Nowacka chce nauczycieli podzielić

W odpowiedzi na żądania płacowe ZNP Barbara Nowacka zapewniła, że nauczyciele otrzymają średnio 3 proc. podwyżki od 1 stycznia 2026. Ministra wyjaśniła, że będzie się dogadywać ze związkami zawodowymi, która grupa ma otrzymać więcej, a która mniej.

Są dwie możliwości. Większa podwyżka wynagrodzeń dla nauczycieli początkujących, np. 5 proc., aby ich przyciągnąć do pracy w szkole i zachęcić do pozostania w zawodzie. Mniejsza podwyżka dla nauczycieli dyplomowanych, np. 1 proc., gdyż oni i tak pozostaną w zawodzie, ponieważ chcą dotrwać do emerytury. Można też zrobić odwrotnie. Dać największą podwyżkę nauczycielom z najwyższym stopniem awansu i w ten sposób okazać szacunek mistrzom. Młodzi wtedy dostaliby symboliczną złotówkę.

Pomysł Nowackiej, aby związki zawodowe zadecydowały, która grupa ma dostać więcej, a która mniej, podzieli środowisko. Ludzie rzucą się na ten ochłap, jakim jest 3 proc. podwyżki (ok. 150-200 zł brutto), i będą starali się wyszarpać dla siebie jak najwięcej. Oczywiście kosztem koleżanek i kolegów. Zakotłuje się w pokojach nauczycielskich, że aż przykro będzie patrzeć. Jeśli rząd tak widzi swoją rolę w odbudowywaniu prestiżu zawodu nauczyciela, to ja podziękuję.

Szczegóły stanowiska MEN w sprawie podwyżek tutaj.

Reklama