Karol z Leonem pod „Sądem Ostatecznym”
Żyjemy na co dzień bieżącymi wydarzeniami, które mogą nas dotyczyć. Ale historia to także długa perspektywa. Przypomina o tym to, co wydarzyło się w Watykanie podczas wizyty brytyjskiej pary królewskiej. W Kaplicy Sykstyńskiej król Karol III z królową Kamilą modlili się z papieżem Leonem XIV. Takie ekumeniczne nabożeństwo z udziałem papieża i monarchy brytyjskiego miało miejsce pierwszy raz od zerwania przez Henryka VIII z papiestwem, czyli niemal od pół tysiąca lat.
Ale to nie znaczy, że Kościół Anglii zjednoczy się z Kościołem powszechnym. Znaczy, że obaj znani na całym świecie włodarze chcą być alternatywą dla budowniczych murów.
Henryk kierował się powodem osobistym: Rzym nie zgodził się na powtórny ożenek króla Anglii. Rozgniewany monarcha dopiął swego, zrywając z Kościołem rzymsko-katolickim i zakładając własny: Kościół Anglii (anglikański), którego głową mianował samego siebie.
Odtąd kolejni monarchowie i monarchinie na Wyspach Brytyjskich, obejmując tron, składają przysięgę, że będą chronić ten Kościół, a tolerować inne wyznania w swoim królestwie, w tym „papistów”, czyli katolików rzymskich. Z tą tolerancją bywało różnie, bo przez wieki, aż do XIX, tamtejsi katolicy byli „gorszym sortem”.
Tę przysięgę na wierność reformacyjnemu Kościołowi Anglii przypomnieli od razu protestanccy krytycy wspólnych występów papieża z królem, głową Kościoła Anglii. Pojawiły się nawet wezwania, aby Karol abdykował z tego powodu.
W każdej konfesji, także rzymsko-katolickiej czy prawosławnej (Karol jest nią zafascynowany), są twardzi przeciwnicy przełamywania barier dzielących denominacje i religie. Odrzucają oni ekumeniczną ideę jedności chrześcijan i dialogu z religiami niechrześcijańskimi. Wszystko w obronie własnej tradycji i tożsamości. Szczególnie dzisiaj rosną oni w siłę. U nas także.
Karol nie idzie tą drogą. Nie chce budować murów, tylko mosty. Na koronację zaprosił przedstawicieli głównych konfesji chrześcijańskich (w tym Watykanu, co też było historycznym precedensem) i religii niechrześcijańskich. Dla twardej prawicy może się jawić jako „lewak”, bo przecież jest orędownikiem ekologii i walki z globalnym ociepleniem.
Ale jest kłopot, bo ich przywódca Donald Trump zazdrości królowi Karolowi jego roli, a nawet przebiera się za papieża. Wymowa jest jasna: za jedynowładztwem, przeciw demokracji, w której trumpiści muszą znosić „lewactwo”. „Lewactwo” się więc mobilizuje w obronie ustroju konstytucyjnego. W miniony weekend miliony demokratów maszerowały ulicami miast amerykańskich pod hasłem No king.
O ile ekumenizm, wrażliwość społeczna, niepokój o „ostatnie pokolenie” oraz język angielski łączą papieża z USA z królem Brytanii ponad bolesnym balastem historycznym z epoki kolonialnej, o tyle wcielanie w życie tych wspólnych ideałów jest dziś mało realne. Nie da się też zatuszować wielkich różnic między generalnie progresywnym anglikanizmem a dominującym dziś w katolickich elitach, także w Polsce, „prawoskrętem”.
Anglikanizm po zażartych dyskusjach wewnętrznych zaakceptował w demokratycznych głosowaniach wyświęcanie kobiet na kapłanów (ostatnio na zwierzchnika Kościoła Anglii wybrano pierwszy raz w historii kobietę). Wielu duchownych i działaczy anglikańskich broni równych praw mniejszości etnicznych i obyczajowych (LGBT+).
