Być albo nie być
W świetle ostatnich sondaży wyborczych widzimy dwie ważne rzeczy: że Koalicja Obywatelska nabiera rozpędu, a PiS buksuje oraz że wraca temat wspólnej listy sił demokratycznych na wybory za dwa lata.
Analityk Andrzej Machowski wziął pod lupę w czwartkowej „Wyborczej” sensacyjny sondaż Ogólnopolskiej Grupy Badawczej, w którym poparcie dla KO zbliża się do 40 proc. (dokładnie: 38,1 do 29,8 dla PiS i 15,5 dla Konfederacji). Wprawdzie nacjonaliści – PiS, Konfa i Korona Brauna – łącznie wyprzedzają partie demokratyczne, ale nieznacznie i nie wiadomo, czy byłyby w stanie sformować rząd.
Na razie Menzten wciąż odcina się zarówno od PiS, jak i KO. Sam jednak nie ma co marzyć o zdobyciu władzy, chyba że połknie język i jednak wejdzie w przymierze z Kaczyńskim. Dziś to wydaje się bardzo mało prawdopodobne, tak samo zresztą, jak zmiękczenie jego negatywnego nastawienia do ugrupowania Tuska. W praktyce więc Mentzen skazuje się z własnej woli na izolację. Wciąż będzie oscylował wokół 12–15 proc. Wszedłby do rządu, jeśli Kaczyński by się przełamał i sam połknął język (publicznie dezawuuje Mentzena na całej linii), aby móc wrócić do władzy. Prędzej będzie próbował grać na Bosaka.
To dobra sytuacja. Nacjonaliści dużo mówią, niewiele robią, a u władzy nadal są demokraci. Jak wielu po stronie demokratycznej bardzo jestem zadowolony, że wieści o śmierci KO wyglądają obecnie na grubo przesadzone. Czy się to politologom i publicystom podoba, czy nie – elektorat ma swój rozum i swoje preferencje.
Machowski sugeruje, że powodem zysków sondażowych KO kosztem Lewicy jest to, że „część wyborców o poglądach progresywnych, mając alternatywę w postaci programowo bliskiej i większej KO, zaczęła kalkulować i doszła do wniosku, że głosowanie na mniejszych, nawet jeśli nie sprowadzi się do zmarnowania głosu (gdy partia nie przekroczy 5-procentowego progu) – [a to jak wiadomo grozi Lewicy, Razem, ludowcom i dogorywającemu ugrupowaniu Hołowni – Aszo] – w dysproporcjonalnym systemie d’Hondta zawsze oznacza mniejszą siłę głosu”.
Jeśli Machowski dobrze interpretuje, to część Nowej Lewicy odpłynie do KO, podobnie jak część PL2050. Nie zdziwiłbym się, bo, podobnie jak analityk, uważam, iż w obecnym układzie sił tylko KO ma wciąż możliwość realizacji programu i obietnic przedstawionych w kampanii wyborczej w 2023 r. A ludzie widzą, że jak dotąd hamulcowymi byli ludowcy i grupa Hołowni.
Wniosek finalny Machowskiego: za dwa lata, tak samo jak w 2023 r., partie prodemokratyczne staną przed wyborem: albo start na oddzielnych listach i utrata władzy, nawet przy bardzo dobrym wyniku KO, albo dająca im większość mandatów wspólna lista. Wspólna lista wydaje się dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek przedtem wyborem właściwym.
Komentarze
Nie można wykluczyć, że powstanie Poprzedni Pisdny Rząd na Uchodźstwie (PPRnU) w Budapeszcie, którego głównymi celami będą:
a. Poprzez energiczną akcję i stałe wysiłki utrzymywanie kontaktu jak najbliższego z narodem.
b. Prowadzenie aktywne dalszej walki hybrydowej łączącej działania konwencjonalne, nieregularne, cybernetyczne, terroryzm i przestępczość dla osiągnięcia celów politycznych.
c. Poprzez stały i bliski kontakt i współpracę z aliantami – stosownie do okoliczności – tak opracować i uzgodnić warunki przyszłego pokoju… [w którym] silna, demokratyczna Polska, o bezpiecznych granicach, jest warunkiem niezbędnym.
d. Polityka sojusznicza Pisdnego Rządu jest przede wszystkim szczera. Dąży ona do coraz to głębszego ustalenia współpracy z demokracjami Wschodu, pozyskania ich poparcia dla naszych celów wojennych, stwierdzając naszą niezależność polityczną, zbieżność celów i zasad politycznych z aliantami.
