzeba aby sprawdzono czy Noblistka nie była na indeksie Kuratorki Nowak, Naszej Oldze nie chcieli czegośtam w Nowej Rudzie,,, bo wg Brauna pani Tokarczuk znieważyła biskupa Sołtyka Rada w Nowej Rudzie podobno napisała nawet list do nieżyjącego od 250 lat biskupa z wyrazami ubolewania,
@ Jagoda
W Pani opisie Franciszek Sterczewski wygląda herosa oporu przeciwko PIS. On wyprowadził na ulicę tłumy. ‚Samoloty lądujące w Poznaniu dają sygnały poparcia, publikują zdjęcia tłumów’, zapewne po wezwaniu Sterczewskiego.
Byłem uczestnikiem protestów. Nie w Poznaniu, w Warszawie, ale to też Polska i świat. I nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek, przy jakiejkolwiek okazji wymienił nazwisko Franciszka Sterczewskiego jako tego, który ‚ wyprowadził na ulice, najpierw Poznania a potem całej Polski ludzi w „łańcuchach świateł’. Prawactwo komentowało wówczas bardzo wielu uczestników. A że Sterczewski się wypowiadał ? Teraz też bardzo chętnie udziela wywiadów.
Obserwuję politykę i postaci polskiej polityki od dawna. I Franciszka Sterczewskiego pamiętam z dwóch zdarzeń: pościgu żołnierza za Sterczewskim trzymającym reklamówkę z żywnością i zasłaniającego się immunitetem po zatrzymaniu go przez policję za jazdę rowerem w stanie wskazującym.
„Facjata” Franka Sterczewskiego, działacza miejskiego z Poznania znana była nie tylko w Polsce od roku 2017.” Być może. Widocznie ja oglądam inny świat i inną Polskę.
I tak, uważam, że cała hucpa z flotyllą jachtów ( pewnie też z datków cioć uczestników) to była pokazówka wspierająca ‚bojowników’. Nikt chyba nie uwierzy, że uczestnicy flotylli naprawdę mieli na celu dostarczenie żywności do Gazy. Przygotowany filmik z dramatycznym oświadczeniem: ‚Jeżeli to widzicie, to znaczy, że zostałem porwany ( nie został zatrzymany jacht, to ON został porwany)’ w połączeniu z opowieściami o cierpieniach w izraelskim więzieniu łatwo skomentować – Sterczewski ma to, czego chciał, jest w mediach, udziela wywiadów, ma grono wielbicieli. Proszę nie robić z niego bohatera .
@z dystansu
Oczywiście, że to jest mój problem, ale nie wyłącznie. Ludzie, którzy życie spędzili w pokoju, nadal chcą mieć spokój, dlatego większość to symetryści. Na ogół spotykam się z opinią o konflikcie na Bliskim Wschodzie: wart pałac Paca, a Pac pałaca. Przeczytałam ostatni felieton Hartmana i podzielam jedynie jego opinię o priorytetach mieszczańskich: byle by był spokój. Reszta w moim przekonaniu jest przejaskrawiona: Zachód nie jest antyizraelski i antysemicki. Jest symetrystyczny, a raczej obojętny wobec nieswoich spraw. Wysuwam taki wniosek na podstawie rozmów z rodziną i przyjaciółmi, których mam w Niemczech, Szwecji, UK, USA i Kanadzie. Polityczne Izrael ma natomiast przyjaciela w prezydencie USA, co znaczy bardzo dużo
No, przeczytałem cały felieton prof.J . Hartmana podany przez Gospodarza w linku:https://blog.polityka.pl/hartman/2025/10/18/szok/. Z tego wynika, że szefowie „Polityki” jednak przywrócili panu Hartmanowi prawo głosu na łamach Polityki. No i bardzo dobrze, czyli „Polityka” jest jednak poważnym ,racjonalnym ,szanującym prawo do odmiennych poglądów czasopismem i za to należą się szefostwu „Polityki” słowa szacunku. Czytając jednak to,co pan prof.J.Hartman napisał w felietonie :”Szok” sprawia, że oponenci prof. Hartmana mogą dojść do wniosku, że ta sytuacja z chwilowym, jak się okazało na szczęście ,wyautowaniem prof. Hartmana z łamów Polityki niczego pana Hartmana nie nauczyła. Pan Hartman nadal, w swoim stylu prezentuje pogląd, że każdy ,kto skrytykuje choćby trochę postępowanie Izraela jest totalnym antysemitą i tym epitetem wali (podobnie, jak i inni obrońcy Izraela) po głowie każdego i nie dopuszcza żadnej racjonalnej polemiki. Po prostu Hartman wychodzi z założenia, że tylko obrońcy doktryny Izraela mają 100%racji,a oponenci są dlatego oponentami, bo są antysemitami. Koniec, kropka. No, po profesorze filozofii i etyki spodziewać się można choć trochę racjonalności, a tu mamy do czynienia z fanatyzmem. Jestem mocno zawiedziony. To tak, jak Kaczyński głosi, że tu, gdzie my,to jest Polska,a tam, gdzie nas nie ma ,to ZOMO. Nie ma pola na polemikę. Taka mentalność w znacznej mierze wyjaśnia, dlaczego w świecie Izrael ma tylu oponentów, a Żydzi, zamiast pokusić się o racjonalna ocenę i przyczyny ewentualnej niechęci, tkwią w samoocenie, że: tylko my mamy rację, a jeśli ktoś nas nie lubi, to nie lubi nas wyłącznie dlatego, że jest antysemitą. Znam dużo Żydów, w pracy miałem mnóstwo kontaktów z Żydami różnych narodowości, zawsze oceniałem ich, jako osoby bardzo racjonalne i nadal tak oceniam. Potrafią analizować, wymieniać poglądy, uzgadniać poglądy, dążyć do kompromisów itd. Po prostu dlatego, że są inteligentni. Dlatego mentalność prof. Hartmana jest dla mnie absolutnym dysonansem w stosunku do znanych mi osób narodowości żydowskiej
@Jagoda
18 października 2025
22:28
Nie zauważyłam żadnej wartości dodanej po pojawieniu się na łamach Polityki pana Hartmana i nie odczuję najmniejszej straty po jego odejściu.
Ktom nie chce to i nie zauwazy. Mnie Prof. Hartmana by bardzo brakowalo.
Ciekawe komu zalezalo na roznoszeniu plotek o jego zawieszeniu? Niestety nawet tu na blogu okazalo sie jak latwo niektorzy nabieraja sie na dezinformacje 🙁 Czy teraz przedluza prenumerate? Chociaz z drugiej strony czy POLITYKA takich „przyjaciol” potrzebuje?
Adam Szostkiewicz
19 października 2025
8:13
Oby tylko tylko na chwile!!
Ps. Czytam Polityke od 54 lat min. dzieki pp Passentowi, Stommie a obecnie p Hartmanowi oraz Panu Redaktorowi.
Jagoda
Neurotyczność, którą zarzucasz prof. Hartmanowi , oznacza szczególną wrażliwość na stres i wysoką lękliwość.
Czy chcesz mu to naprawdę zarzucić ?
Ja uważam , że on sobie całkiem dobrze radzi i raczej bez jakiejś specjalnej lękliwości broni swoich pozycji.
Oczywiście możesz uważać, że werbalna obrona Izraela przed powszechnie obowiązującą propagandą Hamas, jest dowodem szczególnej lękliwości, ale to jest już raczej twoja całkiem prywatna opinia , podobnie jak ta dotycząca publikacji prof.Hartmana.
Pozwoliłem sobie zacytować dwa fragmenty z ostatniego felietonu Hartmana na jego blogu w „Polityce”.
„Zadziałał jeden najkoszmarniejszych i najbardziej diabolicznych mechanizmów winy, jakie zna ludzkość. Ręka w rękę Izrael z Hamasem dzień za dniem „produkowali” setki i tysiące niewinnych ofiar cywilnych: Hamas kryjąc się wśród nich i uniemożliwiając im ewakuację, a Izrael zrzucając im na głowy bomby. Hamas, dążący do jak największych strat cywilnych, tym sposobem karmił tak potrzebną mu nienawiść Europejczyków do Izraela, a Izrael w swej żądzy odwetu i ostatecznego zniszczenia wroga z potworną brutalnością zabijał tysiące cywilów.”
„Z diaboliczną skutecznością działa też puszczony w ruch sto lat temu mechanizm szczucia Palestyńczyków na Izrael. Podobnie jak wspólne zabijanie cywili przez Izrael i Hamas w układzie „izraelskie bomby – żywe tarcze Hamasu – wzmożeni moralnie i wiecznie głodni konsumenci wieści o zbrodniach Izraela”, również wielka manipulacja na narodzie palestyńskim jest horrendum zupełnie niewidocznym dla zachodniej opinii.”
Fragmenty te ujmują cele Hamasu i to co się wydarzyło przy próbie realizacji tych celów.
Hamas popełnił zamierzoną bestialską zbrodnię (uważam, że w dużym zakresie była to zbrodnia z namowy, z obietnicą koordynacji działań), liczył na „symetryczną” odpowiedź Izraela, która miała wepchnąć jeszcze bardziej Izrael w ślepy zaułek historycznej odpowiedzialności i dać Hamasowi korzyść propagandową (którą obserwujemy), tworząc jakiś front wrogości do Izraela, nienawiści do Żydów, tworząc polityczne wsparcie skutecznie podważając pozycję Izraela w Europie i na świecie, co by było sukcesem głównie Iranu z okolicami oraz kontemplatorów różnych wiecznych teorii o tym, kto tu rządzi.
TJ
Pielnia 11
Twierdzisz, że Żydzi z natury są inteligentni, a Hartmana przez swoją bezkompromisowość do nich nie pasuje.
