Zaczynamy nabierać wody
Politycy coraz bardziej chyboczą polską łódką, podkręcając podejrzenia o masowych oszustwach wyborczych. A ta rozchybotana łódka może zacząć nabierać wody…
Według sondażu UCE Research na zlecenie Onetu 51,5 proc. badanych uważa, że wobec wątpliwości należy ponownie przeliczyć głosy. Do ponownego przeliczenia głosów w wyborach prezydenckich wzywa premier Donald Tusk we wpisie na X: „Panowie Andrzej Duda, Karol Nawrocki, Jarosław Kaczyński – nie jesteście tak zwyczajnie po ludzku ciekawi, jakie są prawdziwe wyniki głosowania? Na pewno jesteście. A jak wiadomo, uczciwi nie mają się czego bać”.
Po co wzywa, skoro prawo przewiduje możliwość ponownego przeliczania głosów jedynie w komisjach, których dotyczą protesty wyborcze?
Były szef PKW i sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku Wojciech Hermeliński na zasadzie „co nie zakazane, to dozwolone” uważa, że można ponownie przeliczyć wszystkie głosy wyborcze. Przywołuje art. 2 konstytucji, który mówi, że „Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”. – Państwo to musi działać zgodnie z prawem, a zatem musi przedstawić wyniki wyborów uczciwie i transparentnie – argumentuje. I dalej: – Mówienie, że nie ma przepisu, więc nic nie zrobimy, choć wiadomo, że głosy zostały wadliwie policzone, choć nie wiemy, w jak wielu komisjach, jest ucieczką od odpowiedzialności. Chodzi o uczciwy wynik, więc de facto nie tylko o ponowne przeliczenie, lecz o to, czy głosy zostały poprawnie przypisane kandydatom. To nakazuje nam konstytucja.
Jednak w konstytucji jest też art. 7: „Organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa”. Zasada, że co niezabronione, to dozwolone, odnosi się do obywateli. Władza może tylko to, co jej powierza prawo. A Trybunał Konstytucyjny w wielu orzeczeniach podkreślał, że władza nie może domniemywać swoich kompetencji.
Skoro politycy mówią, że trzeba ponownie przeliczyć głosy, to ludzie wierzą, że to możliwe, i domagają się ich przeliczenia. Kto miałby to zrobić, skoro żaden organ państwa nie jest do tego uprawniony? Ad hoc powołana komisja społeczna?
Teza o sfałszowaniu wyborów jest podkręcana przez opisywane w mediach wyliczenia statystyczne oparte na tezie, że skoro w jednej komisji były nieprawidłowości, to statystycznie rzecz biorąc, musiały być też w innych. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”: „Dr Krzysztof Kontek, naukowiec zawodowo badający anomalie w konkursach muzycznych, napisał program do przeliczenia anomalii w komisjach wyborczych. Wyszło mu, że tych pomyłek może być tak wiele, że może się zmienić wynik wyborów”.
Ludzie posyłają sobie SMS-sami niczym znany dawniej „łańcuszek świętego Antoniego” sążniste wywody dowodzące, że nastąpiły masowe fałszerstwa. Samych wywodów najczęściej nie czytają, bo długie. Ale to, że długie, to właśnie dowód na to, że słuszne. Dostałam jeden taki elaborat i jednak przeczytałam. Ktoś dowodził, jak za pomocą „aplikacji Mateckiego” (miała służyć do sprawdzania, czy ktoś, kto ma zaświadczenie o prawie do głosowania poza miejscem zamieszkania, już wcześniej nie zagłosował) uniemożliwiano oddanie głosów zwolennikom Trzaskowskiego. Autor nie wyjaśniał, skąd uczestniczący w spisku członkowie komisji wyborczych wiedzieli, że ktoś chce głosować na Trzaskowskiego.
I dokąd nas to zaprowadzi, oprócz delegitymizacji Karola Nawrockiego na urzędzie prezydenta, a więc do osłabienia jego prezydenckiej władzy?
A może Nawrocki nie będzie zaprzysiężony? O ważności jego wyboru ma orzec nielegalna (jak wynika z wyroków TSUE i ETPC) Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego. „Zaprzysiężenie prezydenta to akt, który musi się opierać na ważnym stwierdzeniu ważności wyborów. Jeżeli tak się nie stanie, to cały czas towarzyszyć będą tej procedurze zasadnicze wątpliwości. Może dojść do sytuacji, w której akty prezydenta będą podważane ze względu na brak właściwej legitymacji wyborczej. To ryzykowna sytuacja dla funkcjonowania państwa” – mówił prof. Marek Safjan, były sędzia TSUE i były sędzia TK, w TVP Info.
