Szok i opamiętanie
Radość z wypuszczenia z więzień Łukaszenki ponad setki politycznych, w tym noblisty Alesia Bialackiego, ale smutek, że nie ma wsród nich redaktora Poczobuta. Pogłoski o jego zwolnieniu krążyły wśród dziennikarzy od czwartku. A jednak nie wypuścili.
Może odmówił, bo w wolnościowym pakiecie była zgoda na wyjazd z Białorusi, a on nie zamierza emigrować. Może nie zgodzili się Rosjanie, bo Kreml musiałby patrzeć, jak minister Sikorski fetuje zwycięstwo polskiej dyplomacji. A może sam Łukaszenka chce wciąż mieć kartę przetargową w osobie Poczobuta. Musimy więc dalej czekać na jego uwolnienie, zgrzytając zębami.
Sukces może ogłosić dyplomacja amerykańska, ale ma on cenę złagodzenia izolacji reżimu Łukaszenki. Lekcja jest więc prosta: reżim dalej będzie handlował ludźmi, których wtrąca do więzienia pod sfabrykowanymi oskarżeniami.
Część z nich wyszła na wolność w sobotę, kiedy przypadła kolejna rocznica „nocy generałów”. Chcę jej poświęcić kilka uwag.
W latach 80., ostatniej dekady PRL – niby dawno, a dla mnie jak przedwczoraj – zdarzyły się cztery wydarzenia o wielkiej wadze: powstanie Solidarności, zamach na Jana Pawła II, stan wojenny noszący znamiona zamachu stanu i porozumienie Okrągłego Stołu. Zmieniły nie tylko bieg historii Polski, ale i Europy. Szczególne jest miejsce zamachu na papieża, też bezprecedensowego. Miał zlikwidować symbol i autorytet niezależny od ówczesnej władzy, złamać ducha pokojowego, obywatelskiego nieposłuszeństwa, odebrać wszelką nadzieję. Podobnie zresztą jak zamordowanie ks. Popiełuszki. Kościół jako instytucja samosterowna był tak samo nie do przyjęcia dla komunistów jak Solidarność. Mieli dwie opcje: tolerować albo uderzyć.
W niedawno wyprodukowanym filmie „Zamach na papieża” w reżyserii i na podstawie scenariusza Pasikowskiego – obejrzałem na Netflixie i nie żałuję – obowiązuje teza o spisku specsłużb polskich, sowieckich i bułgarskich przeciwko papieżowi z Polski. Wynajęty kiler Agca, turecki nacjonalista, prawdopodobnie nawet nie wiedział, komu służy. Do zamachu doszło 13 maja 1981 r., gdy w Polsce trwał wolnościowy zryw pod egidą Solidarności.
Ta zbieżność raczej nie była przypadkowa. Jan Paweł II razem z niekontrolowanym przez komunistów oddolnym ruchem społecznym był postrzegany jako zagrożenie ideologiczne w bloku sowieckim, a szczególnie w PRL. Siedem miesięcy po strzałach na placu św. Piotra na ulice polskich miast wyprowadzono żołnierzy i milicjantów, zaczęły się masowe aresztowania liderów, działaczy i sympatyków Solidarności i pacyfikacje strajkujących zakładów pracy. Władza zaatakowała własnych obywateli pod hasłem, że komuniści będą bronić socjalizmu jak niepodległości. Dowodzący dowiezieniem mnie do miejsca internowania w Uhercach powiedział mi w twarz, że gdyby miał taki rozkaz, zastrzeliłby mnie na miejscu bez wahania.
Do nieudanego zamachu na papieża doszedł zamach stanu. Pierwszy się nie powiódł, drugi owszem. Gospodarka się sypała, ale w przemocy byli dobrzy. Niektórzy do dziś bronią gen. Jaruzelskiego, że dzięki zamachowi, jaki przeprowadził na Solidarność, uratował Polskę przed napaścią Sowietów. Mnie to nie przekonuje, bo jeśli naprawdę kierował się patriotyzmem, a nie chęcią utrzymania władzy i autorytarnego systemu, to mógł przygotować plan obrony przed inwazją sowiecką zamiast planu ataku na Solidarność, która chciała demokratyzacji, a w dalszej perspektywie pełnej niepodległości.