Właście to chciałem cię oszczędzić , ale dlaczego właściwie, a więc:
twój wpis jest jest beznadziejnie rasistowski i jedynym usprawiedliwieniem dla niego może być tylko to, że jest jakimś tworem sztucznej niby inteligencji.
@fragarba
Miło mi.
Kalin
patrząc także na Twoje wpisy to tak całkiem obojętnym dla nas nie jest, to co dzieje się w innych Regionach świata, skoro jesteśmy nawet przy najmniejszych , czasami nawet ubzduranym zagrożeniu , rezygnować z naszych przekonań , pluralizmu i dyskusji.
Jeszcze raz, tak naszą demokracja siè nie ustoi.
@Z dystansu
Żadna demokracja nie obroni się przed terroryzmem, a także stanem wojny. Tu potrzeba metod zgoła niedemokratycznych. Na razie jest ok, co nie znaczy, że mamy się zachowywać, jakby nic nam nie groziło. I mówię szczerze: bardziej dbam o spokój na polskich ulicach niż o propagandowe wsparcie którejkolwiek że stron bliskowschodniego konfliktu.
@mfizyk
Podobno „Polityka” zawiesiła współpracę z Hartmanem – to wiadomość od Redaktora. Może już odwiesiła:))) W przytoczonym przeze mnie tekście Szubartowicza są nazwiska innych „zawieszonych”: Mleczki i Daukszewicza. Bardzo mi żal wszystkich wymienionych autorów, ale z prenumeraty „Polityki” nie zrezygnuję z prostego powodu – nie mam zamiaru powiększać w ten sposób swojej straty:)))
Twierdzisz , że ekstremistyczne środowiska w Izraelu dla osiągnięcia swoich krótkowzrocznych celów politycznych popierają ekstremistów z Hamas , i co w tym dziwnego ?
Polski PiS ma swojego najlepszego przyjaciela w Niemczech w AfD , nazistowskie niemieckiej partii politycznej związanej z Kremlem, ze strony której Polska naprawdę niczego dobrego spodziewać się nie może. Takie „taktyczne” krótkotrwałe sojusze polityczne są charakterystyczne dla wszystkich ekstremistycznych sił politycznych.
Co do wyprawy , którą tak zaciekle bronisz, to dalej jestem przekonany, że jej jedynym celem , była pomoc propagandowa dla Hamas, już jej cale nagłośnienie propagandowe, jeszcze zanim ona ruszyła, nie pozostawia dla mnie złudzeń . To była zwykła propagandowa prowokacja, Ty oczywiście możesz wierzyć w to co chcesz.
A tak swoją drogą , to słowo polemika oznacza nic innego jak spór , debatę i jest w pełni w porządku, że masz o 100% odmienne zdanie jak Hartmana, które z kolei ja popieram , nikt tu nikomu ust nie zamyka, chyba żebyś ty, za przykładem „Polityki”, miała jakiejś inne zamiary.
Jeśli chodzi o całokształt polityki Izraela, od czasu jego powstania i obecny krajobraz polityczny w Izraelu , to jest to dla mnie zbyt obszerny temat dla jednego blogowego wpisu, dlatego próbuje pozostać przy teraźniejszości, a więc terrorystycznym napadzie Hamas 7.10.2023 i odpowiedzi Izraela na ten napad.
Już to całkowicie wystarcza, żeby się nie zgadzać.
Na jedno chciałbym zwrócić uwagę, obecne całe nieszczęście nie było wynikiem izraelskiej kolonizacji i wyszło z samą rządzącej się , opuszczonej i niekontrolowanej już przez Izrael, Gazy.
Gaza wspomagana gospodarczo przez pół świata, też nie miała lepszego pomysłu na cel swojej egzystencji, jak napaść na wielokrotnie silniejszy Izrael, aby odnieść to wspaniałe zwycięstwo propagandowe na grzbiecie własnej ludności, które tak dzielnie bronisz.
Kalina
„ Reszta w moim przekonaniu jest przejaskrawiona: Zachód nie jest antyizraelski i antysemicki.”
Wprost przeciwnie. Prymitywny Antysemityzm się zdemokratyzował i uszlachetnił broniąc bojowników from the river to the sea. I nazywa się antysyjoniszm. Do koktajlu dodaje się oczywiście antyimperializm i antykolonializm. Pasuje je jak ulał do Izraela wg aktywistów To jest obecnie doxa uniwersytetów, przeważającej części mediów.
Paradoksem naszych czasów, pisze o Francji, że obrońca Żydów jest populistyczny i nacjonalistyczny RN pani Le Pen a największymi i otwarcie głoszącymi ich tezy antysemitami ( pardon, anty syjonistami) jest lewica i skrajna lewica. LFI i Zieloni.
pielnia11
19 października 2025
11:33
Mój komentarz
Argumentacja taka sobie, banalno-popularno-trywialna.
TJ
@Jagoda
19 października 2025
10:50
Okazało się w trakcie audycji, że Hartman zapisał swoją córkę na lekcje religii.
Taki to już niezłomny ateista i bojownik o świeckość szkoły.
Ach, tu cie boli! Ze nie jest w 120% po twojej stronie? To dlatego te twoje aktualne „argumenty” ad personam?
PS. Moze zacytowalabys cos konkretnego z tych ksiazek, ktore podalas do lektury? Wtedy (moze) moglbym merytorycznie o tym podyskutowac. Np. ktore rzady, ktore osoby, w jaki sposob i w jakim celu wspolpracowaly z Hamas?
@ahasverus
Nie wiem, jak jest dziś we Francji, gdzie wprawdzie w czasie wojny i przed wojną kwitł antysemityzm, ale po wojnie chyba ta tendencja odwróciła się. Były tam prężne środowiska żydowskie o dużych wpływach. A co do syjonizmu – był to prąd ideologiczny na przełomie XIX i XX w., który postulował utworzenie państwa żydowskiego wszystko jedno, gdzie, padały propozycje: Uganda, Brazylia, Palestyna…Tyle że bogaci Żydzi amerykańscy, brytyjscy, niemieccy nie mieli zamiaru nigdzie się przeprowadzać. Tak powstał ruch ideologiczny przeciwny – antysyjonizm, którego wyznawcami byli Żydzi. Tak więc chyba obecny termin pod względem znaczenia goni w piętkę:)))
@asheverus
PS.
Jeśli dobrze rozumiem, Pan również uważa, że osoby, które protestują przeciw polityce Izraela, są antysemitami. Otóż protestowałam, protestuję i będę protestować przeciw tej prymitywnej tezie. Lansują ją osoby często światłe, wykształcone i inteligentne, które przy spotkaniu z nieprzychylną opinią o polityce Izraela lub nawet o osobie jakiegoś Żyda, dostają małpiego rozumu i plotą od rzeczy
@Z dystansu
W związku z tym, co napisałam powyżej, pański zarzut antysemityzmu wobec @pielni tylko dlatego, że polemizuje z Hartmanem, jest grubo poniżej pańskiego zwykłego poziomu
Do kolegów @ Z dystansu i @tejota: nie spodziewałem się po Was, że będziecie uprawiać taką demagogię i tandetę w stosunku do moich wpisów pod adresem prof. Hartmana. A wystarczy dwa razy przeczytać, że z moich wpisów (przecież to,co ja napisałem dzisiaj, pisuję od lat) wynika jednoznacznie, że:
1.Absolutnie popieram prawo narodu żydowskiego do posiadania własnej ojczyzny! Mają do tego absolutne prawo historyczne!!!
2.Absolutnie popieram prawo Palestyńczyków do posiadania własnej ojczyzny!!
3.Jako małe dziecko doznałem wiele krzywdy od UPA, ale już wtedy zrozumiałem, że szary, mały człowiek, tu, na dole nie ma nic do powiedzenia (dostaje w dupę okropnie),a wodzowie po obu stronach wycierają sobie gęby szerzeniem nienawiści. Wiadomo jest, że hamasowcy nie pytają przeciętnych Palestyńczyków, czy mogą pod ziemią budować schrony i tunele oraz traktować tych biednych, głodnych ludzi, jako tarcze. W Izraelu jest podobnie. Nikt z wodzów nie pyta ludzi na ulicy, czy można zrzucać bomby na biednych Palestyńczyków. (zresztą ulice w Izraelu często krytykują postawe władzy) Wódz każe, wojsko zrzuca bomby.
4.Tylko kretyn nie rozumie, że wina za tortury i nieszczęścia leży po obu stronach, bo Izrael nie chce pogodzić się doktrynalnie z istnieniem Palestyny, a Hamas-organizacja terrorystyczna i cały świat islamski, żywiony przez religię islamu nie chce uznać prawa do istnienia państwa Izraelskiego głównie ze względów religijnych.
5Najbardziej mnie wkurza w tej sytuacji oskarżanie każdego, o antysemityzm, kto choć trochę krytykuje Izraelczyków za postepowanie ich wodzów. Taka postawa nie mieści się w kategoriach racjonalnych i jestem zażenowany, że muszę to Wam wyjaśniać, bo po Was nie spodziewałem się takiej ostawy.