Fakt. Ale ryzykowna będzie również sytuacja, gdy Nawrocki nie zostanie zaprzysiężony.
Prof. Safjan podobnie jak wielu innych prawników postuluje, żeby o ważności wyborów orzekł prawidłowy skład sędziów Sądu Najwyższego. Najczęściej wymienia się tu Izbę Pracy, która robiła to przed reformą PiS. Ale wytypować ją do tego zadania mogłaby tylko pierwsza prezeska SN Małgorzata Manowska, która tego nie zrobi. Padła też propozycja, żeby prezydent Duda „cofnął” swoje weto do „ustawy naprawczej”, która przewidywała, że w sprawie wyborów orzeka 15 najstarszych stażem w SN sędziów. Tyle że nie ma takiej procedury jak „cofanie weta”. Nie mówiąc już o braku woli prezydenta do „cofania weta”.
Pojawiają się też wezwania do marszałka Sejmu Szymona Hołowni, żeby nie zaprzysięgał Karola Nawrockiego bez stwierdzenia ważności wyborów w prawidłowym trybie. „Moim zdaniem nie ma podstawy do tego, żeby przyjmować zaprzysiężenie prezydenta w sytuacji, w której nie ma stwierdzenia ważności wyborów przez ważnie ukonstytuowany organ Sądu Najwyższego” – mówił prof. Safjan.
Wyobraźmy więc sobie, że marszałek Sejmu nie zwołuje Zgromadzenia Narodowego w celu złożenia przed nim przez Karola Nawrockiego przysięgi prezydenckiej. Tylko co dalej? Andrzej Duda kończy kadencję i nie ma prezydenta. A jeśli nie ma prezydenta, to nie ma jak uchwalać ustaw – choćby budżetowej. A więc nie ma jak rządzić.
A może funkcję prezydenta przejmie marszałek Sejmu? Art. 131 ust. 2 konstytucji stanowi, że tymczasowo, do czasu wyboru nowego prezydenta, wykonuje on obowiązki w razie„stwierdzenia nieważności wyboru Prezydenta Rzeczypospolitej lub innych przyczyn nieobjęcia urzędu po wyborze”. Jeśli twórczo potraktować ten przepis, to można argumentować, że jest podstawa prawna do oddania władzy prezydenckiej marszałkowi. Ale jak długo mógłby tak rządzić? I co z wyborami? Ogłosiłby nowe, mimo ważności tych z 1 czerwca, niezakwestionowanych przez uprawniony organ?
Jest taka gra towarzyska: na podłodze rysuje się ponumerowane ślady stóp i rąk, losuje się jakieś numery i grający stają na nich rękami i nogami, przybierając nienaturalnie pokręcone pozy. Z tak potraktowanym państwem byłoby podobnie.
Oszustwa wyborcze muszą być konkretne, a nie statystyczne czy wyliczone metodą podstawiania do wzoru na anomalie. Wynik wyborów zgadza się z przedwyborczymi badaniami i powyborczymi late pollami. Teraz trzeba pójść prostą drogą: policzyć jeszcze raz głosy w komisjach wskazanych w protestach wyborczych, a jeśli okaże się, że nie ma podstaw do podważenia wyborów – Izba Kontroli Nadzwyczajnej ogłosi ważność wyborów, co wprawdzie będzie nieważne, ale do zaprzysiężenia prezydenta nie jest potrzebne stwierdzenie ich ważności, a jedynie fakt niestwierdzenia nieważności. Tak wynika z konstytucji i to wykorzystywaliśmy w poprzednich wyborach: prezydenckich, parlamentarnych i do europarlamentu.
Naprawdę: po co tak chwiać polską łodzią? W końcu wszyscy możemy się potopić.
Komentarze
Trzeba poprawić błąd w angielskim. To nie są „exit pools” tylko „exit polls”.
Szanowna Pani,
zaletą jurystycznej filozofii stosowanej jest jej zdolność do produkcji alternatywnych perspektyw, bez potrzeby ich organoleptyczej weryfikacji.
