Cho blisko natury

Trochę rozczarowujące mogło być, że Seong-Jin Cho nie włączył do dzisiejszego recitalu Ravela, którym w tym roku raczy cały świat, ale i ten program recitalu w NOSPR był bardzo satysfakcjonujący.

Ogromnie się ten pianista rozwinął przez ostatnich parę lat, zwłaszcza po płytach z Hendlem i z Ravelem właśnie (rozmawiając w przerwie zażartowałam nawet, że to dlatego, że rzadziej gra Chopina). Nabrał subtelności i wrażliwości na barwę, a technikę od dawna ma bez zarzutu. Ta delikatność objawiła się już w pierwszym z wykonanych utworów, Les Jeux d’eaux à la Villa d’Este ·Liszta, z którego już niedaleko do Jeux d’eau Ravela, ale wśród tych wodnych kaskad jest też moment na zadumę nad życiem.

Sonata D-dur op. 28 Beethovena nazywana bywa zwyczajowo Pastoralną, choć kompozytor jej tak nie nazwał (inaczej niż w przypadku VI Symfonii, jawnie programowej). Jednak jej nastrój, pogodny i łagodny (może poza fragmentami wolnej części), rzeczywiście takie skojarzenia może przywodzić, choć nie ma tu ptaszków i strumyczków jak w symfonii. Cho zagrał ją z wdziękiem i lekkością.

Całkowity kontrast przyniósł cykl Bartóka Szabadban (dokładnie: Na wolnym powietrzu). Bo też natura jest tu dzika i nieokiełznana; przymiotnik „wolny, swobodny” (szabad) jest tu istotny. Bartók pisał te utwory w zbliżonym czasie z Sonatą fortepianową i Mikrokosmosem, więc jest tu wiele podobieństw: pierwsza i piąta część są równie brutalistyczne jak Sonata, a bardzo podobną muzykę do Barkaroli, Musette czy Muzyki nocy znajdziemy w Mikrokosmosie. Ten okres był jednym z najbardziej odkrywczych w twórczości kompozytora. Cho poczuł się w tej muzyce jak ryba w wodzie, a raczej jak te wszystkie żabki i ptaszki z Muzyki nocy.

Drugą część recitalu wypełniła Sonata f-moll Brahmsa. I co prawda nie byłam tak zaczarowana jak interpretacją Kate Liu, to jednak trzeba powiedzieć, że było to wykonanie z gatunku wybitnych, w którym wszystko było absolutnie na swoim miejscu. A na bis? Choć mieliśmy nadzieję na jakiś okruszek Ravela, to jednak był Chopin – Nokturn Es-dur (ten „z pendolino”), słodki bibelocik na dobranoc.