Gdyby do napaści doszło, powinien stawić jej opór razem z Wałęsą i innymi przywódcami Solidarności. Niekoniecznie militarny. Wystarczyłby moralny i polityczny. Sowiety mogłyby w obliczu takiego protestu wstrzymać agresję i zostawić sprawę do rozstrzygnięcia samym Polakom, jak się ostatecznie stało przy Okrągłym Stole. Jaruzelski wybrał jednak przemoc jako metodę rozwiązania konfliktu. Tego się nie zapomina.
Społeczeństwu dano przykład, że tylko siła się liczy, a reszta to dekoracje. Lekcja przemocy zapadła w pamięć społeczną głęboko: a więc tak można. Więc nie dziwmy się, że Braunowi, pierwszemu jawnemu przemocowcowi w III RP, przybywa zwolenników. Gen przemocy zakodowany w stanie wojennym reaktywowano na skrajnej prawicy. Idealnie wpisuje się to strategię walki z demokracją po obu stronach Atlantyku.
Jednak Jaruzelskiemu trzeba oddać, że porozumienia przy Okrągłym Stole dotrzymał. To też był bezprecedensowy, bo bezkrwawy przełom. Ponieważ polegał na (racjonalnym) kompromisie, napotkał sprzeciw po obu stronach. Do dziś niektórzy ludzie dawnej opozycji uważają go za zmowę elit.
Ja też miałem wtedy wątpliwości, ale dałem się przekonać mądrzejszym ode mnie, że jeśli chcemy demokracji, musimy godzić się na kompromisy, bo polityka w stylu „wszystko albo nic” przedłuży wychodzenie z ówczesnego totalnego kryzysu. Będziemy się dłużej męczyć, ponosić koszta zapaści, strach i niepewność byłyby dalej głównymi doradcami w naszym życiu prywatnym i obywatelskim. Największym osiągnięciem pierwszej Solidarności było przełamanie strachu w społeczeństwie. Nie wrócił po 13 grudnia roku pamiętnego i dzięki temu ówczesna władza z linii walki musiała przejść na linię negocjacyjną.
Pisowska opozycja nazywa obecną koalicję rządzącą obraźliwie koalicją 13 grudnia. Zestawia ją zatem z zamachem komunistów pod wodzą Jaruzelskiego. Podważa słuszność obrad Okrągłego Stołu, przemilczając, że siedzieli przy nim bracia Kaczyńscy. Zamachem stanu nazywa powstanie i działania obecnego demokratycznego rządu. Pełniący obowiązki głowy państwa stara się sabotować i delegitymizować jego prace.
Wysuwane oskarżenia podmywają zaufanie do rządu i państwa w momencie, gdy Rosja uczyniła z nas głównego wroga. Kremlowska propaganda i rosyjskie służby podsycają konflikty w polskiej polityce wewnętrznej i zagranicznej, by zwiększyć szanse dojścia u nas do władzy sił antyukraińskich i prorosyjskich. Kompromis jako racjonalny cel polityczny znów jest odrzucany. Lekcja lat 80. idzie w zapomnienie, a przecież bez niej nie byłoby wolnej Polski.
Komentarze
„Kremlowska propaganda i rosyjskie służby podsycają konflikty w polskiej polityce wewnętrznej i zagranicznej, by zwiększyć szanse dojścia u nas do władzy sił antyukraińskich i prorosyjskich”.
Ilustracja tej racjonalnej opinii jest kolejna wypowiedź paranoicznego kurdupla, który przez 8 lat niszczył skutecznie instytucje wymiaru sprawiedliwości i rękami Ziobry, Swięczkowskiego i Kamińskiego sprywatyzował/upartyjnił a teraz jak gebels propagandy odwraca kota ogonem io dalej ogłupia Pisdowo … przy każdej okazji:
‚Zmiana nazwy Centralny Port Komunikacyjny na Port Polska, to element socjotechniki Koalicji Obywatelskiej, to gra, w której Donald Tusk „udaje polskiego patriotę.