Gdy w latach 90. zgodzono się na ordynację kobiet, przeciwnicy tego przełomu doktrynalnego przeszli na katolicyzm, a Watykan utworzył dla nich specjalną prałaturę. Mogli przejść do niej z rodzinami. Kilkuset księży anglikańskich o konserwatywnym nastawieniu z tego skorzystało.
Mamy więc w Kościele rzymskim żonatych duchownych, dysydentów, ale wciąż kolejni papieże odmawiają większości księży katolickich prawa do małżeństwa, a katoliczkom prawa do kapłaństwa. W tym kontekście nie ma więc mowy, by wspólną modlitwę Leona z Karolem można było uznać za coś więcej niż moment historyczny, ale tylko moment. Niemniej w warstwie symbolicznej jest to gest pozytywny w obecnym okresie ofensywy polityki tożsamościowej ufundowanej na dzieleniu społeczeństw i budowaniu murów w przenośni i dosłownie.
I jeszcze jeden aspekt: wizyta Karola w Watykanie zbiegła się ze sprawą członka brytyjskiej rodziny królewskiej księcia Andrzeja. Przybywa przesłanek, że książę ma bardzo nieczyste konto, jeśli chodzi o seksualne wykorzystywanie nieletnich kobiet. Choć wszystkiemu zaprzecza, zgłosił gotowość do nieposługiwania się wysokim tytułem. Media brytyjskie i amerykańskie żyją tym tematem. Wizyta Karola ten obleśny temat przykryła tylko na moment.
Komentarze
@PAK4, @dino77 (poprzedni wpis)
Jestem zbudowany Waszą toczącą się dyskusją. Co ja mówię, jestem wręcz szczęśliwy! Tyle wiadomości posiadacie drodzy Panowie że moja głowina od razu przestaje boleć przy czytaniu.
Rzecz w tym iż ja nie dorastam do Waszego poziomu dyskutowania. Bedę zatem Was czytał jak najwięcej, ratując się od boleści mózgowych.
Wreszcie debil przed sądem nieostatecznym…
za słowa:
„Jest mi przykro z tego powodu, że taki film [ „Zielona Granica”] jest realizowany, który – jak słyszałem, bo nie widziałem tego filmu – w zdecydowany sposób oczernia polskich funkcjonariuszy. Czytałem wręcz taką opinię, że pokazuje ich jako niemal sadystów. To są ludzie, którzy wykonują swoje obowiązki, którzy strzegą granicy RP i bezpieczeństwa Polaków, ale strzegą również granicy UE i strefy Schengen, a więc wykonują nasze zobowiązania międzynarodowe. Strzegą jej przed akcją hybrydową, która jest realizowana przez władze obcego państwa, wrogo do Polski nastawionego i działającego z całą pewnością w porozumieniu z Kremlem.(…) I nie dziwię się, że funkcjonariusze Straży Granicznej, którzy zapoznali się z tym filmem, użyli tego hasła znanego nam z okupacji hitlerowskiej, kiedy propagandowe hitlerowskie filmy pokazywano w naszych kinach: »tylko świnie siedzą w kinie«” ocenił wówczas de Bil czynnie wspierający katofaszystowskie praktyki kurdupla i jego kliki kłamców, oszustów i złodziei.
Kolejne odrażające faszystowskie mendy i kanalie ciągle w katobolszewii wypływają na powierzchnię.
Jeszcze gorsze hrycie – gbury i prostaki nadchodzą.
Leona i Karola tyle interesuje budowanie mostów co mnie odkurzanie piasku na Saharze.
Obaj pilnie potrzebują podretuszowania image biznesów, którymi zawiadują.
Leon po ciągłych doniesieniach o łajdactwach kleru i skandalicznej postawie Franciszka wobec wojny na Ukrainie.
Karol po świeżych doniesieniach o ekscesach brata, ciągle żywej pamięci o jego marzeniu o byciu czopkiem w pochwie Kamili. I wreszcie po rimmingu Trumpa na oczach całego świata.
Obie firmy mają ogromne doświadczenie w dostarczaniu „mierzwie” igrzysk. I wymuszaniu dla siebie sporej porcji chleba z wymyślną omastą.
I tego się trzymają.