Na dalszą metę nasza akcja dyplomatyczna ma na celu:
a. Dążenia do zbliżenia i poprawy stosunków z Węgrami, Czechami Słowakami oraz Litwą. W tym celu Panowie Ministrowie – z czasem w pełnym składzie na uchodźstwie – nawiązali kontakty z miarodajnymi przedstawicielami węgierskimi, dzięki którym następuje ocieplenie i normalizacja stosunków z mocarstwem wschodnim w kierunku dla interesów Polski ze wszech miar korzystnym.
(…)
Tak nam dopomóż Bóg.
Zapewne znajdzie się jakiś kolejny Hołownia/ Kukiz/ Petru i powstanie nowa efemeryda odbierająca demokratom 1 – 1,5 miliona głosów brakujących do samodzielnych rządów. Sabotazystów ci u nas dostatek.
Wspólna lista to dobry pomysł. W mojej ocenie wszystko zależy czy Tusk z Czarzastym dojdą do porozumienia. Trochę szarej inżynierii politycznej. Dla Czarzastego może się opłacać stworzenie wspólnej listy ponieważ zabezpiecza go przed 5% progiem, zapewnia czołowym liderom miejsce na listach, a ponadto taki ruch może zmniejszyć siłę konkurencji na lewej stronie czyli Razem. Z drugiej strony KO w istocie kontroluje Nową Lewicę. Jeżeli jednak Razem przekroczy próg wyborczy, to KO i Nowa Lewica mają po lewej stronie niemiłą a wyrazistą konkurencję. I znacznie trudniejszego ewentualnego koalicjanta. Coś, czego się bał Kaczyński w przypadku Konfederacji.
Pytanie też, na ile kalkulacje poszczególnych polityków przeważą. Przecież będą na tych listach współzawodniczyć o liczbę głosów w poszczególnych okręgach. Taka układanka to technicznie ból głowy … jeżeli nie gorzej (tzn. niżej). W przypadku fiaska, to właśnie będzie powodem.
Koalicja rzadzaca musi zaczac na serio rozliczac afery pisu aby wyborcy widzieli ze ta obietnica jest realizowana.Ustawy uchwalac i posylac do Nowogrodzkiego przepraszam Nawrockiego.Nawet jezeli zawetuje to idzie na jego konto i prawicy.Dazyc do wspolnej demokratycznej listy w wyborach 2027 dziala na listach do Senatu..Co znaczy rozbicie pokazaly wybory prezydenckie.Aby sieto stalo potrzeba jeszcze lepszej komunikacji z wyborcami bo dotycgczasowa jest oglednie mowiac kiepska.Chyba caly demokratyczny zdaje sobie sprawe co bedzie jak podpalacz z Zoliborza dojdzie do wladzy.
@60vito
Na przykład wśród samorządowców.
@116av:
> Koalicja rzadzaca musi zaczac na serio rozliczac afery pisu aby wyborcy widzieli ze ta obietnica jest realizowana.
Sądzisz wyborców koalicji według swojej bańki. Owszem, część jest zainteresowana rozliczeniami, ale to generalnie twardy elektorat PO — tacy, którzy i tak zagłosują na PO, nawet jeśli rozliczeń nie będzie. Do zdobywania wyborców i powiększania poparcia potrzeba czegoś więcej.
> Ustawy uchwalac i posylac do […] Nawrockiego.Nawet jezeli zawetuje to idzie na jego konto i prawicy.
Generalnie tak — choć z zastrzeżeniem, że weta też są po to, by przypodobać się wyborcom. Nie można więc posyłać Nawrockiemu byle czego.
> Chyba caly demokratyczny zdaje sobie sprawe co bedzie jak podpalacz z Zoliborza dojdzie do wladzy.