Wadą jurystycznej moralności stosowanej jest jej brak.
Perspektywiczne myślenie i jurystyczna filozofia (stosowana) nie mają ze sobą nic wspólnego a za samą „sztukę dla sztuki” ktoś musi niestety zapłacić.
Dziwię się ostatnio logice Pani Redaktor, która dawniej była niezawodna. Toż przeliczając na nowo wszystkie głosy, np. sądy (bo pytała Pani, kto – precedens już jest), czyli III władza, nie podejmowałyby żadnej nowej decyzji, a jedynie ustalały rzeczywisty kształt decyzji już podjętej przez obywateli. Innymi słowy, umożliwiałyby realizację owej swobody obywatelskiej, o której Pani pisze. W prawie ważniejszy jest duch niż litera. Wszelkie kruczki w ordynacji czy innych ustawach mają (lub: powinny mieć, bo PiS zdrowo przy nich nawywijał) jeden, jedyny cel: by oficjalny wynik wyborów był zgodny z wolą narodu. Lekceważąc fachowy model statystyczny, okazuje Pani Redaktor zarazem niezrozumienie, czym jest nauka, i lekceważenie woli wyborców. Wg Pani wywodu, jeśli nawet odbył się przewał stulecia, to mamy się z tym pogodzić, bo ustawodawca nie przewidział akurat takiego wałka i osobnych dla niego procedur. To byłby absurd przy dowolnych wyborach, ale szczególnie przy tych. Rosja może zaatakować choćby za rok (zawierając uprzeddnio rozejm z Ukrainą), a nasz domniemany głównodowodzący miał podejrzane rosyjskie kontakty. Jeśli naród faktycznie zdecydował tak głupio – trudno. Ale nauka wskazuje, że nie zdecydował, a Pani chce mimo to, byśmy się na niego zgodzili? Bo zabrakło przepisu niższego rzędu? Tu idzie o niepodległość nawet!
Co dalej? Dalej też nie widać dobrego rozwiązania. Czy rząd ma ogłosić, że nie będzie ogranizował żadnych kolejnych wyborów, innymi słowy, rząd nie zapłaci za żadne wybory dopóki nie zostanie zmieniony, w drodze porozumienia partii i stron zainteresowanych, kodeks wyborczy na taki, który nada proceduralny wyraz zasadom zapisanym w Konstytucji, czyli żeby dało się przeciwdziałać, sprawdzić i eliminować „błędy” przed ogłoszeniem wyników kolejnych wyborów?
Pani Ewo,
Od lat czytałem Pani felietony i byłem pełen podziwu dla Pani analizy
Nie rozumiem co się z Panią stało, ale to co Pani napisała to prostu nie przystoi ani Pani, ani tygodnikowi Polityce, którego jestem czytelnikiem praktycznie od zawsze ( nawet za Rakowskiego)
Podaje Pani zapałki podpalaczom ( chyba Pani nie oglądała teatru TV z Andrzejem Sewerynem o tym tytule
Metafora z kołysaniem łódki jest idiotyczna, lepiej zaakceptować oszustwo i pozwolić żeby oszuści zrobili dziurę w łódce ją zatapiają z takimi jak Pani uciekając do następnych oszust i zniszczenia Polski
Brawo Pani Ewo, na spotkaniu z redaktorem Ostrowskim siedziałem obok Pani, i dopiero teraz się zorientowałem obok kogo siedziałem
@PL 22 CZERWCA 2025 21:39
Wyjątkowo debilny i demagogiczny wpis.
Prawo złe czy słabe, czyli pełne luk, należy zmieniać, a nie się w nim urządzać! A już w żadnym razie nie wolno go usprawiedliwiać, tłumacząc, że prawo jest złe, no ale cóż, trudno -trzeba go przestrzegać. Toż to prosta droga powrotna do totalitaryzmu, który może sobie wprowadzić dowolne ” prawa” i niszczyć obywateli za ich rzekome nieprzestrzeganie. Pani proponuje tu jakiś rok 1984, Gilead czy III Rzeszę. Rozszczepianie na czworo ” imposybilizmu” polskiego post-pisowskiego bagna, zamiast generowania zmiany w kierunku realnej praworządności jest równią pochyłą. Mamy konstytucję i prokuraturę. Niech rozliczą ośmiornicę Czarnka. Fałszerstwo jest jak najbardziej namacalne. Wystarczy, że prokuratura zada odpowiednie pytania przewodniczącym komisji, którzy podpisywali się pod sfałszowanymi wynikami.