Sąd, każdy, z ostatecznym włącznie przedstawiciele tych firm mają tam, gdzie Kaczyński ma praworządność.
Pomazańców nikt sądził nie będzie.
@Jagoda
O, wreszcie na temat, dziękuję, choć w połowie się nie zgadzam, bo anglikanizm współczesny to dowód, że chrześcijaństwo nie jest skazane na samozagładę.
@Jagoda
O, wreszcie na temat, dziękuję, choć w połowie się nie zgadzam, bo anglikanizm współczesny to przykład, że chrześcijaństwo nie jest skazane na samozagładę.
Adam Szostkiewicz
25 października 2025
8:39
Dziękuję za komplement.
Będę wdzięczna jeżeli na przyszłość zechce Pan wchodzić w rzeczową polemikę zamiast kasować moje komentarze czy przepuszczać je po dobie, kiedy już są „przykryte” innymi wypowiedziami. Nawet te, które zawierają jedynie słowo „dziękuję” i emotikon.
Bardzo to utrudnia i zaburza płynność dyskusji na blogu.
Nie tylko mnie.
Byłoby łatwiej i przejrzyściej, gdyby Pan zechciał stosować czytelne zasady moderacji.
Dlaczego skasował Pan mój komentarz z początku tygodnia, który był kierowany do @Cukietort, jako odpowiedź na jego uwagi? Czy dlatego, że odwoływałam się do Talmudu?
Niestety, nie mogę się Panu odwdzięczyć podobnym komplementem, bo nigdzie nie pisałam o chrześcijaństwie i jego samozagładzie.
Pisałam o ludziach stojących na czele konkretnych instytucji.
Czyli Pana uwaga jest nie na temat.
Czy opublikuje Pan ten komentarz czy usunie: bo może?
Bo ma Pan taką władzę.
Czy jako społeczeństwo nie jesteśmy już dostatecznie podzieleni?
Czy zamieszczając komentarz na Pana blogu trzeba najpierw uruchomić autocenzurę?
Pozostaję z szacunkiem.
W tym miesiącu zapaliłam znicz na Jej grobie:
https://gazetakrakowska.pl/nowy-sacz-ostatnia-droga-zakonnicyzolnierza/ar/519327
Sam fresk o tym tytule to już morze tematów i zagadek, Dwaj panowie zwierzchnicy kościołów i ich modlitwa to głównie gest. Bez większego znaczenia, Tron Niebieski nie ma swojego rzecznika aby wydać jakieś oświadczeniem,To znak że brak tam ludzi tak zdolnych jak pan Kuźmiuk czy Przydacz,,,, lub Niebo odcina się od sprawy jednoznacznie, zdecydowanie.
Obaj modlący się to dziedzice Anglosaskiej Potęgi Światowej ale w ich pokorę nikt nie uwierzy ,podobnie jak niewielu wierzy w sceny biblijne i inne na tym monumentalnym dziele. Wracając wstecz wiadomo z historii że bunt Krwawego Henia” spowodował polityczną nagonkę na Anglię, Papiestwo i papiści nakręcili Hiszpański Tron i bardzo pobożnego Filipa na Blitzkrieg i desant na Brytanię, Niestety okazało się to straszną klęską Wielkiej Armady, Anglia i protestanckie Niderlandy położyły kres katolickiemu dyktatowi politycznemu i religijnemu ,
Klęska Armady umocniła pozycję protestantów na północy Europy, choć nie położyła kresu wojnom religijnym. Protestanci byli przekonani, że zwyciężyli dzięki łasce Bożej, na co wskazuje medal wybity z tej okazji w Anglii. Wyryto na nim napis: Flavit יהוה et dissipati sunt 1588 (Zadął JHWH i zostali rozproszeni, 1588).