To jest po prostu gra, bo to formacja w gruncie rzeczy lewicowa, ale przede wszystkim to jest formacja głęboko antypatriotyczna i w związku z tym prowadzi taką politykę, jaką sugerują państwa, które po prostu silnej Polski nie chcą.”
Kurdplasty gebelsie womituję na sam twój widok w mediach…
Pełniący obowiązki głowy państwa dziś wrzeszczał na Placu Piłsudskiego „precz z komuną „ Komuny już dawno nie ma ale on ciągle z nią walczy. Uosobieniem komuny stał się dla niego Tusk i jego rząd . Dzielnie wspierał go Cenckiewicz, publikując na stronie BBN swój sławetny raport. Cenckiewicz przekształcił Biuro Bezpieczeństwa Narodowego w Biuro Niszczenia Bezpieczeństwa Narodowego. A Putin zaciera ręce i każe otwierać szampana…
Gospodarzu: trochę krytykuje pan W. Jaruzelskiego, ale gdyby nie W. Jaruzelski, to popłynęłoby znacznie więcej polskiej krwi, bo Moskwa tylko czekała na pucz S. Olszowskiego i prośbę o „bratnią „pomoc. Dzisiaj (13grudnia)rocznica znamienna. I pomyśleć, czy to nie jest chichot historii i drwina z losów Polski, że obecnie cała polska prawica, głosząca, że ma korzenie w tej wspaniałej Solidarności robi wszystko, żeby rozwalić UE i powrócić dobrowolnie za protekcją Trumpa na łono Putina, to jest wpaść z powrotem w ruską sferę wpływów bo przecież do tego zmierza polityka Trumpa, którą tak bezmyślnie popiera Nawrocki i cała durna prawica.
Ciekawe dlaczego w Polsce jedynie prawica i skrajna prawica jest uwazana za „prawdziwych” patriotow. A tego odmawia sie ludziom o pogladach lewicowych.
Nie potrzeba by inwazji Armii Czerwonej na PRL. Te wojska od 1945 roku ciągle stacjonowały na tzw. Ziemiach Odzyskanych. One by tylko wyjechały ze swoich polskich baz.
Co do niektórych wydarzeń w Polsce, to z pewnością nie dojdziemy do pełnej wiedzy. Archiwa Łubianki i wojskowych rosyjskich służb specjalnych nie ujrzą światła dziennego nawet w Rosji, a co dopiero w Polsce – nawet jeśli nas dotyczą. Dokumenty katyńskie były próbą demokratyzowania nadal mocno feudalnego w stylu władzy państwa nad Wołgą. Tam zmieniają się tylko kandydaci na nowych feudałów…
@otu
Niekoniecznie. Nowa Lewica, choć dziś pod przewodem Czarzastego, weterana starej, wyszła z ostracyzmu, nikt jej nie prawa zarzucać braku patriotyzmu, odwrotnie niż skrajnej prawicy.
Tragedia na plaży Bondi w Sydney… Braun ma swoich naśladowców, którzy twórczo rozwinęli sztukę zabijania:
https://www.youtube.com/watch?v=h8lO7cV-cAE
Radosław Sikorski
Viktor has earned his Order of Lenin.
8:53 AM · 14 gru 2025
I tak trzymać …
Wszelką proputinowską nać – w tym nominalnie polską z Pisdowa, braunowską, mencką, etc. – należy „jebać” wielostronnie i dozgonnie.
Koniec Polski zbliża się nieuchronnie… dzięki jawnym i tajnym zdrajcom Polski, którzy wcześniej czy później jak przybłędy Targowicy z biskupami włącznie.
Bardzo jest ciekawe pytanie czy ZSRR dokonałby inwazji na Polskę gdyby Jaruzelski nie wprowadził stanu wojennego.
Może należałoby wpierw podać argumenty przeciw wprowadzeniu stanu wojennego.
1 Wpierw należałoby popatrzeć a ogólna sytuację geopolityczna czyli że w ZSRR rządził bardzo już schorowany Brezniew który nie mógł już podejmować tak radykalnych decyzji a struktura wydawania decyzji w ZSRR była zawsze ściśle hierarchiczna.