5. Postawa prof. Hartmana mnie zaskakuje, bo po profesorze od etyki i filozofii . oczekuję racjonalnej postawy. Jestem nim rozczarowany. Tymczasem pan Hartman nadal obnosi się ze swoją krzywdą narodową i nie widzi niczego złego, ani odrobinę, w postawie Izraela. Taka postawa wywołuje irytację, bo jest oznaką dziecinnego fanatyzmu, a wszelkie fanatyzmy są dla mnie -zaprzeczeniem zdrowego rozsądku i na pewno nie prowadzą do szukania porozumienia i oceny czyjejś racji, choćby trochę. Prawie całe moje życie zawodowe przebiegało na pokonywaniu oporu materii i ocenie cudzych i naszych racji oraz ocenie opłacalności , na uzgadnianiu poglądów, dlatego szlag mnie trafia, jeśli ktoś chce uznania swoich racji za jedyne możliwe do przyjęcia, bo jak nie, to jestem antysemitą i inne brednie. Taka postawa nie prowadzi do sensownych rozwiązań
@Jagoda
Sama przeciw wszystkim, więc masz moje wsparcie. Nazywanie Sterczewskiego nazistą jest po prostu głupie i tworzy jeszcze więcej chaosu semantycznego, jakby było go w przestrzeni medialnej mało. Profesor, filozof i etyk powinien kontrolować język i emocje nawet jeśli te emocje go rozsadzają. W końcu na pewno to co się dzieje nie jest dla niego łatwe (vide cytaty przytoczone przez tjota), ale to go w żadnym wypadku nie usprawiedliwia. Bo skoro nazistą jest każdy, to nie jest nim nikt.
Zdumiewające również, że tutejsi komentatorzy nie odróżniają Polityki czasopisma i jego redakcji, od blogów na łamach internetowej strony polityka.pl.
Ale nie od wczoraj wiadomo że umiejętność czytania ze zrozumieniem zanika.
Z dystansu
19 października 2025
12:56
Neurotyczność, którą zarzucasz prof. Hartmanowi , oznacza szczególną wrażliwość na stres i wysoką lękliwość. …
Proszę czytać ze zrozumieniem.
O swoim neurotyzmie Hartman pisze sam, uważa go za na tyle ważną swoją cechę, że wymienia ją w swojej krótkiej autoprezentacji:
…ze skłonnościami neurotycznymi…
https://blog.polityka.pl/hartman/2025/10/18/szok/?nocheck=1#comments
Zakładka „o mnie”.
Już to cytowałam.
Kluczową cechą neurotyzmu jest patologiczny lęk. Mówi się o „błędnym kole neurotyka”. Samonapędzającym się mechanizmie zakłócającym racjonalny obraz rzeczywistości i adaptacyjne zachowanie.
Ostatni wpis Hartmana na jego blogu jest tego klasycznym przykładem.
Pisze Hartman:
…jak ktoś nie żyje dość długo, żeby tamte czasy pamiętać, to zalewająca dziś pół świata powódź nienawiści do wszystkiego, co izraelskie i do każdego, kto choćby nieśmiało dopomina się o odrobinę obiektywizmu czy empatii wobec Izraela, jest dla niego, dla niej doświadczeniem całkiem nowym, nieoczekiwanym i przez to wstrząsającym. …
https://blog.polityka.pl/hartman/2025/10/18/szok/?nocheck=1#comments
Kiedy wybuchła Wojna Sześciodniowa Hartman był niespełna trzymiesięcznym oseskiem.
Ja byłam po maturze.
Pamiętam jak ulica polska kibicowała Izraelowi.
Jak powtarzano ze satysfakcją: „nasze Żydki dały w d..ę ich Arabom”.
Pamiętam zakonnice, które cieszyły się ze zdobycia Jerozolimy przez Izrael.
Więc „jak ktoś żyje dość długo” to pamięta to, czego zneurotyzowany umysł nie potrafi przyjąć do wiadomości.
Nawiasem mówiąc, to po Wojnie Sześciodniowej zmienił się w USA stosunek do Żydów.
Amerykanie lubią i cenią zwycięzców.
epmg
19 października 2025
11:12
Nic tak nie boli „Prawdziwego Polaka”, jak sukcesy rodaka.
Ulżyło?
@pielnia
Jak wiadomo, antysemita zwykle deklaruje publicznie, że nie jest antysemitą, tylko ma uwagi. A potem okazuje się, że te uwagi pasują jak ulał do antysemickiej narracji. Cóż, Auschwitz nie spadł z nieba, jak przypominał Marian Turski.
@Kalina
Ja stoję za Hartmanem. I wcale nie dla tego że mam trochę krwi żydowskiej. Jestem za prawem Palestyny do istnienia i równych praw Palestyńczyków z izraelskimi obywatelami jeśli są w tym samym kraju.
I wcale nie popieram Hamasu. Jest to organizacja dokładnie taka jak uważa prof Hartman.
Pielnia 11
Cały wpis prof. Hartmana dotyczył przede wszystkim reakcji świata na wydarzenia na Bliskim Wschodzie.
Hartman już określa postępowanie Izraela brutalnym i pisze o tym, że obie strony , zarówno Izrael, jak i Hamas są odpowiedzialni za „produkcję ofiar” w wojnie w Gazie..
Nieprawda więc jest, że Hartman nie krytykuje postępowania Izraela, jeszcze raz, jego artykuł był na pierwszym miejscu poświęcony jednostronnej reakcji świata na konflikt w Gazie.
Co do zarzutu antysemityzmu względem ciebie , to nigdzie go nie użyłem. Jest o wiele gorzej, ja posadziłem cię o szufladkowe myślenie i przez przyklejanie specyficznych właściwości różnym narodom ( obojętnie czy pozytywnych, czy też negatywnych) , o zwykły rasizm.
Gospodarzu: do dzisiaj nie wiedziałem, że jestem antysemitą; dopiero się o tym dowiaduję od Pana.; czyli jeśli masz jakiekolwiek krytyczne uwagi do Izraela, to znaczy, że jest antysemitą?. Taka jest definicja antysemityzmu? Jeśli jestem antysemitą, bo krytykuję fanatyczne i histeryczne i neurotyczne wypowiedzi prof. Hartmana w jego ostatnim felietonie, (a przecież człowiek z tytułem profesora powinien zachować co najmniej minimum obiektywizmu) ,to jeszcze mocniej można mnie oskarżać, że jestem anty Amerykaninem, bo krytykuję prez. Trumpa ( i pan też),że jestem anty Polakiem, bo krytykuję J. Kaczyńskiego (i pan też),a on jest według wykładni PiSu prawdziwym Polakiem, że jestem anty UE, bo krytykuję opieszałość UE w podejmowaniu decyzji itd, itd., że jestem anty, bo krytykuję niski poziom polskich piłkarzy itd. Człowiek całe życie się uczy i ja też, bo wszyscy się ze mnie w żartach podśmiechiwali, nawet w rodzinie, że jestem zagorzałym wielbicielem inteligencji Żydów, czyli, że można mnie nazywać według takich definicji filosemitą, a dopiero teraz dowiaduję się, że jest to oznaką mojego antysemityzmu i rasizmu. A jeśli się przyznam, że uwielbiam rosyjską literaturę, i rosyjskie dumki, czy to oznacza, że jestem filo Putinem? Widać, że coś się nie zgadza z logiką
Zachęcam do lektury Hartmana z 18 października 2025
„Szok“.
Oczywiście Palestynki i Palestyńczycy zasługują na własne demokratyczne panstwo…
W międzyczasie gwoli jasności niektóry pozbawionych wiedzy lub orientacji o sytuacji w Gazie…
„Przez dwa lata zachodni aktywiści, dziennikarze i politycy żyli w bezpiecznym schemacie: Izrael = oprawca, Palestyńczycy = ofiary. Ten dualizm dawał czyste sumienie i szybkie emocje: pochody, grafiki, moralne uniesienia, solidarnościowe hasztagi.
Po zawieszeniu ognia w 2025 roku wszystko się rozsypało. W Gazie nie ma jednego „narodu” – są hamule, milicje i lokalni patroni, którzy walczą o paliwo, konwoje pomocy i kontrolę nad dzielnicami. Hamas rozstrzeliwuje własnych ludzi, a w miejscach takich jak Sabra, Rafah czy Khan Yunis toczą się wojny klanowe.
Zniknęła prosta dychotomia. Zachodni aktywiści zamilkli, bo jak opisać rzeczywistość, w której „ofiary” zaczynają zabijać siebie nawzajem?
Zachodni obraz: państwo-ofiara i moralna symulacja
Od 7 października 2023 roku, według Ministerstwa Zdrowia Gazy, zginęło co najmniej 67 869 osób, w tym ponad 20 179 dzieci. Dane te przez wiele miesięcy były powielane przez ONZ, BBC, AFP i CNN – bez weryfikacji źródła, mimo że resort zdrowia jest organem Hamasu, a nie niezależnym urzędem.
Podobnie jak inne „ministerstwa” Hamasu, jego główną funkcją nie jest rejestracja faktów, lecz produkcja moralnego kapitału. Liczby te, przedstawiane jako statystyka cywilna, są elementem narracji o „państwie ofiar” – strukturze, która symuluje administrację, ale działa jak aparat propagandy.
Zachód tę symulację przyjął jako rzeczywistość, bo fasada biurokratyczna Hamasu (resorty, rzecznicy, dane, tytuły) pozwalała mu traktować Gazę jak państwo, a nie jak to, czym jest naprawdę – system klanów i lojalności.
Hamas jako syndykat, nie państwo
Po przejęciu Gazy w 2007 roku Hamas odziedziczył aparat Autonomii Palestyńskiej, nie tworząc niczego nowego. W 2024 roku ruch zatrudniał ok. 40 000 urzędników, z czego ok. 35% w sektorze bezpieczeństwa (ACLED). W praktyce większość zasobów administracyjnych została skierowana nie na edukację, zdrowie czy gospodarkę, lecz na utrzymywanie kontroli i represji.
W szkołach dyrektorów mianuje się za przynależność rodową i ideologiczną, nie za kompetencje. W szpitalach personel podlega „komitetom islamskim” i lokalnym patronom, a nie neutralnemu resortowi. Ministerstwa funkcjonują jak urzędy dystrybucji lojalności — dzielą posady, przywileje i dostęp do pomocy. Państwo Hamasu nie zarządza — ono pośredniczy między lojalnością a przemocą.