OBECNE UMIZGI I INNE JASEŁKA chyba nic nie zmienią podobnie jak wizyta Wojtyły w Jerozolimie i jego modlitwa o Pokój dla Jeruzalem. JP2 cytował Psalm ..Módlmy się o Pokój dla Jerozolimy ,bo to jest stolica Wielkiego Króla ! Patos wywoływał u mnie dreszcze, Potem było już to co znamy. Wojna,bomby zamachy Mosad ,Hamas no i nowy król świata ,
Może lepiej by było gdyby w tej Kaplicy wisiał obraz Memlinga o tym tytule . .. . . _
cyt: „Niemniej jednak w warstwie symbolicznej jest to gest pozytywny w obecnym okresie ofensywy polityki tożsamościowej ufundowanej na dzieleniu społeczeństw i budowaniu murów w przenośni i dosłownie.”
„Budowanie murów w przenośni i dosłownie” stało się dziś nieuniknioną koniecznością. Żyjemy w epoce konsumpcjonizmu z jednej, a nadprodukcji wszelkich dóbr z drugiej strony. Jeśli wpuścimy wszystkich którzy nam te dobra w konkurencyjnej dla wszystkich naszych producentów cenie chcą oferować (domyślnie: Chińczyków, ogólnie Azję) to wkrótce obudzimy się w kraju który już do nich, nie do nas należy. Jeśli wpuścimy wszystkich którzy uważają że u nas będzie się im lepiej żyło niż żyją u siebie, to wkrótce obudzimy się w roli mniejszości. Więc wymiana dóbr i przepływ ludzi owszem, ale nie „swobodny” a kontrolowany i z warunkiem obopólnych korzyści. Do tego konieczne są granice i kontrole na nich, więc „mury”, nawet jeśli brzmi to politycznie niepoprawnie.
@Jagoda
Naprawdę Pani tak uważa? Cóż, pozostaniemy przy swoich zdaniach, we just agree to disagree.
Pani Jagodo Droga ,, bez obrazy ale Gospodarz stara się obiektywnie traktować blog i mimo ewidentnych różnic w poglądach i stanowiskach Nie Ma Tu ULUBIEŃCÓW!
To że nie zawsze kogoś publikują a vista nie jest znakiem dyskryminacji. Pod wpływem nieokreślonych okoliczności moje kule ślizgają się na suchej posadzce, gdy mam złe nastawienie… czasem myślę że to Celowe DZIAŁANIE Króla Entalpii,
Wiem jednak że tak nie jest a para wodna czasem się skrapla i ślizg gotowy, Podobnie bywa z wieloma rzeczami,, na blogach.
Mylić się to rzecz ludzka ,stwierdził jeż schodząc z szczotki ryżowej” Pozdrawiam ,
Adam Szostkiewicz
25 października 2025
13:02
Naprawdę Pani tak uważa?…
O co konkretnie Pan pyta?
Chętnie odpowiem, jeżeli będę wiedziała czego dotyczy pytanie.
A tymczasem:
…FILOZOF: Krótko mówiąc, tajemnica wolności tkwi w byciu nielubianym przez innych. …
Bycie nielubianym bezsprzecznie jest nieprzyjemne … Dążenie do wolności ma określoną cenę. Ceną wolności w relacjach międzyludzkich jest bycie nielubianym przez innych. …
Chodzi o to, by nie obawiać się bycia nielubianym. …
Odwaga bycia szczęśliwym obejmuje też odwagę bycia nielubianym. Kiedy zdobędziesz się na taką śmiałość, wszystkie relacje międzyludzkie przestaną być dla ciebie ciężarem…
Ichiro Kishimi, Fumitake Koga „Odwaga bycia nielubianym” tłum. Piotr Cieślak, GALAKTYKA 2025, s. 123 – 126.
… książka stanowi kwintesencję wszystkich koncepcji oraz nauk filozoficznych i psychologicznych Adlera… Od Autora
dino77
25 października 2025
12:18
…konieczne są granice i kontrole na nich, więc „mury”, nawet jeśli brzmi to politycznie niepoprawnie.
W psychologii granice traktowane są jak układ immunologiczny stojący na straży zdrowia organizmu.
Są niezbędne.
Ale nie powinny mieć charakteru bezwładnego muru. Powinny być elastyczne. Zdolne do zmian w zależności od potrzeb.
Może warto by było wykorzystać tę metaforę do granic stojących na straży zdrowia takich organizmów jak państwo, kontynent, etc..