Zatem cofnijmy się w czasie i zobczmy, jak to robił pis ze z dudom///; i z KONSTYTUCJĄ.
https://wyborcza.pl/7,75398,26107697,dublerzy-i-nocne…
Właśnie przez takie szkodliwe podejście do rzeczywistości prawnej jakie Pani tutaj sugeruje wszyscy przegrywamy.
Jak można naprawiać państwo stosując prawo sprzeczne z Konstytucją.
A takim się stało za sprawą pisu.
Jest to bardzo subtelne zepsucie gdzie przy Pani podejściu nie da się nikogo oskarżyć i skutecznie skazać. Niestety takie podejście reprezentuje obecny rząd.
Tutaj trzeba było innej metody opisywanej przez Pana Profesora Sadurskiego lub Panią Profesor Łetowską.
Ale to wymaga pracy, odwagi i gry zespołowej.
A rządowe kadry i koalicjanci ?
Niestety nic się nie zgadza w tym, co Pani redaktor pisze, co jest smutne w przypadku takiej specjalistki od kwestii prawnych. A co jeżeli jednak te wybory rzeczywiście zostały uszukane, tak jak wszystkie poprzednie (łącznie z wyborami z 23 października) z ostatnich kilku lat…?
Bardzo smutny wywód. Jest Pani wzorem walki z PiSowską demolką prawną. Stoimy właśnie na zakręcie historii, gdzie zostali złapani za rękę. Bardzo duża prośba o wniklwe śledzctwo i zajęcie się sprawą. Tylko taka ciężka praca i końcowa opinia autorytetu jak Pani może jeszcze uratować zaufanie do systemu wyborczego. Odrzucenie jednak z marszu, wręcz lekcważenie tak ważnej dla nas sprawy jak fałszerstwa wyborcze PIS – będzie miało katastrofalne skutki do wiary w dziennikarzy oraz polityków przez zwykłych ludzi takich jak my.
Bardzo smutny wywód. Jest Pani wzorem walki z PiSowską demolką prawną. Stoimy właśnie na zakręcie historii, gdzie zostali złapani za rękę. Bardzo duża prośba o wniklwe śledzctwo i zajęcie się sprawą. Tylko taka ciężka praca i końcowa opinia autorytetu jak Pani może jeszcze uratować zaufanie do systemu wyborczego. Odrzucenie jednak z marszu, wręcz lekcważenie tak ważnej dla nas sprawy jak fałszerstwa wyborcze PIS – będzie miało katastrofalne skutki do wiary w dziennikarzy oraz polityków przez zwykłych ludzi takich jak my. Po prostu – w tej sprawie – apeluje tak po ludzku o działanie. Pozdrawiam.
Wkraczamy na wyższy poziom demokracji. Nie dość, że będziemy mieli Prezydenta bandytę i ćpuna to jeszcze wybranego w sfalszowanych wyborach . Bye bye demokracjo bo nie ma niby przepisu o ponownym przeliczeniu głosów i PiS ustanowił sobie Izbę Nadzwyczajna z którą też niby nie możemy nic zrobić. Jesteśmy skazani na upadek.
@PL Kto i na jakiej podstawie prawnej miałby podjąć decyzję o ponownym przeliczeniu wszystkich głosów oddanych we wszystkich komisjach wyborczych? Ponowne przeliczenie głosów w 13 komisjach zostało zarządzone w trybie rozpatrywania protestów wyborczych w drodze postanowienia o dopuszczeniu dowodu z oględzin kart głosowania w celu weryfikacji poprawności sporządzenia protokołów przez obwodowe komisje wyborcze. Protesty wyborcze, o które chodziło, dotyczyły bowiem naruszenia przez właściwe obwodowe komisje wyborcze przepisów kodeksu wyborczego dotyczących ustalenia wyników głosowania. Zarzucone naruszenie miało polegać na tym, że w protokole zapisano liczby, które nie zgadzają się z liczbą kart wyborczych. Taki tryb jest określony w art. 82 § 2 kodeksu wyborczego. Gdyby SN miał zarządzić w tym samym trybie sprawdzenie wszystkich protokołów, przygotowanych przez wszystkie obwodowe komisje wyborcze, czyli 29 815 komisje, to takie protesty musiałyby być złożone do 16 czerwca. Każda decyzja musiałaby być wydana w sprawie każdego konkretnego z 29 815 protokołów. To tak k woli wyjaśnienia, jakie jest prawo. Sam głosowałem na Trzaskowskiego i nie podoba mi się wynik wyborów. Jednak chciałbym, żeby weryfikacja prawidłowości wyborów odbywała się na podstawie prawa i w zgodzie z przepisami. Brałem udział w protestach przeciw łamaniu praworządności w latach 2015-2023 i nie chciałbym robić tego ponownie w 2025 r.