Logika władzy: syndykat klanowo-religijny
Najtrafniej Hamas można opisać jako syndykat:
hamula daje lojalność i ochronę,
partia (Hamas) – parasol ideologiczny i dostęp do pieniędzy, broni, pomocy,
religia – legitymizację każdej decyzji (od nominacji po egzekucję) jako „świętej”.
W ten sposób klany zostały wpięte w obieg: jedni dostają posady, inni kontrakty, jeszcze inni – ochronę. W zamian wymaga się pełnej lojalności i uczestnictwa w rytuałach ruchu. To nie biurokracja – to klientelizm ubrany w islamską retorykę.
Dlaczego Zachód się nabrał
Bo to wyglądało znajomo: minister, rzecznik, konferencja prasowa, arkusze z liczbami. Zachód myślał kategoriami: rząd = społeczeństwo = państwo. W Gazie te pojęcia się nie łączą. Hamas nie zarządza społeczeństwem — on je kontroluje przez zależność ekonomiczną i strach.
Stąd zdumienie, że obok „rządu” istnieją gangi, klany i brak monopolu na przemoc. Bo państwa nigdy nie było — była sieć sfer wpływu.
Fundament i pułapka: hamule zamiast obywateli
Realna struktura Gazy to sieć hamuli — rodów i plemion pełniących funkcje ochronne, sądownicze i ekonomiczne. Każdy mieszkaniec należy do klanu, który zapewnia bezpieczeństwo, pracę i pozycję społeczną. Nie istnieje „obywatel Gazy” — istnieje członek rodu.
Klan to: sieć patronatu i lojalności; system samopomocy i zemsty (thar); lokalna jurysdykcja (diwan). Hamas jest więc sojuszem między klanami, zdominowanym przez rody z Gazy City i Khan Yunis. Najsilniejsze – Al-Masri, Doghmush, Abu Shabab, Al-Astal – od lat rozgrywają między sobą władzę i dostęp do pomocy.
Metodologia i ślepe punkty badań opinii
Badania takie jak Arab Barometer czy PSR (Palestinian Center for Policy and Survey Research) opierają się na modelu nowoczesnego państwa narodowego.
Respondent traktowany jest jako jednostka-obywatel, a pytania konstruowane są wokół pojęć takich jak naród, państwo, rząd, instytucje, reprezentacja polityczna.
Kategorie tożsamości lokalnej – klan, ród, dzielnica, wspólnota religijna – nie występują w kwestionariuszu.
Pytania o „cele narodowe Palestyny” czy „zaufanie do władz palestyńskich” zakładają z góry, że „palestyńskość” jest nadrzędną ramą odniesienia.
Metodologia więc nie bada, czy ludzie czują się Palestyńczykami – ona zakłada, że nimi są, i pyta już tylko jakimi: bardziej religijnymi, bardziej pro-Hamas, bardziej prosocjalnymi.
W praktyce społeczeństwo Gazy nie funkcjonuje w modelu państwowym, lecz w:
strukturach klanowych i rodzinnych, które pełnią funkcje opiekuńcze, sądowe, ekonomiczne i polityczne
w równoległych systemach władzy – Hamas, UNRWA, starszyzny klanowe.
w środowisku wysokiej kontroli społecznej, w którym lojalność wobec klanu, rodziny lub frakcji politycznej ma pierwszeństwo przed abstrakcyjną lojalnością narodową.
W realnym życiu decyzje, pomoc, zaufanie i przetrwanie zależą od sieci klanowych, a nie od instytucji „narodowych”.
Metodologia zachodnia abstrahuje od tej struktury segmentarnej w trzech wymiarach:
pojęciowo – eliminuje klan z języka ankiety, uznając go za „przestarzałą” formę organizacji,
technicznie – bada „obywateli” w sytuacji, w której nie istnieje ani obywatelstwo, ani państwo, ani jednolita administracja,
społecznie – ignoruje kontekst, w którym odpowiedź „jestem Palestyńczykiem” jest jedyną publicznie akceptowalną deklaracją – wymuszoną przez presję polityczną i autocenzurę.
Efekt to performatywny paradoks: badanie nie tyle mierzy realną strukturę tożsamości, ile ją produkuje – wytwarza obraz „zintegrowanego narodu palestyńskiego”, który następnie jest cytowany w raportach ONZ, NGO-sów i mediów jako dowód na istnienie spójnej wspólnoty narodowej w Gazie.
Wynik nie odzwierciedla więc rzeczywistości – potwierdza jedynie założenia badacza. Zamiast rejestrować społeczeństwo klanowe bez państwa, otrzymujemy społeczeństwo obywatelskie, którego w tej formie po prostu nie ma.
Klanowa przemoc i „antyizraelska klamra”
Klanowa przemoc ma długą historię. W latach 1990–2006 Gaza była areną dziesiątek zabójstw w ramach thār. Po 2007 roku Hamas brutalnie tłumił niezależne milicje – np. klan Doghmush, odpowiedzialny za porwania dziennikarzy BBC i AP. W latach 2010–2020 powtarzały się walki między rodami (Abu Amra, Al-Shaer, Al-Astal w Khan Yunis), często o handel i prestiż.
Wszystko to tworzyło strukturę przemocy utajonej, gotowej eksplodować w momencie osłabienia władzy. Antyizraelski kierunek przemocy spinał te struktury niczym klamra – jego zniknięcie będzie prowadzić do rozkładu systemu.
Mosab Hassan Yousef: „Te klany łączy jedynie nienawiść do Izraela. Gdyby ten problem zniknął, zaczęliby się nawzajem zabijać.”
To nie figura retoryczna: klan–rodzina–ruch oporu to trzy warstwy tej samej konstrukcji — honor, zemsta, lojalność wobec patrona.
Ta nienawiść była więc nie tylko narzędziem mobilizacji, ale i mechanizmem kontroli — spoiwem, które zastępowało wspólnotę obywatelską.
Konsolidacja po 2007 roku – tłumienie i uzależnianie
Po 2007 roku Hamas stosował politykę równoległą: tłumienie zbrojnych klanów oraz uzależnianie ich przez system posad, pensji i kontraktów. W ten sposób ruch włączył hamule do swojej sieci władzy, tworząc „pokój kontrolowany”. Mukhtarzy i elderzy pełnili funkcję pośredników między administracją a ludnością (War on the Rocks). Tam, gdzie lojalność zawiodła – następowały czystki i likwidacje (ResearchGate, Reuters).
Klanowa mapa Gazy
Doghmush (Gaza City, Sabra): silny ród o własnej milicji. W 2025 r. walki z Hamasem w Sabra i Tel al-Hawa – 27 zabitych (Al Jazeera, NDTV). Hamas oskarżył ich o „kolaborację z Izraelem” i „odrzucenie oporu” (The Business Standard).
Według najnowszych doniesień z Gazy starcia między rodziną Doghmush a milicjami Hamasu dobiegły końca.
W wydanym dziś oświadczeniu ród Doghmush przyznał, że niektórzy jego członkowie mogli dopuścić się przestępstw, jednak podkreślił, że osoby te nie reprezentują całej rodziny. Hamas zareagował jednak atakiem na cały klan — otoczył ich dzielnicę, a następnie rozpoczął pacyfikację, która objęła również ludność cywilną. Rodziny były zastraszane, ludzie torturowani, domy podpalane, a wszyscy, których zidentyfikowano jako członków rodu, stali się celem egzekucji.
Milicje Hamasu przeprowadziły szturm na obszar kontrolowany przez Doghmushów, co doprowadziło do gwałtownych walk, w których zginęło ośmiu bojowników Hamasu oraz trzydziestu dwóch członków rodziny Doghmush. Ród stanowczo zaprzeczył, jakoby miał jakikolwiek związek z porwaniem lub zabójstwem Saleha al-Dżafrawiego, wskazując, że ich dzielnica przez trzy dni znajdowała się pod blokadą Hamasu — co uniemożliwiało Salehowi w ogóle wejście na ten teren.
Oskarżenia, jakoby rodzina Doghmush była „gangiem kolaborantów” wspieranym przez Izrael, zostały podobno sfabrykowane, by usprawiedliwić bezprawne zabicie jej członków. Nie oznacza to, że w Gazie nie istnieją milicje lub grupy faktycznie współpracujące z Izraelem — niektóre z pewnością tak. Ale dziś najprostszym sposobem uzasadnienia egzekucji stało się oskarżenie o kolaborację, kierowane wobec każdego rodu czy jednostki, która nie podporządkowuje się władzy Hamasu.
Abu Shabab (Rafah): Yasser Abu Shabab – lider Popular Forces, formacji kontrolującej konwoje pomocy. W 2025 r. Hamas oskarżył go o zdradę i wydał nakaz aresztowania (Reuters).
Al-Mujaida (Khan Yunis): odmówił wydania podejrzanych Hamasowi; w starciach zginęli bojownicy obu stron (Al Jazeera Arabic).
Khalas (Shuja’iyya): historycznie związany z Fatahem; utrzymuje niezależne finansowanie i kanały kontaktu z diasporą (Ynet Global).
Tarabin i Al-Astal (Rafah): beduińskie klany o silnej pozycji ekonomicznej. Ich relacja z Hamasem to sojusz interesów, nie ideologii (Chatham House).
Gaza – Bukareszt pod rządami hamuli
Gaza ma powierzchnię ok. 365 km² ,ok. 2 mln mieszkańców i gęstość zaludnienia porównywalną z Bukaresztem. Wyobraźmy sobie, że stolica Rumunii działa według reguł Gazy: każda dzielnica należy do rodu, policja to lokalne milicje, sądy zastępują rady starszych, a ministerstwa dzielą zagraniczną pomoc między krewnych i patronów.