Warto by też było zacząć głośno i klarownie nazwać po imieniu tych, którzy są źródłem zagrożenia dla zdrowia państw i kontynentów.
Czy nie są nimi „obrońcy życia” wyklinający prezerwatywy i inne środki kontroli urodzin?
Czy nie warto podkreślać związku z nadmierną prokreacją a nieuniknioną migracją ludzi, których ich własny kraj nie jest w stanie wyżywić?
W wielu przypadkach to właśnie owi „obrońcy życia” nakręcają spirale pogardy i nienawiści wobec emigrantów.
Oczywiście nie są to jedyne patogeny.
@dino77
25 października 2025
12:18
Pozwol, ze twoja mysl rozwine, np. o populistow. Bo jezeli ich wpuscimy
…to wkrótce obudzimy się w kraju który już do nich, nie do nas należy.
…
Do tego konieczne są granice i kontrole na nich, więc „mury”, nawet jeśli brzmi to politycznie niepoprawnie.
A tych „swoich” populistow, ktorych juz mamy nalezy wyrzucic. I jak tu nie poprzec haslo „Precz z populistami!” 😉
PS1. To jest ironia! Ale… moze i nie?
PS2. Sredniowieczni Prusowie twoja rade stosowali (wobec chrystianizacji) i marnie na tym wyszli. W odroznieniu od reszty Slowian. Ogolnie uwazam, ze proba konserwacji przeszlosci (a nawet terazniejszosci) przy pomocy granic i murow (takze intelektualnych) wczesniej czy pozniej prowadzi do zaglady. Optymalna strategia jest wedlug mnie wlasna definicja kierunkow rozwoju oraz kontrola procesu przemian.
@volter
🙂
Skąd ta potrzeba stałej obecności w blogu u Jagodowych ludzi? Pozostaje jednak pytanie czy wykluczanie niektórych wpisów jest wyrazem cenzury czy sama cenzurą. Czy zaniechanie odpowiedzi na niektóre wpisy można porównywać z cenzura? Oczywiście nie. Uważam bowiem, ze nasza obecność w blogosferze jest dobrowolna i tym samym wolna od jakichkolwiek roszczeń kogokolwiek wobec…niezależnie od wielkości Ego ww Jagodowych ludzi.
Pytanie do Pytania; czy animozje widoczne we wpisach obecnych w blogu dotyczą sfery osobistej czy tylko tekstu osoby piszącej? „Niepotrzebne skreślić“. Info dla superempatxcznych; brak odpowiedzi jest odpowiedzią.
„Zdrowie psychiczne charakteryzuje się rozumem, poczuciem wspólnoty i transcendencją siebie”. (Adler)
Alfred Adler postrzegał sens życia jako dążenie do wspólnoty i samorealizacji, a wolność jako warunek rozwoju jednostki w społeczeństwie.
Kluczowe pojęcia w teorii Adlera obejmują poczucie małej wartości, kompensację oraz dążenie do wyższości. Adler podkreślał, że te elementy są fundamentalne dla zrozumienia osobowości i zachowań jednostki.
Adler, twórca psychologii indywidualnej, w książce Sens życia analizuje, jak ludzie nadają znaczenie swojemu życiu poprzez cele, wartości i relacje społeczne. Jego podejście różni się od Freuda – Adler odrzucił dominację popędów seksualnych i skupił się na społecznej naturze człowieka.
Kluczowe idee Adlera:
• Sens życia według Adlera nie jest uniwersalny, lecz kształtuje się indywidualnie poprzez dążenie do celu, poczucie wspólnoty i wkład w dobro innych.
• Wolność jest dla Adlera nie tylko prawem jednostki, ale też warunkiem jej rozwoju. Człowiek musi mieć możliwość wyboru, by móc w pełni realizować swój potencjał.
• Społeczna odpowiedzialność: sens życia nie może być osiągnięty w izolacji – wymaga relacji, współpracy i empatii wobec innych.
• Kompleks niższości: Adler zauważa, że poczucie niższości może motywować do rozwoju, ale tylko jeśli jednostka ma wolność działania i wsparcie społeczne.