No to się narażę: po wyborach ani KO, ani PiS nie będą mogły rządzić same. (Oczywiście, to może być za 2 lata, coś się może zmienić, ale trudno się spodziewać tu rewolucji — partie już dobrze utwardziły sobie elektoraty.) Będą potrzebowały poparcia Konfy (Konf?), bo Razem nawet jeśli wejdzie do sejmu będzie za małe, a przy tych notowania NL i PSL raczej nie będą startowały samodzielnie.
Więc co: PiS+Konfa? — mamy podpalacza. PiS+KO? — to wygląda absurdalnie (choć idea „izolowania faszysty Brauna” nie byłaby aż tak dziwna), w każdym razie znowu, mamy w rządzie podpalacza. KO+Konfa? — jak dla mnie też mamy podpalacza, ale dziwi mnie, że tego nikt nie analizuje.
Angielskiemu piłkarzowi Gary’emu Linkerowi przypisuje się powiedzenie: Piłka nożna to prosta gra: dwudziestu dwóch mężczyzn biega za piłką, a na końcu i tak wygrywają Niemcy.
Analogicznie można powiedzieć, że wybory w Polsce to prosta gra. Partie rywalizują ze sobą, wydają mnóstwo pieniędzy, angażują społeczne emocje, a na końcu i tak wygrywa Krk.
Bo to ta nieformalna grupa interesu dzisiaj popiera PiS, Konfederację, w tym Grzegorza szczęść boże Brauna, Nawrockiego.
Pomogła utrącić Mazowieckiego, wspiera przeciwników Tuska.
Trzyma z tymi, którzy dają jej władzę, kasę i zapewniają bezkarność.
Nie ma znaczenia dobro kraju, etyka, gospodarka.
Wybory nie rozstrzygają się w dniu głosowania.
Głosowanie jest wynikiem wcześniejszej perswazji. Wpływania na postawy – sposób myślenia, emocje, zachowania – wyborców.
To się dzieje każdego dnia.
Dzisiaj stoczy się kolejna odsłona bitwy o umysły: wojna z Halloween.
I tak nieustannie.
Dlaczego eksperci od polityki, poza nielicznym, mają usta mocno zamknięte na temat roli Krk w polskiej polityce?
Oddzielny temat to dziennikarze.
W TVN 24 słyszy się co i rusz, że zjednoczenie po stronie demokratycznej to „zjadanie przystawek przez Tuska”.
Co trzeba mieć w głowie, żeby wygadywać takie bzdury?
To, że KO nieco spóźniało się z rozliczania PiSu z jego złodziejstwa nie musi być wcale takim złym timing.
Dzięki temu to złodziejstwo PiSu może być bardziej aktualne w świadomości społecznej za dwa lata, przy kolejnych wyborach parlamentarnych.
Taki Woś wyczyścił swoje konto bankowe, zanim komornik mógł je zabezpieczyć i cieszy się jak głupi.
I taki był kiedyś wiceministrem sprawiedliwości, człowiek który sam siebie denuncjuje i przechwala się popełnieniem przestępstwa.
Oni wszyscy liczą na to, że Nawrocki ich i tak ułaskawi ,
ale kto na końcu ułaskawi Nawrockiego ?
@lemarc
30 PAŹDZIERNIKA 2025
19:27
O tym samym sobie pomyslałam. Tylko co bedzie, jak Węgrzy wykopia Orbana?
Pani @Jagodo:napisała pani,że:”Oddzielny temat to dziennikarze.
W TVN 24 słyszy się co i rusz, że zjednoczenie po stronie demokratycznej to „zjadanie przystawek przez Tuska”.
Co trzeba mieć w głowie, żeby wygadywać takie bzdury?”
Ma pani absolutną rację zarówno w aspekcie logicznym- merytorycznym, jak i politycznym- taktycznym. Niektórzy dziennikarze (przodują w tym niestety dziennikarki Onetu) zachowują się infantylnie. To takie popisywanie się bez poczucia odpowiedzialności za swoje słowa
Szanowny Redaktorze !
Niestety, nasze wiodące partie polityczne to jak obecna Koalicja Obywatelska – Ni To ni śmo. Mało wyrazista i tak naprawdę mało pro obywatelska i oparta na przestrzeganiu praw człowieka.