To jakby w Bukareszcie rządziła Securitate — tyle że modląca się pięć razy dziennie. Aparat bezpieczeństwa ubrany w religijny język.
Koniec mitu i koniec komfortu
Mit „palestyńskości” jako jednorodnej wspólnoty runął wraz z pierwszymi starciami między klanami. Zachód, który przez lata widział w Palestynie projekt moralny, odkrywa dziś społeczeństwo przednarodowe, w którym: państwo = fasada, obywatel = członek rodu, polityka = klientelizm i religijna lojalność.
Zachód i diaspora współtworzyli ten mit — potrzebny im do podtrzymania własnych projekcji. W diasporze, szczególnie na Zachodzie, proces „khalidyzacji” polega na zastąpieniu politycznej analizy Palestyny jej emocjonalnym wizerunkiem — wygodnym, bo pozwalającym mówić o winie i ofierze bez konfrontacji z realiami klanowej przemocy.
Dopóki świat zachodni będzie mówił o Gazie językiem humanitarnego sentymentalizmu, a nie realiów klanowej przemocy, dopóty każdy „plan odbudowy” skończy się tym samym: pompowaniem zasobów w prywatne armie i patronów.
Prawdziwy realizm zaczyna się tam, gdzie kończy się mit.
Żródła:
International Crisis Group – Inside Gaza: Clans, Families and Power (2024)
Chatham House – Tribal Structures and Islamist Governance in Gaza (2023)
Reuters, Al Jazeera Arabic, The Times of Israel, NDTV, Ynet Global (2024–2025)
ResearchGate, War on the Rocks, The Washington Institute, The Washington Post (2024–2025)
ACLED Database (2024)
Arab Barometer; Palestinian Center for Policy and Survey Research (2023–2025)“
Tym razem cytat o kobietach w Gazie in na Zachodnim brzegu Jordanu….
„ Kobieta w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu nie żyje w jednym więzieniu, lecz w systemie zamkniętych pudełek, które tworzą wielowarstwowe więzienie, przypominające matrioszkę. Nawet jeśli zdoła wydostać się z jednego, wpadnie w kolejne. Pierwsze to rodzina, drugie klan, trzecie religia, czwarte prawo, piąte władza, szóste ideologia, siódme blokada fizyczna, a ostatnie, wewnętrzne, znajduje się w jej własnym umyśle. Z żadnego z tych pudełek nie ma ucieczki.
Pierwsze pudełko to rodzina. Dziewczynka od urodzenia podlega ojcu, bratu lub wujowi. To oni decydują, czy i kiedy pójdzie do szkoły, za kogo wyjdzie za mąż, czy może podjąć pracę, a czasem, czy ma prawo w ogóle opuścić dom. W badaniu Palestyńskiego Biura Statystycznego cytowanym przez Human Rights Watch z 2006 roku tylko 56,5 procent kobiet miało możliwość samodzielnego wyboru męża, na wsiach 36 procent. Reszta została wydana za mąż przez rodzinę. Małżeństwa aranżowane są niekiedy przed osiągnięciem pełnoletności. W tej strukturze kobieta ma podmiotowości, lecz jest przedmiotem.
Drugie pudełko to klan. W społeczeństwie opartym na więzach rodowych klan stoi ponad prawem. To on decyduje o karach, rekompensatach, a także o tym, co stanie się z kobietą, która „zhańbiła rodzinę”. Często „rozwiązaniem” jest przymusowe małżeństwo lub zabójstwo honorowe. Prawo państwowe nie ma tu znaczenia, ponieważ klan jest realną władzą i zarazem narzędziem kontroli społecznej.
Trzecie pudełko to religia, a właściwie sposób, w jaki lokalne sądy szariackie interpretują islam. To sądy religijne rozstrzygają sprawy małżeństwa, rozwodu, opieki nad dziećmi i dziedziczenia. Prawo obowiązujące w Palestynie to połączenie jordańskiego Law of Personal Status z 1976 roku i egipskiego Family Law z 1954 roku. Obydwa opierają się na zasadzie, że kobieta potrzebuje zgody męskiego opiekuna (wali) na małżeństwo i nie może rozwieść się bez decyzji sądu. Kiedy kobieta doświadcza przemocy i chce odejść, musi udowodnić przed sądem „szkodę”, a więc bicie, gwałt lub poniżenie. Wymaga się dwóch naocznych świadków i raportu medycznego z publicznego szpitala. Świadkowie nie mogą być z nią spokrewnieni. W praktyce to niemożliwe, bo przemoc dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Jeżeli mąż zaprzeczy, sprawa zostaje umorzona. Sędzia Yusif al-Dais, szef sądu apelacyjnego w Ramallah, przyznał HRW, że połowa takich spraw kończy się odrzuceniem z braku dowodów.
Czwarte pudełko to prawo karne. Artykuły 340 i 308 jordańskiego kodeksu karnego nadal obowiązują na Zachodnim Brzegu. Pierwszy łagodzi karę lub zwalnia z odpowiedzialności mężczyznę, który zabije żonę lub krewną „w obronie honoru”. Drugi pozwala gwałcicielowi uniknąć kary, jeśli poślubi ofiarę. W Gazie obowiązuje egipski kodeks karny z identycznymi przepisami. Prawo nie uznaje gwałtu małżeńskiego i zakazuje aborcji nawet w przypadkach gwałtu i kazirodztwa. Kobieta, która zostanie zgwałcona, może być zmuszona do małżeństwa z gwałcicielem i urodzenia jego dziecka, aby dziecko było „legalne”.
Piąte pudełko to państwo, a raczej jego pozory. Autonomia Palestyńska nie stworzyła skutecznego systemu ochrony ofiar przemocy. W momencie badań HRW w 2005–2006 roku (ale od tego czasu nic się nie zmieniło) istniało jedno schronisko dla kobiet, w Nablusie, na 25 miejsc, bez możliwości przyjęcia dzieci. W Gazie nie było żadnego. Kobiety uciekające przed przemocą trafiały do komisariatów, biur gubernatorów, więzień albo szkół dla niewidomych. Część przetrzymywano w celach „dla ich bezpieczeństwa”. Władze uznawały, że więzienie to jedyne miejsce, gdzie rodzina ich nie zabije.
W Betlejem działa państwowy dom Bayt al-Fatayat. Trafiają tam dziewczęta w wieku 12–18 lat, ofiary gwałtów, kazirodztwa i przemocy domowej. Tam również stosuje się „rozwiązania honorowe”. Kierowniczka ośrodka powiedziała HRW, że gdy dziewczynę zgwałciło kilku mężczyzn, robią testy DNA, wybierają ojca dziecka i zmuszają go do małżeństwa. Jeśli odmawia, grozi mu więzienie. Dziewczyna nie ma prawa odmowy. W tym samym ośrodku każda kobieta musi przejść test na HIV, test ciążowy i obowiązkowy test dziewictwa. Nie może odmówić. HRW uznało te badania za formę przemocy seksualnej. Kiedy policja znajduje zgwałconą kobietę, często prosi lokalnego przywódcę klanu o „mediację”, co oznacza zgodę na ślub z napastnikiem. Jeśli kobieta odmówi, uznaje się ją za wstyd dla rodziny i zagrożenie dla wspólnoty. Bywa, że rodzina decyduje się ją zabić.
Szóste pudełko to ideologia, która scala poprzednie warstwy. Religia, władza i struktura społeczna tworzą jeden system. W Gazie rządzi (niestety nadal) Hamas, a kobieca uległość jest częścią doktryny. Kobieta ma być posłuszna i niewidoczna. Jej ciałem zarządza rodzina, jej losem religia, a jej wizerunkiem propaganda.
Siódme pudełko to blokada fizyczna. Kobieta nie może uciec. Wyjazd z Gazy wymaga zezwoleń, których sama nie uzyska. Nawet organizacje pomocowe mają trudność z przetransportowaniem ofiar przemocy między miastami. W praktyce żadna kobieta nie może schronić się w innym kraju bez zgody władz, tych samych, które podtrzymują system przemocy.
Ostatnie pudełko to więzienie umysłu. To najciaśniejsze, bo znajduje się wewnątrz. Od dzieciństwa kobiety są uczone posłuszeństwa i lęku. Wiedzą, że najmniejszy sprzeciw grozi przemocą, ostracyzmem, a czasem śmiercią. Religia, rodzina i propaganda wpajają im przekonanie, że powinny milczeć. Kobieta, która jest pozbawiona głosu, która się boi, nie musi być już pilnowana, pilnuje się sama. To jest ostateczny etap zniewolenia.
I właśnie ten świat, w którym kobieta jest tarczą, inkubatorem i rekwizytem zachodnie feministki obwołały symbolem oporu.
W filmach i relacjach z Gazy zawsze można zobaczyć tłum młodych mężczyzn. Kobiet właściwie nie ma. Na ulicach pojawiają się tylko małe dziewczynki, zanim zostaną uznane za obiekty seksualne. Potem znikają z przestrzeni publicznej.
Dlatego, gdy zachodnie aktywistki z Krytyki Politycznej, z uniwersytetów i ulicznych manifestacji owijają się kefijami wykrzykując slogany i mówiąc o „dzielnych Palestynkach walczących z okupacją”, nie rozumieją, że te kobiety walczą o prawo do istnienia we własnym domu. Ich walka nie toczy się z Izraelem, lecz z własnym społeczeństwem.
Pisząc ten tekst opierałam się na danych z raportów Human Rights Watch i ONZ, a więc na dokumentach z sądów, relacjach sędziów, prawników i kobiet, które próbowały przeżyć. W tym świecie kobieta nie ma wolności, nie ma schronienia.