W książce „Sens życia” Adler pisze:
To podejście łączy psychologię z etyką – sens życia nie jest tylko osobistym spełnieniem, ale także wkładem w dobro wspólne.
Wolność w tym kontekście to nie egoistyczna niezależność, lecz możliwość świadomego wyboru drogi życiowej zgodnej z wartościami i potrzebami społecznymi.
(coop.AI)
@saldo
Posty anonimowe pod blogiem autora podpisanego imieniem i nazwiskiem są jak listy podpisane nazwiskiem i imieniem i jak anonimy przysyłane do redakcji. Te pierwsze redakcja może publikować lub nie publikować na swoich zasadach. Te drugie zwykle od razu idą do kosza. To nie jest cenzura, tylko prawo redakcji. Cenzura w moim rozumieniu jest urzędem państwowym lub polityką jakiejś instytucji. Cenzurę państwową potępiałem w PRL – sam padałem jej ofiarą – i potępiam nadal, z wyjątkiem stanu wyższej konieczności, np. Wojny lub uzasadnionych działań wymiaru sprawiedliwości i służb specjalnych. Ogólne zasady publikacji komentarzy pod blogami autorskimi na stronie polityka.pl są dostępne publicznie.
@Jagoda
25 października 2025
13:59
…FILOZOF: Krótko mówiąc, tajemnica wolności tkwi w byciu nielubianym przez innych. …
Nawet uznani mysliciele/filozofowie maja „glebokie” wypowiedzi, ktore latwo przetlumaczyc na jezyk potoczny. Np. powyzszy na „i’m not everybody’s darling. 😉
Innym przykladem jest stwierdzenie „Die normative Kraft des Faktischen” (Normatywna siła faktu) wyrazone przez Georga Jellinek i powtorzone przez Ernsta Blocha. Przeciez nawet najglupszy wie, ze „Jest jak jest” 😉
@dino77:
Problem polega na tym, że to są strachy wygenerowane przez populistów, a nie rzeczywistość. Tak, część osób będzie się chciała przenieść (ba! zmiany klimatyczne będą ich wypychać — mało się mówi o Zielonym Ładzie, jako czynniku zmniejszenia liczby napływających migrantów, a jest to duży czynnik), ale i mówiąc o chęci nie mówimy o nieprzebranych rzeszach, i chęć nie oznacza działania od razu (koszt, trudność, języki…) i nie widać perspektywy byśmy mieli być „w mniejszości”.
Import towarów? No ale porozumienia handlowe są negocjowane, a brak granic celnych dotyczy europejskiego obszaru gospodarczego. Jak coś sprowadzasz z Chin, USA, Wielkiej Brytani itp., to powinieneś zapłacić cło. I, oczywiście, mamy dyskusję nad tym dlaczego rzeczy gdzieś są tańsze (np. niższe standardy, brak praw obywatelskich i socjalnych itp.) i politycy to powinni uwzględniać. A czy rzeczywiście będą to robić zależy od tego, kogo wybierzemy. Po populistach bym się tego akurat spodziewał najmniej. Ich rozwiązanie to zwykle porzucenie standardów (jakościowych, ekologicznych, demokratycznych, socjalnych) na miejscu, a cła według kaprysu.
Kolejnym rozwiązaniem na lęk że nas zaleją towarami jest edukacja społeczeństwa. Bo są rzeczy, które robić względnie łatwo (np. produkcja rolnicza) i takie, które robić trudno (hm… ile państw eksportuje technologię budowy elektrowni jądrowych? produkcji chipów? nawet samolotów pasażerskich? ale też ile świadczy usługi w zakresie AI?). Lepiej wykształcone społeczeństwo pozwala robić rzeczy, których inni nie robią — to zwykle było najbardziej zyskowne. I, znowu, populiści zwykle nie interesują się edukacją, a z uniwersytetami mają na pieńku.