Jeśli chodzi o wydawanie podrzędnych decyzji to go zastępowali z ramienia partii Gromyko a z ramienia armii Ustinow i kagiebista Andropow.
I tu znowu nie było tak łatwo bo o ile tych ostatnich dwóch było jastrzębiami to Gromyko z ramienia partii był gołębiem a bez zgody partii coś takiego jak inwazja na tak duży kraj jak Polska raczej by nie przeszła.
2 Przeciek o wprowadzeniu stanu wojennego doszedł aż do Waszyngtonu za sprawa Kuklinskiego a urzędujący wtedy Reagan to nie to co jego poprzednik chwiejny Carter.Reagan ostrzegł ruskich że drugi numer taki jak z Afganistanem nie przejdzie.
3 Już wtedy zaczetwo widzieć w ZSRR że są potrzebne i reform polityczne i gospodarcze a to aby osiągnąć potrzebne są nowe technologie z zachodu z którymi mogliby się pożegnać w przypadku agresji na Polskę.
Są i argumenty za
1 Jeśli Polska oderwie się od bloku wschodniego a conajmniej „zjugosławieje” to cały blok wschodni się posypie bo później w 1989 okazało się prawda.
2 Czesi ostrzyli sobie zęby na Polskę za 1968 rok.
3 Komuniści bali się odwetu narodu na nich co tak się stało np w przypadku Rumunii gdzie później rozstrzelano Ceausescu.
Reasumując te argumenty wydaje się że Jaruzelski jednak nie musiał wprowadzać stanu wojennego bo w tym czasie nie było oznak ruszania się ruskich wojsk w większych ilościach z koszar choć na ścianie wschodniej sporo osób widzalo po lasach ruskich a nawet handlowano z nimi za czym się dało za benzynę ( na podstawie moich własnych doświadczeń i pamięci )
Mógł poczekać do ostatniej chwili bo wyprowadzenie takiej ilości wojska z koszar to nie jest kwestia godzin a dni.Nie było też ruchów wojska czechosłowackich ani NRD owskich a na 100% ruskie by się nimi posłużyli aby odciągnąć trochę uwagę opinii światowej od siebie.
Tak więc podzielam opinię redaktora że Jaruzelski okazał się jednak jeśli nie zdrajcą ( bo oddał władze w 1989 r ) to napewno nadgorliwym tchórzem bojącym się panicznie ruskich.
mario
13 grudnia 2025
22:50
…a teraz jak gebels propagandy odwraca kota ogonem i dalej ogłupia Pisdowo … przy każdej okazji:
‚Zmiana nazwy Centralny Port Komunikacyjny na Port Polska, to element socjotechniki Koalicji Obywatelskiej, to gra, w której Donald Tusk „udaje polskiego patriotę.
To jest po prostu gra, bo to formacja w gruncie rzeczy lewicowa, ale przede wszystkim to jest formacja głęboko antypatriotyczna i w związku z tym prowadzi taką politykę, jaką sugerują państwa, które po prostu silnej Polski nie chcą.”
Mój komentarz
Kaczyński powoli jest odzierany w swoim elektoracie z pseudopatriotycznego niby narodowego nimbu i on to czuje i się denerwuje. Tak błahe w skali rządzenia państwem posunięcie, jak nadanie nazwy ” Centrum Polska” dla byłego CPK zbija go z tropu.
On chyba się poczuł wykluczony, oddzielony od swojego wielkiego narodowego projektu, a to jest wysoce nieprzyzwoite i bardzo brzydko mu pachnie, skoro przypisuje on Tuskowi i całej Koalicji 15 XI lewactwo (dla PiSu lewactwo jest synonimem wroga) oraz haniebną „po prostu grę” w związku z nadaniem nowej nazwy dla CPK.