Ostatecznym uprzedmiotowieniem kobiet w Strefie Gazy jest ich wykorzystanie przez Hamas jako żywych tarcz i narzędzi propagandy. Kobieta nie jest tam człowiekiem, tylko częścią machiny wojennej, która ma rodzić przyszłych szahidów i zasłaniać ciałem mężczyzn. Ten sam system, który odbiera jej prawo do wolności, używa jej także po śmierci, jako symbolu cierpienia, potrzebnego do utrzymania nienawiści. W tej logice kobieta jest jednocześnie ofiarą, narzędziem i dowodem, a jej życie ma wartość tylko wtedy, gdy służy sprawie mężczyzn.
I właśnie ten świat, w którym kobieta jest tarczą, inkubatorem i rekwizytem zachodnie feministki obwołały symbolem oporu.
Tymczasem w odległych, spokojnych miastach Zachodu, pojawił się nowy gatunek feministki. Można ją nazwać rewolucjonistką pielgrzymującą, czyli kobietą, która z bezpiecznego świata praw człowieka i równouprawnienia wyrusza w duchową podróż ku ideologii, która nienawidzi wszystkiego, co ją stworzyło. Patrycja Wieczorkiewicz i jej środowisko z Krytyki Politycznej to współczesne ślepe sojuszniczki patriarchatu (którego rzekomo tak nienawidzą) w jego najbardziej brutalnej postaci. Owinięte w kefije, recytują hasła o wolności, nie rozumiejąc, że ten świat, z którym się solidaryzują, uważa kobiety za istoty podrzędne, prawnie niepełne, moralnie podejrzane.
To paradoks, który w naszym (nadal jeszcze) świecie byłby nie do pomyślenia. Kobieta w Tel Awiwie może studiować, głosować, prowadzić firmę, służyć w wojsku, rozwieść się, wychowywać dzieci samotnie i publicznie krytykować rząd. Kobieta w Gazie nie może wyjść z domu bez zgody mężczyzny, nie może rozwieść się bez świadków i nie ma prawa odmówić małżeństwa z gwałcicielem. Izrael to jeden z niewielu krajów regionu, gdzie kobiety mają pełne prawa obywatelskie, prawne i ekonomiczne, a w parlamencie zasiadają posłanki o dowolnych poglądach, od skrajnej lewicy po ortodoksyjne środowiska żydowskie i arabskie. W Gazie nie było nawet jednego schroniska dla kobiet ofiar przemocy. A zresztą – jakiej przemocy, skoro kobiety są po prostu uprzedmiotowione? Przecież to przemoc wobec przedmiotów.
To zderzenie światów, a więc cywilizacji, która gwarantuje kobietom prawa, z ideologią, która odbiera im człowieczeństwo. A mimo to zachodnie feministki wybierają ten drugi świat, obcy im, wrogi, destrukcyjny. W akcie pozornej solidarności dokonują symbolicznego samounicestwienia.
Nie trzeba już nawet metafor. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia z ulic Gazy. Tłum młodych mężczyzn w podkoszulkach, z bronią. Kobiety zniknęły. Zostały tylko dziewczynki, te jeszcze nieuznane za kobiety, które mogą się poruszać, zanim ich własne społeczeństwo uzna je za zagrożenie dla honoru. To jest rzeczywistość, z którą utożsamiają się współczesne europejskie rewolucjonistki z Instagramu. Gdyby ich naprawdę tak wyglądał, nie mogłyby nawet o tym napisać.
Dziś, kiedy widać skutki wstrzymania ognia i gdy Hamas odbudowuje struktury, te same aktywistki otwarcie powtarzają, że Izrael nie ma prawa istnieć. W ich wyobraźni „wolna Palestyna” to romantyczna opowieść o uciśnionych, którym należy się wszystko. W rzeczywistości chodzi o zniszczenie jedynego państwa w regionie, w którym kobiety mają pełne prawa, ochronę prawną i realną wolność.
W tym właśnie tkwi największy paradoks. Te kobiety, wychowane w społeczeństwach, które zapewniły im równość, prawo głosu, edukację, ochronę przed przemocą i możliwość krytykowania własnych rządów, świadomie solidaryzują się z ruchem, który te wszystkie wartości odrzuca. Gdyby ich wymarzona Palestyna naprawdę powstała w formie, jaką głoszą islamistyczne ugrupowania, żadna z nich nie mogłaby się w niej odnaleźć. Nie mogłaby studiować, protestować, ani mówić publicznie. Nie mogłaby mieć własnego konta, zawodu, poglądów, ani nawet odsłoniętych włosów ani ciała. A to właśnie jest los, którego życzą kobietom tam żyjącym. W imię szacunku dla „innej kultury” akceptują ich zniewolenie, traktując je nie jak realne osoby, lecz jak egzotyczne symbole. Kobiety w tej opresyjnej rzeczywistości stają się dla nich rekwizytami kulturowymi, potrzebnymi do podtrzymania własnego poczucia moralnej wyższości. A prawdziwe kobiety, te które mają głos, prawa i wybór, to one same. Tamte są tylko mirażem z ich wyobrażeń.
Trudno powiedzieć, czy one tego nie wiedzą, czy wiedzą i nie chcą przyjąć do wiadomości. W obu przypadkach wynik jest ten sam, zachodnie feministki, które krzyczą „Free Palestine”, wspierają ideologię, która w ich własnym świecie odebrałaby im głos, wolność i ciało.
Ironia losu polega na tym, że jedynym przyczółkiem praw kobiet na Bliskim Wschodzie jest kraj, który one potępiają i do którego zniszczenia wzywają. Izrael to państwo, gdzie kobieta może być premierem, generałem, sędzią i rabinem – i właśnie ten kraj jest przez nie nazywany oprawcą, a świat, który kobietę zamyka w pudełkach bez klucza, staje się ich moralnym wzorem.
Orwell pisał: „Wojna to pokój, wolność to niewola, ignorancja to siła.” Przewidział czasy, w których prawdy nie trzeba będzie zakazywać, wystarczy ją rozmyć. Dziś rzeczywistość nie jest zakłamywana przez cenzurę, lecz rozmywana przez nadmiar sprzecznych narracji. Wystarczy powtarzać odpowiednio dobrane słowa, a znaczenia się odwracają. Te trzy zdania miały być ostrzeżeniem, a stały się opisem współczesności. Teraz słowa znaczą coś odwrotnego niż kiedyś. Terroryzm nazywany jest „ruchem oporu”, zabijanie Żydów „aktem samoobrony”, a Izrael „państwem apartheidu”. Wystarczyło przekleić etykiety, by przemoc stała się moralnie akceptowalna, a prawda przestała istnieć. Ale nawet jeśli zmienisz etykietę, zawartość pozostaje taka sama. Można napisać na opakowaniu marchewek, że w środku są ogórki, lecz to wciąż będą marchewki. Żyjemy jednak w czasach, w których wielu ludzi naprawdę wierzy, że zmiana opisu wystarczy, by magicznie zmienić rzeczywistość.
Opierałam się na następujących źródłach, do których linki wklejam w komentarzu, i naprawdę zachęcam do przeczytania, szczególnie pierwszego z raportów, bo jest tam mnóstwo szczegółów, których z oczywistych względów nie mogłam zamieścić w tym tekście.
Human Rights Watch, A Question of Security: Violence Against Palestinian Women and Girls, 2006 (rozdz. II–VI).
United Nations Human Rights Council, Report on Human Rights Situation in the Occupied Palestinian Territories, 2022–2024.
Palestinian Central Bureau of Statistics, Demographic and Social Survey, 2005“.
Jagoda ma zaburzenia pamięci dotyczące 68 roku. Sugeruje, ze przeczesała wowczas jako 19 latka wszystkie polskie ulice. Pamiętam Elektoralna i Pragę Południe będąc z wizyta w Polsce u rodziny. Doświadczenia odmienne.
Na marginesie…co Jagoda sądzi o sytuacji kobiet w Gazie i na Zachodnim Brzegu Jordanu? Jeśli cokolwiek sądzi, po kilku pobytach w Izraelu na wycieczce.
Nagle cała masa polityków (a w ślad za nimi komentatorzy wypowiadający się w mediach społecznościowych, w tym i na tym blogu, na czele z tutejszą sierotą po Moczarze) odkryła w sobie propalestyńską wrażliwość i piętnuje Izrael nie ze względu sytuację w Gazie (której być może nie potrafiliby nawet wskazać na mapie) tylko przez antysemityzm i niechęć czy wręcz nienawiść wobec Żydów.
Wydarzenia 7 października nie usprawiedliwiają ani nie relatywizują zachowania się IDF w Gazie, ale widząc skutek, nie można pomijać jego przyczyny. Bez zdecydowanej i stanowczej reakcji Izraela nastąpiłaby tylko eskalacja „siódmych październików“. Leczenie przyczynowe, jeśli tylko możliwe, zawsze ma priorytet nad leczeniem objawowym.
Poseł Sterczewski (bo od niego zaczęła się sprawa z Hartmanem) nie jest jakimś efemerycznym atencjuszem, próbującym zyskać popularność na pokazywaniu się z Gretą Thunberg. O jego aktywizmie pisała już tu Jagoda. Ja pamiętam kubły pomyj wylewane na Sterczewskiego przez kurwizję i PiSowskich propagandzistów w związku z jego zaangażowaniem na granicy białoruskiej; doprawdy, czy warto śpiewać w tym chórze? Milczenie, czy bezczynność wobec zła jest również złem.