***
Widzisz, moja dyskusja z populistami to głównie dyskusja ze światopoglądem. Bo oni wierzą, że tam gdzieś efektywność jest większa, bo prymitywni ludzie o mentalności niewolników tyrają ponad zdrowie; więcej — wierzą, że to dobrze świadczy o tamtych społeczeństwach i ich mieszkańcach. Wierzą w oszczędności na działania prospołeczne i prodemokratyczne (z edukacją na czele, ale też kwestie praw socjalnych). No i twardą rękę. Oni nie doceniają tych elementów kultury, które zbudowały zamożność i dobrobyt; w praktyce więc równają w dół, do biednych i nierozwiniętych. Ale jeśli tego nie dostrzegasz i nie cenisz, to dlaczego masz im nie wierzyć.
Są na pewno dwie rzeczy, które łączą papiestwo i brytyjską koronę: pasożytnictwo na społeczeństwie i anachronizm. Jeśli to się ma z tyłu głowy, to człowiek nie patrzy już na to spotkanie z takim podziwem jak autor felietonu. Ale zawsze można się cieszyć z pustych lub mniej pustych gestów.
Przy okazji, sam Karol III jako osoba ma sporo pozytywnych cech, mimo tego, że przez lata robiono z niego niemal mordercę ukochanej Lady Di, choć ta balowała w towarzystwie różnych mniej lub bardziej egzotycznych nałożników.
@mario
Jaka piękna mowa miłości a la dr Kontek. Gratulacje i tak trzymać. Zwycięstwo murowane.
@ PAK4 26 października 2025 7:36
Zazdroszczę optymizmu, bo on znakomicie poprawia nastrój, ale przytoczona argumentacja mnie nie przekonuje. Choćby ów wpomniany Zielony Ład, który koresponduje z tematem felietonu Gospodarza, będąc równie jak modlitwa ekumeniczna Karola z Leonem rozpaczliwą próbą powrotu do światłej przeszłości, w której Europa była przewodnikiem i wzorcem dla reszty świata.
Czy rządzący w Polsce przez większość czasu po 1989 roku światli NIE populiści zadbali o edukację społeczeństwa?
Co zrobili, prócz pozwolenia na działanie tuzinów rozmaitych Kolegium Tumanum oraz wprowadzenia niekontrolowanej tak naprawdę instytucji grantów? Przecież to już pokolenia dorosłe w wolnej Polsce wskazują w badaniach że dwaj najmądrzejsi Polacy to Nawrocki i Mencen…..
J.E. Baka
26 października 2025
7:37
Są na pewno dwie rzeczy, które łączą papiestwo i brytyjską koronę: pasożytnictwo na społeczeństwie i anachronizm.
Mój komentarz
Nie tylko. Są też inne rzeczy, które łączą. Są to: historia naznaczona chrześcijańskim poznaniem i chrześcijańskimi sporami, obrzędowość, celebracja, które są elementem kodu kulturowego oraz pokrewieństwo języków, ich zasobu semantycznego, i inne.
Papież Leon w mojej ocenie tym się różni od swojego poprzednika, że nie mówi słów na wiatr w sprawach stosunków Rosja – Zachód oraz jest chyba bardziej zorientowany w sprawach współczesności, jest pragmatycznie konsensualny.
TJ
@AS
Więc zgadzamy się, ze się zgadzamy.
@remm (24 października 2025 21:51; 22:03) re: CPK
Latamy (albo ja, albo żona, albo ja z żoną) z/przez Okęcie praktycznie co tydzień i jest to dla mnie absolutnie oczywiste, że temu lotnisku kończy się przepustowość – choć być może eksperci teoretyczni i klienci okazjonalni (typu dwa razy do roku czarterem na wakacje) tego nie widzą. Rozbudowa Okęcia jest możliwa od strony terminala, płyty postojowej, sortowni – ale nie ma miejsca aby zbudować funkcjonalny drugi pas (obecne dwa pasy krzyżują się, więc praktycznie jest jeden), trzeba by koło Palucha „schować” A2 pod ziemię, co łączy się z niewyobrażalnymi kosztami. Są również ograniczenia środowiskowe co do operacji nocnych. Tak więc możliwości powiększania Okęcia są ograniczone, nie mówiąc już o tym, że ta rozbudowa powinna być dokonana kilka lat temu. Oczywiście LOT stopniowo przechodzi na coraz większe samoloty (Dash -> Embraer -> A220), co powoduje, że przy tej samej liczbie operacji wzrasta liczba pasażerów, ale to są nieduże rezerwy.