Ale doceniam że w sposób wyrazny opowiada się po stronie Równości wobec Prawa i podejmuje próby egzekwowania .
Prawo i Sprawiedliwość to w istocie Pokraczność i Siermiężność
kompromitujące się w sposób irracjonalny, z Prezesem coraz bardziej cierpiącym na różnorakie obsesje. Niestety nie znalazły egzemplifikacji występujące także w naszym społeczeństwie podziały. Naturalną na naszej scenie politycznej powinna być obecność Demokratów, Socjaldemokratów , Republikanów i Zielonych których wspólną cechą winno być zawarte w Statutach przestrzeganie Zelaznych zasad demokracji.
Działalność wszystkich organizacji pozarządowych powinna do tego zmierzać , a póki co mamy duopol na zasadzie kto kogo i oczywistym zadaniem dla nas wszystkich jest opowiedzenie się po stronie Donalda Tuska . Jedynym moim życzeniem jest ; Aby nie bał otaczać się w coraz większym stopniu ludzmi wyrazistymi / nawet za cenę utraty przywództwa/
Jego główne zadanie / obok codziennej mordęgi/ jest zgromadzenie wokół siebie wszystkich którzy pomogą w wygraniu 2027 roku.
A gdyby stało się realnym Samodzielne Rządzenie / większość/ To byłaby to zasadnicza sprawa dla naszego kraju.
Przepraszam Panie Redaktorze. Ale pomarzyć jeszcze chyba można
Pozdrawiam
Zdzisław Prętki
9,9 % poparcia dla Brauna w ostatnim sondażu wskazuje na dwie sprawy:
1) Patriotyzm w dużej części polskiego społeczeństwa ma odcień mocno ksenofobiczny, a w przypadku zwolenników Brauna antysemicki, bezmyślny i nienawistny.
2) Postrzeganie ładu społecznego w państwie przez dużą część społeczeństwa polskiego sprowadza się do – obcy mają siedzieć cicho, a jak im się nie podoba, to won z Polski. W zasadzie jest to postrzeganie reliktowe, stadne, silniej uzależnione od instynktu niż rozumu.
Dlatego większy odzew w elektoracie uzyskuje np. hasło Tusk niemiecki agent z doczepionym określeniem Tusk najgorszy premier niż samo hasło – Tusk najgorszy premier. To pierwsze działa na instynkty, to drugie wymaga jakiegoś myślenia, jakiejś elementarnej analizy.
Myślenie najczęściej przegrywa z instynktami, takimi jak obawa przed obcymi, lęk przed zagrożeniem z ich strony, przed niebezpieczeństwem. Obcość dla nacjonalistów braunowych, konfederacyjnych i PISowskich jest dużo bardziej niebezpieczna niż swojskość. Swojskość jest znana, a obcość nie, kto ją tam wie.
TJ
Jakaś pisdna lichota znowu obnaża swoją cieniznę partyjnej dziuni na polu dezinformacji…
Zero / zero to niezdefiniowany poziom wredoty, ale 0 / 1 = 0 – pozostaje zerem…
„Najpóźniej za dwa lata pakuj manatki – albo do Berlina, albo za kratki” – powiedział nieszczęsny kryminalista Zero – renegat czyli zdrajca ojczyzny.
Mniej niż Zero
Ekscentrycznego gnojka z demi-monde’u Temidy
otaczały zazwyczaj na „służbie” okazałe prawnicze gnidy.
Pozostałych wykończył, delegował, a wielu zastraszył,
by swobodnie i bezkarnie czyścić chlew, i dosypać swoim paszy.
A że miał wiedzę marną i rozumek pantofelka a obok – kurdupla i debila,
nie dość rozpoznał zagrożenia… i dla utraty ministratury wystarczyła chwila.
Teraz nagle znowu jest na tapecie, donosi obcym, dalej łże jak bura suka i jęczy…
Straszy innych, przysięga zemstę i gdzie się da klęczy.
Nerwowo czeka na sędziów rozgrywki – teraz żałuje bo mógł ich rozstrzelać,
a teraz na dwoje babka wróżyła – rozstrojony system ma swoje halucynacje.