On się poczuł nie tylko zdenerwowany, ale i urażony i troszkę w oczach jakiejś części swojego elektoratu ośmieszony, bowiem tak błahy w skali państwa czyn, jak zmiana nazwy inwestycji komunikacyjnej zmusiła go do dania Tuskowi publicznego moralnego odporu, do mętnych interpretacji, do insynuacyjnego oszczerstwa o tym, że Tusk
„prowadzi taką politykę, jaką sugerują państwa, które po prostu silnej Polski nie chcą”,
do wyjaśnień, które jak zwykle są niczym innym jak wykręcaniem kota ogonem, nie wiadomo gdzie tył, gdzie przód, skąd zapach, skąd smród.
Kaczyński, który sobie przypisuje monopol na patriotyzm (dziś wtóruje mu intensywnie pełniący obowiązki Nawrocki-Batyr walczący patriotycznie, propolsko z komunistami) wprawił pewnie wielu swoich zwolenników w zakłopotanie widzących markotną minę Jarosława tłumaczącego narodowi szkodliwość zagrania Tuska polegającego na zmianie nazwy CPK na Port Polska.
TJ
Korekta
Jest
nadanie nazwy ” Centrum Polska” dla byłego CPK
ma być
nadanie nazwy ” Port Polska” dla byłego CPK
TJ
marcus21st
Ruskie nie potrzebowali dokonac inwazji na Polske. Oni juz tam siedzieli w ramach Paktu Warszawskiego w wystarczajacej ilosci.
Ja swego czasu raczyłem się zapoznać z droga życiową W. Jaruzelskiego na podstawie wielu dostępnych źródeł. Powiedzieć, że człowiek był raczej fałszywy to nic nie powiedzieć. Był wyrachowany i inteligentny, ale bardziej Rosjanin niż Polak; wierzący w wartości komunizmu. Jest małe prawdopodobieństwo, że tylko takiego grał (tego nigdy się nie dowiemy bo nie wiadomo co on miał w głowie).
A jeżeli chodzi o stan wojenny, to nie ulega największej wątpliwości, że był to głównie sposób na utrzymanie władzy i ustroju. Motorem walki o utrzymanie był między innymi strach przed rozliczeniem. A o wartościach Jaruzelskiego może np. świadczyć fakt, że ci, którzy zamordowali górników z kopalni „Wujek” zostali za to odznaczeni. To był ten typ człowieka, który między innymi kazał zestrzelić Czechom polskiego pilota uciekającego „kukuruźnikiem” do Austrii.
Faktem jest, że nie chciał użyć swojego wojska do stłumienia przemian, chciał by to zrobili Sowieci. Ale dostał odmowę. Jest mało prawdopodobne by doszło do inwazji na Polskę gdyby Jaruzelski dołączył do zmian, bo Rosja prowadziła przegraną ostatecznie wojnę z Afganistanem. Ówczesny minister spraw zagranicznych ZSRR- Gromyko, powiedział wyraźnie, że nie ma takiej opcji by dokonywać inwazji na Polskę. Priorytetem dla nich było to, by Polska została z ZSRR w układzie militarnym, co nie stanowiło w tamtym czasie jakiegoś problemu. Jedyne co Sowieci obiecali to zrobienie pozoracji przygotowań najazdu na Polskę ale i do tego zbytnio się nie przyłożyli.
Opinia red. AS ma swoje podstawy i nie ma co za bardzo polemizować.
Zajmowali się tą częścią histori Polski różni historycy, min. dr Lech Kowalski. Ale nawet w miarę przychylni Jaruzelskiemu badacze mają wątpliwości co do tego, że on postępował słusznie.
Jednakże, co się stało to się nie odstanie, a nie ma mądrych by na pewno wiedzieli jak potoczyłyby się losy przy innych rozwiązaniach.
Dzisiaj, przywiazywanie wielkiej wagi do tego, „co by wtedy było gdyby było”, nie powinno nam zaprzątać głowy. Rozbieżności opinii na ten temat mają też swój udziął w dzisiejszym, jakże destrukcyjnym podziale Polaków. A po co to nam. Po co to ma ktoś wykorzystywać. Niech się tym zajmują następne pokolenia historyków, bo ta sprawa jest nadal bardziej bieżąca niż historyczna.