Budowa zastępczego lotniska dla Warszawy jest koniecznością – i nie chodzi tutaj o międzykontynentalny hub który odbierze ruch Londynowi, Frankfurtowi i Paryżowi, a Polakom doda dumy i godności, tylko o port lotniczy na jakieś 30 milionów pasażerów rocznie z możliwością dalszej, łatwej rozbudowy w miarę potrzeby. Jest absolutnie nieodzowne, aby było ono połączone komunikacją szynową z Warszawą w sposób szybki (najwyżej 20-25 minut do centrum) i niezawodny. Pomysły szybkiego połączenia kolejowego z innymi aglomeracjami są oczywiście godne pochwały, ale nie niezbędne, przynajmniej na początek.
Jest w tym wszystkim jeden mały haczyk. Okęcie z ograniczoną pojemnością i trudnym dostępem do slotów jest korzystne dla LOTu, bo blokuje to rozwój konkurencji (LOT korzysta z zabetonowanego rynku, podobnie jak British Airways jest beneficjentem ograniczeń na Heathrow). Przeprowadzka na nowe lotnisko otworzy możliwości otwierania nowych połączeń i dodawania kolejnych rotacji na istniejących, a LOT nie ma i nie będzie miał masy krytycznej, aby z tego w pełni skorzystać. Oczywiście Warszawa jest o wiele za mała na dwa lotniska, więc otwarcie nowego musi wiązać się z zamknięciem Okęcia – inaczej nowe lotnisko czeka los portu lotniczego Montréal–Mirabel.
I to mniej więcej zostaje z tej historii jeśli chodzi o fakty, po odcedzeniu histerii politycznej.
@Mr Dżejpi
Dziękuję za gratulacje i zachętę do kontynuacji krytycznego opisu rzeczywistości Pisdowa i jego lichych a zbrodniczych reżyserów i aktorów…
@babilas
26 października 2025
16:43
Budowa zastępczego lotniska dla Warszawy jest koniecznością…
No przeciez je zbudowano: Warszawa Radom. No i co? Nadal jest bezuzyteczne 🙁
@mfizyk: re: przeciez je zbudowano: Warszawa Radom. No i co? Nadal jest bezuzyteczne
Jeśli kiedykolwiek wpisał Pan sobie w CV umiejętność czytania ze zrozumieniem, to schlebia Pan sobie bez powodu – lotnisko w Radomiu nie spełnia podstawowego warunku, który wymieniłem: Jest absolutnie nieodzowne, aby było ono połączone komunikacją szynową z Warszawą w sposób szybki (najwyżej 20-25 minut do centrum) i niezawodny.
Jak mawiała moja babcia, kółko się kręci, ale chomik zdechł. Jestem mocno stratny na tych „wymianach myśli” z Panem, więc proszę na przyszłość porzucić nadzieję.
@dino77:
Pamiętam niezrozumienie, gdy deklarowałem kiedyś, że np. będę kibicował reprezentacji w najbliższym meczu, i jednocześnie nie wierzę, by go wygrała. Tak, można postulować coś i być pesymistą jednocześnie. I ja to robię: postuluję nowoczesny rozwój, z edukacją, z transformacją energetyczną, z nowymi technologiami — jak ten kibic, który wymachuje szalikiem; a jednocześnie patrzę ze zgrozą na scenę polityczną, jak też kibic reprezentacji, gdy Polska traci kolejnego gola.
@babilas
27 października 2025
6:02
Margaritas ante porcos.
Pytanie tylko z ktorej strony 😉
Czy CPK (a o to lotnisko chodzilo!) ma byc rozwiazaniem problemow komunikacyjnych lotniska w Radomiu!?
Moze pan wyliczyc swiatowej roli lotniska, do ktorych z przeciwnego kranca pobliskich metropoli mozna dojechac pociagiem w 25min.?
PS. Pierwsza zasada w teorii komunikacji jest: „jesli odbiorca mnie nie rozumie, to sie nieskutecznie wyrazilem”.