Czy polskie władze (premier, prezydent, minister SZ) powinny dystansować się od zachowania Sterczewskiego i zachowywać „zdawkowe milczenie“ wobec sytuacji w Gazie? Jak najbardziej tak: oprócz racji moralnych jest jeszcze inna racja. Polska racja stanu. Wobec wojny na Ukrainie (i całkiem realnej możliwości jej eskalacji na inne kraje) zachowanie jak najlepszych relacji z (bezwarunkowo popierającymi Izrael – czy słusznie, to już nie nam osądzać) USA jest absolutnym priorytetem.
I jeszcze uwaga pod adresem tutejszych „Palestyńczyków dnia siódmego“. Czy wasza busola moralna nie powinna uwzględniać sytuacji kraju demokratycznego, którego samo istnienie od dziesięcioleci jest zagrożone przez skorumpowane satrapie rządzone przez religijnych fanatyków?
izabella
19 października 2025
20:15
Dziękuję 🙂
mfizyk
19 października 2025
16:53
Ach, tu cie boli! Ze nie jest w 120% po twojej stronie? …
Ani mnie to ziębi ani mnie to grzeje czy Hartman jest „po mojej stronie”. Ja czasem bywam „po jego stronie” a czasem wręcz przeciwnie.
…To dlatego te twoje aktualne „argumenty” ad personam?…
Każdy rozumny człowiek zanim uzna drugiego za autorytet powinien mu się przyjrzeć ad personam pod kątem jego wiarygodności: spójności i integralności słów i czynów.
Jeżeli ktoś kładzie, choćby symbolicznie, głowę pod topór w obronie ateizmu:
https://dzieje.pl/aktualnosci/marsz-ateistow-i-historyczna-rekonstrukcja-egzekucji-ich-patrona
a równocześnie posyła córkę na lekcje religii to wykazuje brak spójności i integralności. Traci wiarygodność.
Dla mnie przestaje być autorytetem.
Ale jak ktoś lubi mieć takie autorytety, to jego wola.
…PS. Moze zacytowalabys cos konkretnego z tych ksiazek, ktore podalas do lektury? Wtedy (moze) moglbym merytorycznie o tym podyskutowac. Np. ktore rzady, ktore osoby, w jaki sposob i w jakim celu wspolpracowaly z Hamas?
Podawałam tytuł jednej książki: „Bratobójczy ogień …”.
Jest dostępna w sprzedaży.
Możesz kupić, przeczytać.
I napisać autorowi dlaczego nie ma racji.
Powodzenia 😉
Czy to jest prawda, że za dużo pisze na blogu, bo taką dostałem informację?
Saldo mortale
20 października 2025
1:28
Wojna Sześciodniowa miała miejsce w roku 1967 a nie 1968.
Czyli jest coś na rzeczy z zaburzeniami pamięci. U kogo?
Zdarza się. Da się usprawiedliwić wiekiem.
Ale niechlujstwa intelektualnego nie da się niczym usprawiedliwić.
Bez odbioru
„Jagodowi ludzie”.
@niunia5
19 PAŹDZIERNIKA 2025
23:32
Czyli mamy tak samo:)))
@Saldo mortale
20 PAŹDZIERNIKA 2025
1:28
A więc ma/miał Pan rodzine na Elektoralnej:))) Czyli w moim sasiedztwie. Musze Panu przyznać rację. W 1968 byłam juz studentką, przezyłam wydarzenia marcowe i bynajmniej nie pamietam, aby ktos z moich znajomych kibicował Izraelowi. Przeciwnie, było oburzenie na agresora, który wczesniej pozbawił ziemi jej rdzennych mieszkańców, a teraz rozpycha sie jeszcze, bo mu mało. Na ulicach nie było zadnych zadym, bo byc nie mogło. Zaraz by sie pojawiło ZOMO i nie pytało się, w imie czego ta demonstracja:))))
Zamiast pielić, polecam lekturę, przyznam długich, powyższych wpisów o Gazie…Jagodowym, Kalinowym ludziom oraz oczywiście zawsze Pielącym ludziom.
Na marginesie… zastanawiam się dlaczego nikt z empatycznie piszących nigdy tu nie wspomniał o sytuacji w Sudanie, w Jemenie oraz wcześniej o Rwandzie. Zapominamy równie o Iranie….o…..
Dlaczego bez spojrzenia na tekst Hartmana krytykujemy Hartmana, pomijając tekst i sarkazm czy ironię autora? Oczywiście można się z nim nie zgadzać.
Można powiedzieć, że Braun i jego brunatni kamraci nie pojawili się znikąd. W Polsce zaczyna wyłazić z zakamarków smrodek ksenofobiczny, bo to już nie tylko są Żydzi, ale zaczynają być niewygodni również chrześcijańscy Ukraińcy, Białorusini i cała masa ludzi o ciemniejszej karnacji, co zresztą nie przeszkadza solidaryzować się z Palestyną (byle tylko pod żadnym pozorem ci Palestyńczycy tutaj nie przyjeżdżali).
Zdanie wyrzucane tak sobie lub na własne pocieszenie, ze Żydzi uważają każda krytykę Izraela jako przejaw antysemityzmu, jest zdaniem wprawdzie oznajmującym, lecz nieprawdziwym. Wten sposób zasłaniamy własną niechęć do Żydów i własny antysemityzm, zamierzony lub nie. Liczy się jednak to co napisaliśmy. Nikt o zdrowych zmysłach nie postrzega krytyki Izraela jako wyraz antysemityzmu. Izraelczycy również nie. Sugestie tego rodzaju pojawiające się w blogu są niedorzeczne. Podobnie jak recytowanie znajomych Żydów, jako dyżurnych ….
Może Pielnia wreszcie zrozumie, po krytyce z Dystansu, ze od dawna błądzi, w rzeczy samej.
@Jagoda
„Nic tak nie boli „Prawdziwego Polaka”, jak sukcesy rodaka” Jakiż to sukces odniósł Franciszek Sterczewski ? Bo uzyskał to, co chciał ? Że jest w mediach, i ma fanów ? To taki sam sukces, albo i większy odnosi ostatnie Bąkiewicz. Czy jeżeli o nim ktoś napisze, żeby nie kreować go na bohatera, też uzna Pani, że to z zazdrości ? Pewnie tym razem jako zazdrość Lewaka ?
W ocenie ludzi, również tych, których działalność nam się podoba, należy zachować umiar.
Smrodek ksenofobiczny, jaj pisze Baka, jest podwójnym eufemizmem. Dotykamy tak naprawdę prymitywnego rasizmu..
Szkoda, ze pan Hartman wyłączył mozliwość komentowania jego felietonów. Rzeczywiscie udzielały sie tam swiry, ale i wywiazywała się też rzetelna dyskusja, a Autor nie kasował wpisów o kluczowym dla dyskusji znaczeniu.
@pielnia
Już zdaje się odpowiedziałem: antysemityzm dziś kryje się często na Zachodzie pod maską krytyki polityki Izraela lub solidarności z Palestyńczykami. Nie mam nic przeciwko empatii względem niewinnych ofiar cywilnych, ale to nie jest wojna Izraela z Palestyńczykami, tylko z Hamasem, wywołana bestialską napaścią Hamasu na pogranicze Gazy z Izraelem. Państwo palestyńskie nie istnieje i nie powstanie, dopóki nie zakończy się wewnętrzny konflikt między różnymi frakcjami aspirującymi do władzy nad Palestyńczykami. Sami Palestyńczycy powinni w drodze uczciwych wyborów zdecydować, komu chcą oddać władzę nad sobą. Hamas, odkąd zdobył władzę w Gazie blisko 20 lat temu, nie przeprowadził już żadnych wyborów i zwalcza inne milicje klanowe. W Gazie nie ma demokracji ani praw człowieka, w tym kobiet, w zachodnim rozumieniu. Pod presją Hamasu mieszkańcy Gazy albo milczą o tym, jak jest i czego by chcieli, albo go popierają ze strachu, konformizmu, dla robienia swoich biznesów, a pewna część z szczerego entuzjazmu dla jego programu, którego sednem jest nienawiść do Żydów i Izraela, a bynajmniej nie idea pojednania i współpracy. Propalestyńska zachodnia lewica nie chce dyskutować na tym aspektem konfliktu, bo musiałaby dostrzec, że jej propaganda de facto służy nie masom palestyńskim, ale Hamasowi i jego protektorom w Iranie, w którym od dziesięcioleci gwałci się prawa kobiet, mniejszości i wolność słowa. Protesty typu flotylle do Gazy nie przynoszą realnej pomocy Gazańczykom, służą jedynie antyizraelskim celom politycznym. Pomoc niosą ONZ, organizacje humanitarne, w tym izraelskie. Żeby mogły to czynić, potrzebne są decyzje polityków, naciskać więc trzeba na nich, a nie na środowiska kultury czy nauki, bo to już jawny atak na wartości Zachodu ze strony jego żyjących w dostatku i swobodzie obywateli Zachodu.
Faktycznie, 1967… co nie zmienia faktu, ze Jagoda kolejny raz błądzi.
Nie miałem czasu na reakcje wobec wpisu Jagody o „Sprawie Hartmana“. Otóż Jagoda jak Filipka poinformowała obecnych w blogu, ze Hartman jej nie interesuje, jego zniknięcie jej nie dotyka, bo lektura Hartmana nie niesie za sobą jakiejkolwiek wartości dodanej. Rozumiem, zauważyłem bowiem, ze Jagoda ceni sobie li tylko wpisy własne.