Pani Siedlecka, przykro mi, że Pani ma w dudzie moje zmartwienie czy mój głos został zaliczony Trzaskowskiemu, jak to zaznaczyłem krzyżykiem, a nie byłemu sutenerowi, oszustowi, jeżeli nie złodziejowi i bandycie (czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci). Przecież prawo ma chronić mnie-obywatela przed wykorzystywaniem przez cwaniaczków-polityków, a nie służyć tym, którzy sięgają po władzę nade mną.
Pani Siedlecka czy Pani ogłuchła i nie słyszy od 20 lat, że jestem gorszym sortem, łżepolakiem, a teraz, że wypisałem się z Polski. Więc też kołyszę łódką-Polską, aby ci, którzy nią dowodzą i ci, którzy podstępem, oszustwem, przemocą ten ster próbują wyrwać oraz opanować dziób, aby zamontować tam drugi ster, zorientowali się, że wiem, że wiozą nas na mieliznę, jeżeli nie na skały.
Pani Siedlecka, rozumiem, że Pani próbuje się załapać na górny pokład, gdzie będą rozdawać kamizelki ratunkowe. A, co z tymi pod pokładem i ze mną, płacącym abonament „Polityce” za jej dotąd nonkonformistyczną postawę?
Nieważne, kto głosuje, ważne, kto liczy głosy!
Dziwi mnie, że uznaje Pani argument ze statystyki jako mało konkretny. Matematyka jest pewna. Założenia jakie przyjęto przy budowaniu modelu są uznaniowe. Dlatego wyniki modelu nie mogą być uznane za rozstrzygające. Mogą być za to potwierdzone lub obalone empirycznie. Wtedy dopiero nabierają wartości. Wyniki przeliczenie głosów w tych kilkunastu komisjach potwierdza to co wykazała analiza statystyczna. Może dokładniej uprawdopodobniają – pokazują, że warto liczyć bo anomalie okazały się błędnymi wynikami zgłoszonymi w protokołach. To sprawia, że wykryte anomalie statystyczne stają się wynikami podejrzanymi. Od tego jest prokuratura aby badać podejrzenia przestępstw, zabezpieczyć dowody i sprawdzić. Dlaczego jednak mamy unikać liczenia? Czy nie po to trzyma się karty aby można je było sprawdzić?
Może i do zaprzysiężenia musi dojść. Może i prawdą jest, że „Nieważne, kto głosuje, ważne, kto liczy głosy” Stalina. Że nie ma znaczenia ile osób głosowało na kandydata, bo jedyne co się liczy to protokół podpisany przez członków komisji. Protokoły wysłane, zsumowane, wynik ogłoszony i koniec. Stało się. Gdyby nawet policzyć i wyszłoby, że głosów było mniej lub więcej – to tylko będzie komplikowało sytuację. Lepiej nie wnikać. Nie wiedzieć.
Proszę sobie wyobrazić dziecko w szkole. Po jednym ze sprawdzianów zauważa, że nauczyciel źle policzył punkty. Zaczyna więc weryfikować liczbę punktów po kolejnych sprawdzianach. Za każdym razem punktów jest mniej niż powinno być i za każdym razem nauczyciel przeprasza, że się pomylił, poprawia ocenę. Po kilku takich przypadkach stwierdza jednak, że nie będzie już oddawał prac dzieciom do obejrzenia. Bo to dużo zamieszania, a są ciekawsze rzeczy do robienia w czasie lekcji. Myśli Pani, że matka przeszłaby na czymś takim do porządku dziennego? Że dałaby się uciszyć argumentem, że przecież nie jest osobą która będzie wszczynała awanturę, nie jest wichrzycielką. A to nauczyciel wystawia ocenę. Takie jego prawo.