Kaczynski jest tylko małym trybikiem w zmianach jakie nastepuja w Europie i na świecie
W Polsce Kaczynski w USA Trump we Francji Le Pen w Niemczech AFD i tak mozna długo wymieniac. Skupianie sie na skutku ( Kaczyński ) i to w bardzo waskim zakresie jakim jest Polska a nie na przyczynach to droga donikąd a napewno nie pozwoli zrozumiec istoty problemu
„Prezydent, który nazywa imigrantów „śmieciami”, jest wystarczająco niebezpieczny. Kraj, który staje się na to nieczuły, jest jeszcze bardziej przerażający”.
(…)
Później, w Gabinecie Owalnym, twierdził nawet, że somalijscy imigranci „zniszczyli nasz kraj”.(…)
Trump od dawna ostro krytykuje imigrantów z ubogich krajów. Jego ostatni atak najwyraźniej został sprowokowany aresztowaniem obywatela Afganistanu, który zastrzelił dwóch członków Gwardii Narodowej w Waszyngtonie. Jeden z nich zginął. Strzelec, Rahmanullah Lakanwal, sam został postrzelony przez władze po tym, jak zaatakował żołnierzy na chodniku w stolicy.
Lakanwal służył w wyszkolonej przez CIA jednostce „Zero Unit” podczas wojny z talibami. Po wycofaniu się Stanów Zjednoczonych i powrocie talibów do władzy, jednostki te stały się celem odwetu. Podobnie jak wielu, którzy pomagali Ameryce, Lakanwal otrzymał azyl. Według doniesień, był głęboko poruszony doświadczeniami wojennymi i cierpiał na zespół stresu pourazowego.
Każdy porządny człowiek rozumie, że jedna agresywna jednostka nie reprezentuje całej społeczności. Jeden niestabilny Afgańczyk nie powinien unieważniać wszystkich Afgańczyków szukających schronienia. Garstka somalijskich oszustów nie powinna usprawiedliwiać wykluczania imigrantów i osób ubiegających się o azyl z dziesiątek krajów. Ale Trump nie jest porządnym człowiekiem i ewidentnie gra na obawach – i, bądźmy szczerzy, uprzedzeniach – niektórych Amerykanów wobec obcokrajowców, zwłaszcza tych o brązowej, czarnej lub muzułmańskiej karnacji.
Określając Somalijczyków mianem „śmieci”, których celem jest zniszczenie Ameryki, Trump jednocześnie ich odczłowieczył i uczynił z nich wrogów. Robił to już wcześniej. W swoich kampaniach i przez całą swoją prezydenturę oczerniał miliony latynoskich imigrantów, nazywając ich przestępcami i pasożytami wysysającymi publiczne środki.
(…)
A teraz, za rządów Trumpa, wojsko USA bezpośrednio zabija podejrzanych o przemyt narkotyków na pokładach łodzi, na które namierzane są amerykańskie pociski, z których wiele wystrzeliwanych jest z dronów Reaper. Administracja uzasadnia to twierdzeniem, że handlarze narkotyków toczą „wojnę” z Ameryką, a narkotyki służą jako „broń wojenna”. Ta pokrętna logika ośmiesza mężczyzn i kobiety, którzy faktycznie walczyli w prawdziwej wojnie z prawdziwymi wrogami.
Pod koniec listopada prasa ujawniła, że zabijanie jest tak priorytetem w tej kampanii, że siły amerykańskie ostrzelały dwóch rozbitków, którzy unosili się na wodzie po zniszczeniu ich łodzi. Zasady wojny – zasady, które Stany Zjednoczone pomogły stworzyć – kategorycznie tego zabraniają. Senatorowie, którzy obejrzeli nagranie z tak zwanego „podwójnego ataku”, byli przerażeni. Ale nie Tom Cotton, który powiedział: „Zabiliśmy ich i mieliśmy rację, że ich zabiliśmy. To było konieczne”.
Nie mieliśmy prawa ich zabijać. I nie mamy żadnych podstaw prawnych ani moralnych, by w ogóle prowadzić tę ukrytą wojnę. Ale pod rządami Trumpa jest to „akceptowalne”. Podobnie jak dehumanizowanie Somalijczyków, odmawianie azylantom, odcinanie pomocy głodującym rodzinom, odbieranie dzieci imigrantów rodzicom i normalizowanie zabójstw pozasądowych.
