Wracam do płyt
Już po ostatnich premierach i koncertach sezonu. Mogę więc wreszcie poświęcić trochę czasu płytom, których mi się uzbierało. Dziś – śpiew, ale trzy różne światy.
Joanna Klisowska, soprano, Katarzyna Neugebauer, piano, Mieczysław Weinberg, Songs. Brilliant Classics. Zawsze z satysfakcją odnotowuję kolejne nagrania muzyki Wajnberga, co świadczy o tym, że nie jest to moda sezonowa, odkrycie, które za chwilę znów zapadnie w niepamięć. Stulecie jego urodzin minęło już sześć lat temu (ale w przyszłym roku 30. rocznica śmierci, więc kolejny pretekst), więc zainteresowanie jest trwałe. Tym razem pięć cykli pieśni nagrała pochodząca z Wrocławia śpiewaczka, którą nie tak często słyszeliśmy w Polsce, bo długo mieszkała we Włoszech. Zajmowała się głównie muzyką barokową, więc sięgnięcie przez nią do tego repertuaru jest pewną niespodzianką. I można powiedzieć, że barokowa emisja jest tu pewnym awantażem: solistka znalazła właściwy ton dla tych pieśni śpiewając głosem jasnym i lekkim, bez operowego napuszenia. W Pieśniach żydowskich op. 13 do wierszy Icchoka Lejba Pereca, w większości pogodnych i przeznaczonych dla dzieci (tylko pod koniec, w Des jesojmes briwele, czyli Liście sieroty, pojawia się dziecko po tragicznych przejściach), dobrze oddaje dziecinną prostotę wyrazu. Płyta zawiera jeszcze dwa zbiory do słów Tuwima: Akacje op. 4 i Stare listy op. 77, 3 Pieśni op. 22 do słów Mickiewicza i Pieśni żydowskie op. 17 do słów Szmuela Halkina. Bardzo zróżnicowane stylistycznie: Akacje pochodzące jeszcze z czasów studiów w Mińsku kontynuują melancholijny styl warszawski, ów dekadencki ekspresjonizm, a .Stare listy są pełne gorzkiego humoru. Szkoda tylko, że w książeczce do płyty nie ma tekstów pieśni.
Samuel Hasselhorn, baritone, Poznań Philharmonic Orchestra, Łukasz Borowicz, Urlicht. Songs of Death and Resurrection. Harmonia Mundi. Z dużym opóźnieniem wysłuchałam tej płyty, bo i z opóźnieniem ją dostałam – a przez ten czas, w marcu, na rozdaniu International Classical Music Awards otrzymała aż dwie nagrody: w kategorii muzyki wokalnej oraz jako Nagranie Roku. Młody baryton, zwycięzca Konkursu Królowej Elżbiety w Brukseli z 2018 r., jest rzeczywiście rewelacyjny i z wielką klasą interpretuje zawarte na płycie dzieła. A jest to mieszanka rzeczy znanych i mniej znanych, od Mahlera (którego jedna z pieśni, pierwotnie w Des Knaben Wunderhorn, ostatecznie w II Symfonii, dała tytuł płycie), Engelberta Humperdincka, Hansa Pfitznera i Alexandra von Zemlinsky’ego poprzez Waltera Braunfelsa i Albana Berga (ostatnia scena z Wozzecka) po najmłodszego Ericha Wolfganga Korngolda. Wydawałoby się, że takie pomieszanie jest ryzykowne, jednak robi wrażenie dzięki tematycznemu związkowi. Orkiestra z dyrygentem bardzo się przyłożyli do tego nagrania, więc laury nie zaskakują.
Agata Zubel/Andrzej Bauer/Cezary Duchnowski/Bartłomiej Wąsik/NOSPR/Alexander Humala, Zygmunt Konieczny, Taki pejzaż, Anaklasis, seria Revisions. W końcu po dekadzie doczekał się nagrania płytowego ten projekt. Uzupełniony o parę utworów instrumentalnych, orkiestrowych – tematów z filmów Jasminum i Pornografia. Niestety nie ma zaśpiewanej wtedy na bis Taka głupia to ja już nie jestem, ale są wszystkie te, które muzycy wykonywali na koncertach, m.in. na tym, który opisałam pod wstawionym wyżej linkiem, łącznie z napisaną specjalnie dla Agaty Zubel pieśnią Ktokolwiek. Płyta nostalgiczna, która nie pretenduje do powtarzania Ewy Demarczyk, za to poprzez współczesne opracowania uwydatnia fakt, że muzyka Koniecznego wcale nie jest taka prosta. Owszem, operuje czasem prostymi motywami, ale one są bohaterami dramatu tworzącego się dzięki harmonii, rytmowi i polifonii. To trzeba umieć – i dlatego nikt z jego „piwnicznych” naśladowców nie był w stanie mu dorównać.
Komentarze
Pamiętam, jak gdzieś w latach 70-ych, przy okazji odkrywania (osobistego) Szostakowicza, zwróciłem uwagę na Wajnberga, mając absolutnie pesymistyczne przekonanie, że kiedykolwiek on „zbłądzi pod strzechy”. Temu przekonaniu towarzyszyło inne: że powinien. Może z tymi „strzechami” to przesada, ale jest nieźle. Mamy Fundację – Instytut Mieczysław Wajnberga,ktorej założycielki Maria Sławek i Ania Karpowicz tak ciepło mówią o kompozytorze per „Mietek”. Mamy, dzięki nim ulicę jego imienia w jego rodzinnym mieście, Warszawie. W ogóle, często jak często, ale gości w programach koncertowych. Warto dodać, że w przyszłym roku wraca na deski Teatru Wielkiego „Pasażerka”. Bardzo dobra wiadomość. Oczywiście brawa dla Joasi Klisowskiej! Jak widać, wyjście z komfortowego mniej lu bardziej, emploi, może być wartościowe!
To trzeba umieć – i dlatego nikt z jego „piwnicznych” naśladowców nie był w stanie mu dorównać.
To znaczy, ja bym raczej wziął w cudzysłów słowo „naśladowcy” . Andrzej Zarycki przecież był całkowicie odmienny, ale ile napisał dla Ewy Demarczyk wspaniałych pieśni-wierszy. Ale niewątpliwie to Konieczny miał swój styl, swoją rozpoznawalność dzięki motorycznej rytmice i charakterystycznej harmonii. Tę muzykę rozpoznaje się z „zamkniętymi oczami” . Oczywiście z uszami otwartymi szeroko)