Swoją drogą – nieco obok naszego tematu – jak to jest, że wątpliwości i niepewność jest używana tak często jako oręż? Uczciwy człowiek przyzna, że nie jest zupełnie i absolutnie pewien. I odbywają się dyskusje w stylu „A czy jesteś pewien, że Ziemia jest okrągła? Obracałeś ją kiedyś w dłoniach żeby zobaczyć z każdej strony? Nie? No widzisz. Bez wątpienia musi być zatem płaska.” Ten przykład jest oczywiście mocno przerysowany, ale mam wrażenie że schemat jest często stosowany. „Czy jesteś pewien, że strona konfliktu A jest całkowicie szlachetna i bez skazy? Nie jest. Czyli to strona B ma rację w tym konflikcie.” Czy zwolennicy PiS mają wątpliwości na temat zdrady Tuska lub katastrofy Smoleńskiej? Nie mają. Mogą się jedynie nie zgadzać co do tego „jak”. A my będziemy się wahali tak, a może tak. Zamiast powiedzieć, że absolutnej pewności nie ma, ale proponowany pomysł jest jeszcze mniej godny wiary, albo wręcz bez sensu.
I podobnie drugie liczenie to oczywiście oszustwo. Dla większości obywateli nie do pomyślenia jest oszukiwanie w protokołach albo przy ponownym liczeniu. Ale przedstawiciele PiS nie mają wątpliwości. Karty i worki już są podmienione. Już ludzie przy tym pracujący oszukiwali. Nawet jeśli to pan Czarnek i Matecki policzyli gdzieś głosy (pod nadzorem, może nawet kamer) i okazało by się, że wynik w protokole jest zły to ten pierwszy był jedynym godnym zaufania.
Nie dziwią państwa te wszystkie „przypadki”? Nie mówię tu jedynie o wyborach. W wielu z tych kilkunastu komisjach, że przeliczono ponownie głosy przypadkiem głosy na pana Trzaskowskiego trafiły na konto pana Nawrockiego. Każdemu się może zdarzyć. Przypadkiem ktoś zapomniał przedłużyć delegację prokurator Wrzosek i sprawa żądania przez pana Kaczyńskiego utknęła. A że jeszcze go prokuratura nawet o tę sprawę nie zapytała to też wynik przypadku, bo się jakoś tak sprawy podzieliły, a w ogóle to były inne sprawy. Przypadkiem się u pana Ziobry zawieruszyły tajne dokumenty, i przypadkiem nikt nie miał czasu się tym zająć. Tak jak przypadkiem pan Ziobro uszkodził laptopa. To nieszczęśliwy przypadek że pan Ziobro choruje, ale na szczęście znacznie mu się poprawia gdy już zagrożenie pociągnięciem do odpowiedzialności mija. Przypadkiem płyta z nagraniem wypadku pani Szydło się złamała. To przypadek, że policja i reszta zdają się patrzeć w inną stronę gdy niektórzy oskarżeni wyjeżdżają z Polski. Przypadkiem wnioski o zniesienie immunitetu ludzi PiS jakoś utykają. Przypadkiem panu Nawrockiemu odmówiono dostępu do informacji niejawnych z powodu kontaktów z przestępstwami, ale na szczęście znalazł się ktoś kto to odkręcił. Przypadkiem też, przyznanie dostępu do informacji niejawnych dla członków komisji sejmowych do spraw Pegasusa jakoś się przeciągało.
Pisze Pani aby nie bujać. Przez lata przychylałbym się do takiej postawy. Trzeba się czasami pogodzić z przegraną. Ale co jeśli są argumenty za tym, że przeciwnik uzyskał przewagę grając nieuczciwie? Mamy ustąpić i pozwolić aby potencjalny oszust świętował zwycięstwo?
Niedość że typ spod ciemnej gwiazdy to jeszcze wybrany w sfałszowanych wyborach i zatwierdzony przez nie sąd. Demokracja umarła. Kaczyński osiagnął cel.
To jest jakiś piramidalny absurd. Mamy solidne poszlaki, a właściwie to nawet dowody ma zorganizowane przestępstwo w postaci fałszerstwa wyborczego wielkiej skali, a pani redaktor pisze, żeby nie kołysać łódką.
Czy to się dzieje naprawdę?
Może Was otrzeźwi masowa rezygnacja z prenumeraty. W każdym razie ja rezygnuję.