Maraton elektroniczny
Drugi dzień wrocławskiego festiwalu Musica Electronica Nova był bardzo intensywny: dwa recitale, koncert symfoniczny w trzech częściach i jeszcze pokaz filmu z muzyką na żywo.
Elektronika może spełniać w muzyce różne funkcje: stanowić osobną, wyróżniającą się warstwę dźwiękową, służyć do zmiany barwy dźwięków instrumentalnych, wtapiać się w brzmienie instrumentów, pojawiać się w reakcji na grę na instrumencie. Dziś można było zaobserwować wszystkie te sposoby użycia, a biorąc pod uwagę, że w niektórych utworach pojawiała się też warstwa wideo, można do nich dodać związki dźwięku z obrazem, czasem bardzo ścisłe.
Takie zwyczajne połączenie warstwy elektronicznej z instrumentalną, w tym wypadku klawesynową, było w utworach Ewy Trębacz i Anahity Abbasi wykonanych przez Gośkę Isphording. Jednak recital miał tytuł Homo ludens, co zapowiadało pozostałe dwa utwory z warstwą wideo: Niny Fukuoki i Hugona Moralesa Murguia; zwłaszcza ten ostatni opierał się właśnie na elementach gier, które migotały w ścisłej koordynacji z dźwiękiem (ostrzegano przed tym migotaniem przed koncertem i rzeczywiście mogło to denerwować, a wrażliwym nawet szkodzić).
Małgorzata Walentynowicz połączyła trzy utwory w swoim programie czyniąc z nich trzyczęściowy spektakl. Rozpoczęła jednoosobową wersją utworu Moniki Dalach, pokazanego dwa lata temu przez zespół Kompopolex na Warszawskiej Jesieni; gdy pianistka rozpyliła w powietrzu sztuczne zapachy „morelowe” i „wiśniowe”, wyglądało to jak zakończenie tego utworu, a było już prologiem do następnego, autorstwa Mathiasa Monrada Mollera. I w nim, i w kolejnym, Piano Concerto with Pianosong Piotra Peszata, solistce towarzyszyły pierwszym przypadku pliki MIDI, w drugim – sampler i playback (także ze śpiewem). Do ekologicznego tematu wróciła też na zakończenie wieczoru, po koncercie symfonicznym, prezentując muzykę Sary Nemtsov na żywo do fragmentu filmu Mountain & Maiden: owa góra to nie prawdziwa góra, lecz wysypisko śmieci, a dziewczynka, jak wielu innych, trudni się wyszukiwaniem przedmiotów, które jeszcze może się przydać. Bardzo to przygnębiające, a muzyka sugestywna.
Orkiestra NFM pod batutą Vincenta Kozlovsky’ego też pokazała kilka różnych światów dźwiękowych. Wymieszanie brzmień elektronicznych z orkiestrowymi można było usłyszeć w utworach Francka Bedrossiana i Oyvinda Torvunda; utwory Daniele Ghisi i Nicole Lizée wraz z warstwą wideo stanowiły powrót do estetyki gier, zwłaszcza tych starych z zeszłego wieku jeszcze (zgranie tego wszystkiego to musiała być po prostu koronkowa robota), Selim Jeon przedstawiła rodzaj wirtuozowskiego koncertu na puzon (świetny Tomasz Hajda), elektronikę i orkiestrę, a turecki twórca Engin Dağlık, już bez udziału orkiestry – niesamowitą instalację, w której długie nylonowe żyłki łączyły struny pianina z lastrą, czyli blachą używaną w orkiestrze do naśladowania grzmotów, a wszystko było oczywiście nagłośnione.
Jeśli ktoś trafił na te koncerty mając po raz pierwszy z taką muzyką do czynienia (a można było tu trafić także za sprawą Nocy Muzeów), mógł się naprawdę zaciekawić. Festiwal trwa, trwają też rozmaite instalacje, których niestety nie będę miała kiedy zobaczyć, bo wracam na wybory.
Komentarze
Wczoraj wieczorem zauważyłam na youtube nagranie Warjacji Goldbergowskich
z 25 kwietnia 2025 w Carnegie Hall. Wykonawca Yunchan Lim .
Dziś słucham i wprost uszom nie wierzę. Brak słów zachwytu…
Dzielę się linkiem
Yunchan Lim J.S. Bach – Goldberg Variations, (Carnegie Hall, New York, USA April 25, 2025 )