Jednocześnie w samozapatrzeniu Jagoda nie zauważyła, ze w całej sprawie nie chodziło właściwie o Hartmana, o którym można mieć różne lub żadne zdanie, chodziło bowiem o blokadę jako wyraz cenzury lub jak kto woli, samocenzury. Jagoda oczywiście tego nie zauważyła. Chodząc po polskich ulicach w 1967 roku zauważyła wiele lub jej się tak wydawało, nie zauważyła jednak w ostatnich dniach kwestii sarkazmu, ironii, krytyki krytykujących Izrael i Izraelczyków jednostronnie problemy wielostronne Palestynek, Palestyńczyków. Nie reaguje w swojej empatii na sytuacje palestyńskich kobiet. Szkoda, chociaż rozumiem wybiórczośc postrzegania Jagodowych ludzi pozorujących zaangażowanie.
Z drugiej strony reaguje na Typfehler, co przekonało mnie, ze czyta mnie z uwaga.
Dlaczego Jagoda oburza się na Fizyka? Jagoda trudno znosi krytykę. Rozumiem. Zastanawiam się jednak dlaczego nie powinno się krytykować wpisów Jagodowych ludzi.
@Jagoda
20 października 2025
9:49
Każdy rozumny człowiek zanim uzna drugiego za autorytet powinien mu się przyjrzeć ad personam pod kątem jego wiarygodności: spójności i integralności słów i czynów.
Mnie nie interesuja autorytety. Mnie interesuja argumenty. Z czysto logicznego punktu widzenia dobry argument pozostaje dobrym argumentem, nawet jezeli jego autor go nie chce/moze zrealizowac. Dla mnie wazniejsza jest logiczna spojnosc i integralnosc argumentacji a nie samej osoby czy jej pogladow i dzialan.
A Hartman co do humanitarnej flotylli zadal dla mnie decydujace pytanie. Jak jej organizatorzy zamierzali przekazac np. zywnosc potrzebujacym ofiarom? Jak chcieli zapobiec, ze ona nie zostanie przejeta przez Hamas czy inne lokalne bandy i wykorzystana dla ich celow?
Jak juz pisalem szukam argumentow a nie autorytetow. Po co mi autorytety? Maja za mnie myslec? Mam ich mysli bezkrytycznie powielac? Czy np. E.Kant jest dla mnie autorytetem? Nie, ale uwazam, ze wiele jego mysli (choc nie wszystkie) nadal sa aktualne i warto je znac. I powielac (ale dopiero po ich zrozumieniu).
PS. Brakiem wlasnej recenzji podanej ksiazki chcesz mnie zachecic do jej przeczytania? Dziwna rekomendacja.
Gospodarzu: jak długo będzie pan tolerował tę nieustającą napastliwość i chamstwo ze strony „saldo”. Przecież ten osobnik za każdym wpisem używa pejoratywnych określeń: kalinowi ludzie, jagodowi ludzie, „zaburzenia pamięci” itd, stale kogoś zaczepia obelżywie i rzuca obelgi ,że ktoś jest antysemitą, że „smrodek ksenofobiczny” i inne podwórkowe określenia, a pod moim adresem stale szuka zaczepki pisząc, że Pielnia pieli. On sądzi, że wyraz „pieli” jest określeniem negatywnym, a tym czasem wyraz „pielić” („plewić”)- oznacza w języku polskim wyrywać chwasty. Czyżby saldo nie chodził do szkoły podstawowej ,gdzie uczono pisowni języka polskiego? Czy już po przedszkolu wybrał „wolność” od pobytu w Polsce ?.Tak, często staram się plewić (pielić),ale jakoś kolegi „saldo” nie udało mi się dotąd wypielić ,a szkoda.
Mfizyku; piszesz, że :”Mnie nie interesują autorytety. Mnie interesują argumenty”. Absolutnie się zgadzam z twoim podejściem i twoją mentalnością. Jest to typowa mentalność każdego życiorysu inżyniera. Humaniści (socjolodzy, politolodzy, filolodzy itd.)prawie zawsze podpierają swoje wypowiedzi, żeby im nadać taki wzniosły poziom, podawaniem nazwiska i konkretnej wypowiedzi jakiegoś mądrego człowieka (autorytetu-) z przeszłości (jakiś cytat). Jest to taka po prostu maniera (ja tego nie krytykuję; stwierdzam po prostu fakt). Natomiast osoby z wykształceniem technicznym nigdy tego nie robią. Podają np., że :”zgodnie z trzecią zasadą Newtona”, albo „zgodnie z prawem Archimedesa” i podają to prawo(zasadę) i podają wynik, albo podają wzór bez podawania nazwiska i podają wynik, ale nigdy nie przywołują tego, co ten dany mędrzec z przeszłości mówił (niczego nie cytują), i nikogo nie interesuje, co ten mędrzec powiedział i kiedy, ile np. żon miał Pitagoras, czy Pascal, czy Tales i czy chodzili do kościoła i ile mieli dzieci, jakie mieli poglądy itd.. Albo podają, że IRR ,(tj. wewnętrzna stopa zwrotu )wynosi tyle, a tyle i nikogo nie interesuje, kto tę definicję wymyślił. Ja tego nie krytykuję, ani nie pochwalam. Po prostu stwierdzam fakt odmiennego sposobu prezentowania argumentacji
@pielnia11
Ależ podpiera się Pan autorytetem Newtona i Archimedesa:))) Jeśli Pan samodzielnie do czegoś dojdzie – będzie Pan zwolniony z przypisu:)))
@pielnia11
21 października 2025
22:52
Tak jest. Stare nawyki z czasow zycia naukowego i zawodowego. No i bardzo przydatne w innych dziedzinach zycia 🙂
Mozna krytykowac, ze takie podejscie jest bez emocji czy empatii. Ale to zawsze lepsze od zlych emocji czy antypatii 😉
PS. A bez emocji i tak nie jest. Bo jak ktos nielogicznie argumentuje, to mi od razu podnosi cisnienie 😉
Pani Kalino: tak pół żartem, pół serio:
w „świecie matematyki i fizyki itd _(nauk pochodnych )nie jest ważne, kto to wymyślił-sformułował -odkrył, a co jest zapisane w danej formule-algorytmie. Jeśli uczeń w którejś klasie (nie wiem, w której teraz klasie uczą się podstaw geometrii) dostał zadanie, żeby obliczyć długość boku trójkąta(której nie zna) i powierzchnię kwadratu zbudowanego na tym boku trójkąta prostokątnego, a nie zna długości tego boku, zna natomiast długości pozostałych boków, to on obliczy, że „a’ do kwadratu +”b’ do kwadratu=”c” do kwadratu i z „c’ do kwadratu po spierwiastkowaniu wyjdzie mu szukana długość boku „c”,a „c” przed spierwiastkowaniem pokazuje szukaną powierzchnię. I ten dzielny uczeń nawet nie pomyśli nic o Pitagorasie, ani o jego dorobku naukowym, bo jego nie obchodzi Pitagoras i jego dorobek naukowy, lecz prawo (formuła-algorytm),które się nazywa prawo Pitagorasa. Uczeń musi wiedzieć, że w trójkącie prostokątnym kwadrat długości boku będącego bokiem przeciwprostokątnym zawsze równa się sumie kwadratów pozostałych boków, a czy to ustalił Pitagoras, czy Carnot,(który też zajmował się trójkątami), czy ktoś inny -nie ma znaczenia dla rozwiązania tego zadania i nie wpłynie to na wysokość oceny; no, może nauczyciel (pasjonat życiorysów)da 5-,zamiast „pełnego”5,jeśli nie będzie wiedział, że to prawo sformułował Pitagoras.
Wiadomo, że powszechnie stosuje się prawo ciążenia. Każdy uczeń potrafi obliczyć ,z jaką siłą przyciągania oddziałują na siebie dwa dowolne ciała, jeśli zna ich ciężar i odległość pomiędzy nimi i nikomu nawet nie przejdzie przez myśl, żeby w tym momencie zachwycać się geniuszem Newtona, bo on to odkrył (gdy mu podobno spadło na głowę jabłko w ogrodzie).Uczeń ma znać wzór (algorytm) na prawo powszechnego ciążenia, a nie musi pamiętać, że odkrył to absolutny geniusz Newton. To tak dla rozrywki i przypomnienia, czego nas uczono jakiś czas temu… Zawsze z przyjemnością czytam pani wpisy, podobnie, jak wpisy pani @Jagody, mimo, iż czasem mamy inne zdania na dany temat.
Pozdrawiam
pielnia11, 18:44,
„…jeśli zna ich ciężar i odległość pomiędzy nimi i nikomu nawet nie przejdzie przez myśl, żeby w tym momencie zachwycać się geniuszem Newtona”
Tez bym sie nie zachwycal gdyby Newton pomylil mase z ciezarem w ‚Prawie powszechnego ciążenia’…
Do act:no ,tak; sorry- uciekło mi 9,81
pielnia11, 11:58
co ma do rzeczy przyspieszenie ziemskie (9.81 m/s^2) do prawa powszechnego ciazenia wyrazone formula:
F = G * (m1*m2) / r^2,
ktore to prawo jest uniwersalne?!
Zamiast sie przyznac do uczniowskiego bledu, pograzasz sie jeszcze bardziej.
@act
Typowe dla Pielni. Pomija trudne tematy i pieli swoje permanentnie. Taki jest los epigonów prlowskich czasów.
Politika na biurku, jak kiedyś napisał , nie daje jednak gwarancji na rzeczowe pisanie. Do tego spycha się do roli płaczki i skarży się do AS.
do act: dzięki, że uświadomiłeś mi, iż dawno, dawno temu ukończyłem szkołę podstawową .To już tyle lat. W języku potocznym nagminnie myli się masę z cieżarem
pielnia11,
wszystko w porzadku.
Moj pierwszy wpis do Ciebie byl lekko ironiczny tylko.
Dopiero Twoja odpowiedz (z 9.81) sprawila, ze stalem sie ‚pryncypialny’. 😉