Trump to nieprzyzwoity człowiek. Jego słowa i czyny naruszają nasze wartości jako Amerykanów i jako ludzi. Ta deprawacja narasta – tydzień po tygodniu – i jeśli ją zaakceptujemy, jeśli wzruszymy ramionami, jeśli powiemy: „to tylko Trump”, to uzależnimy się od niej. Przyswoimy ją sobie„. (Adam Kinzinger)
——————-
To wszystko prawda…
Ale przede wszystkim, Trump to psychol zdiagnozowany, chory człowiek / starczy psychol na całodobowych infuzjach, bojący się własnej śmierci… Jego otoczenie (sponsorzy, oligarchia finansowa, Vance…) wykorzystuje ten fakt i świadomie wykorzystuje go do realizacji zbrodniczych celów – zapoczątkował przyzwolenie na dehumanizację, okrucieństwo i deprawację ludzi – przyjęcie zbrodni, zabójstw pozasądowych … jako coś normalnego.
I wszystko w prymitywnej glorii jakiejś „chwały bożej”… zdegenerowanego do dna „katolicyzmu”, „protestantyzmu” czy innych biznesów pseudo religijnych… rozgrzeszających z każdej zbrodni i kurewstwa… dla pseudo uspokojenia wyrzutów sumienia – jeśli takie nie załgane pojedyncze osobniki wyznawców posiadają. Instytucje kościołów są w całodobowym procesie pomnażania majątku (obrót nieruchomościami oraz innymi dobrami materialnymi) a ich wysocy fukcjonariusze i hedonistycznego trawienia przyjemności i używania życia).
Abstrahując od starczych neurodegeneracji mózgu i sieci oraz rozważań o konieczności ograniczenia wieku przywódców krajów demokratycznych i minimalnych formalnych predyspozycji i doświadczeń w zarządzaniu instytucjami państwa (w istocie, a nie nazwie, vide zbrodnicza Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna 조선민주주의인민공화국, nb. Kim sadysta dyktator – patol nad patolami, to bliski przyjaciel Trumpa !!! )
Btw… nawet w złodziejskiej Polsce, najpowszechniejsze i wysoko płatne fuchy w radach nadzorczych spółek państwowych i komunalnych wymagają zdania egzaminu (część pisemna i ustna) dla kandydatów NA CZŁONKÓW ORGANÓW NADZORCZYCH.
Tajemnicą poliszynela jest, że to wielki pic na wodę – bo w krajach wysoce skorumpowanych – wszystko można kupić, a rynek papierów potwierdzających zdanie takich egzaminów, wydaje się być zrównoważony.
Tak na stronie sprośne powiedzenia: Status kandydata na członka organów to pestka, prawdziwa nobilitacja gdy taki kolega staje się prawdziwym ch.
Ameryka dryfuje do spektakularnego upadku… dla którego okres trupizmu jest jednym z ostatnich aktów z trudno przewidywalnymi skutkami i konsekwencjami globalnej skali.
Obecna „polityka” Trumpa, u wielu normalsów budzi sprzeciw i strach, może się zakończyć sprowokowanym zabójstwem tego nieszczęśnika i paru jego pachołów i beneficjentów…
Prezydent mówi o sobie, że jest antykomunistą. Minister Żurek mógłby o sobie powiedzieć, że był antykomunistą. Będąc bardzo młodym człowiekiem narażał się na represje, kolportując antyrządowe ulotki. Karol Nawrocki w 1989 roku nie chodził jeszcze do szkoły podstawowej. Teraz, w 2025 roku, prezydent może co najwyżej powiedzieć o sobie, że jest już antypostkomunistą. Z tym, że postkomunizm to termin, który jest coraz mniej zrozumiały.
A obecna lewica nie stanowi żadnego zagrożenie dla polskiej demokracji. Czego nie można powiedzieć o niektórych ugrupowaniach popierających gospodarza pałacu namiestnikowskiego (np. partia Brauna).