Co to będzie…?

Prezydentem będzie Karol Nawrocki. Zmasowany atak na niego okazał się przeciwskuteczny. Najwyraźniej za dużo było tego złego o nim i argument PiS o zaangażowaniu aparatu państwa w wynajdywanie „haków” na Nawrockiego stał się tym bardziej wiarygodny. Elektorat zamiast zniechęcić się do pójścia na wybory, gremialnie poszedł bronić atakowanego.

To oczywiście niejedyna przyczyna zwycięstwa kandydata PiS, ale na pewno nauczka na przyszłość dla szefów kampanii wyborczych. Bo pisowski pomysł wyśmiewania kontrkandydata okazał się skuteczniejszy.

Karol Nawrocki zasiądzie więc w fotelu prezydenckim. Można spekulować, czy bez zaplecza politycznego i doświadczenia będzie marionetką Jarosława Kaczyńskiego, czy przeciwnie, będzie budował pozycję, podkreślając niezależność. Tak czy owak, przynajmniej nie musi się obawiać, że w ramach nacisków na niego ktoś wyciągnie mu trupa z szafy, bo wszystkie już wyciągnięto i zaczyna z czystą kartą.

Co zmieni zmiana prezydenta, jak chodzi o działanie państwa? Niewiele. Nawet wybiwszy się na niepodległość, Nawrocki raczej nie podpisze ustaw reformujących wymiar sprawiedliwości: sądy powszechne, Sąd Najwyższy, Krajową Radę Sądownictwa, Trybunał Konstytucyjny czy ustawę o niezależnej od rządu prokuraturze. To oczywiście olbrzymia strata, która oznacza, że sytuacja z neosędziami na następne pięć lat pozostanie nieuporządkowana. I prawdopodobnie już nigdy się jej nie uporządkuje, bo po 12 latach od ich wprowadzenia do wymiaru sprawiedliwości nie da się uznać ich nominacji za niebyłe, nie demolując sądownictwa. KRS zostanie – jak teraz – upolityczniona. Sąd Najwyższy powoli zmieni się w organ podobny do Trybunału Konstytucyjnego, z tą różnicą, że władza nie może wstrzymywać wejścia w życie wyroków SN, nie publikując ich, bo nie podlegają publikacji w żadnym urzędowym dzienniku.

Tak więc na odcinku „przywracania praworządności” nic się nie zmieni. Podobnie na odcinku liberalizacji prawa aborcyjnego czy praw osób LGBT+. A także przeciwdziałania katastrofie klimatycznej. Nie zmieni się, bo rząd Tuska i po wygranej Trzaskowskiego nie ruszyłby tych tematów, bojąc się utraty szans na zdobycie lub utrzymanie bardziej konserwatywnych wyborców.

Jeśli chodzi o rozliczenia PiS, powszechnie uważa się, że będzie ułaskawiał polityków, którzy zostaną skazani. I pewnie tak się stanie, jeśli uda się – co wątpliwe – prawomocnie kogoś skazać przez pozostałe rządowi Tuska dwa lata rządzenia. Ale jest też możliwe, że prezydent Nawrocki pójdzie w ślady prezydenta Dudy i będzie ułaskawiał przed prawomocnym wyrokiem. Może też pójść dalej i powołać się na wyroki Trybunału nie-Konstytucyjnego, które uznają prawo prezydenta nie tylko do ułaskawienia, ale też do abolicji indywidualnej. A skoro tak, to Karol Nawrocki może zastosować abolicję już na poziomie postępowania prokuratorskiego i uniemożliwić tym samym postawienie w stan oskarżenia czy nawet postawienie zarzutów. Będzie to oczywiście nadużycie uprawnień, ale pod osłoną „autorytetu” wyroków TnK.

Zapowiadana przez Donalda Tuska rekonstrukcja rządu będzie utrudniona w resortach „prezydenckich”, czyli ministrów obrony narodowej i spraw zagranicznych, bo zmiany trzeba negocjować z prezydentem. Podobnie będzie z nominacjami na stanowiska unijne i unijną polityką Polski, bo Nawrocki skorzysta z uprawnień, które nadał sobie Duda.

Przeciętny zjadacz chleba nie odczuje żadnej zmiany w związku ze zmianą w Pałacu Prezydenckim. A dobrą stroną wyboru Karola Nawrockiego z punktu widzenia rządzącej koalicji i wyborów parlamentarnych w 2027 r. jest to, że zarzuty dotyczące „niedowożenia” tego lub owego czy braku reform może odpierać argumentem, że prezydent przeszkadza w rządzeniu, blokując ustawy.