Przyjdzie mu czekać, bo sądom spraw przybywa i nie ma komu ich porozdzielać,
mimo to ujada: moje prawo i sprawiedliwość zwycięży… i wzmaga agitacje…
Jagoda ma sporo racji. Ale nie jest tak, że to tylko krk wysługuje sie nieświadomymi populistami. Równie dobrze można powiedzieć, że ci populistyczni opryszkowie wysługują się krk. Obie strony są świadome tego, że liczy się wyłącznie interes własny. Naiwniakami są wierni (często wierni na swój sposób) czyli wyborcy spod znaku disco polo i grilowanej kiełbasy. Reszta czyli tacy jak my, to ofiary losu, którzy nie są w stanie poradzić z tą gangreną, bo chyba to nas przerasta. Możemy w zastępstwie poszaleć na blogu.
@Jagoda
„Oddzielny temat to dziennikarze…
Co trzeba mieć w głowie, żeby wygadywać takie bzdury?”
Zasięgi, proszę Pani. Ten Święty Graal dzisiejszego dziennikarstwa. Zapraszanie jednocześnie dwóch/trzech polityków z p konkurencyjnych partii nie ma przecież na celu ustalenie prawdy czy porozumienie. Tu chodzi o konflikt, awanturę, o to, żeby któryś palnął coś, co potem dumnie umieści się na pasku i będzie się na ten temat wypowiadać stado ‚ekspertów’. Szczytem szczęścia dla prowadzącego byłoby, gdyby rozmówcy przeszli do rękoczynów albo chociaż obrzucili się słowami kiedyś uważanymi za nieprzyzwoite.
To nie tylko TVN. Proszę sobie poczytać Gazetę Wyborczą, a najlepiej OKO.press. Wina Tuska jak w wierszyku Młynarskiego. Tusk won, choć nikt nie zgłasza pomysłu, kto miałby go zastąpić. To są te ‚demokratyczne’ media. Innych boje się czytać.
Ale to sie sprzedaje, więc reszta jest nieistotna. Takie czasy.
@ PAK4
Pozwole sobie na komentarz do twojej analizy.Mozna przyjac ze po przyszlych wyborach 2027 beda musialy powstac koalicje.Hipotetycznie PIS-Konfa-Braun lub KO-Razem-reszta lewicy[PSL i 2050 poza Sejmem].W takich konfiguracjach liczyc sie bedzie ktora i ile procent bedzie miala ,i jak bliska roznicz bedzie miedzy nimi.W przypadku gdzie KO wyprzedzi[utrzymaja sie obecne sondaze] d’Hond premiuje KO glosami odpadajacych.Jezeli PIS to on zbiera premie i w obydwu przypadkach Prezydent wchodzi do gry.Zrobi wszystko by PIS+Konfa i Braun[nie daj Panie Boze]przejeli wladze.Na chile obecna jest to gdybanie.Pozyjemy zobaczymy.Pozdrowienia.
@AS
Za dwa lata wybory zadecydują czy Donald Tusk utrzyma się przy władzy. Prezydentem RP w dalszym ciągu będzie młody Karol Nawrocki. Czy on jeszcze wtedy będzie miał ciągoty do osiągnięcia większej niż ma dzisiaj władzy? Bo takie pogłoski chodziły i wciąż zapewne jeszcze się zdarzają.
@116av:
Chodziło mi głównie o to, że musimy patrzeć szerzej, niż tylko w kategoriach wyników pojedynczej partii, bo wygrać wybory, w sensie największej liczby głosów, to jedno; a stworzenie koalicji, to drugie (patrz: PiS w 2023). Obraz zaś szerszy jest, niestety, smutny.
Faktycznie, jak zerkam na ostatnie sondaże to demokraci i niedemokraci mają po ok. 45% poparcia (+10% niezdecydowanych…), co daje względną równowagę i jakiś tam cień nadziei istnieje. Jednak mogę zgadywać, że jak i wcześniej, to antydemokraci są niedoszacowani, bo tam częściej ludzie wstydzą się przyznać do swoich wyborów.
PS.
D’Hondt pomaga silnym, kosztem tych poniżej 10% (tj. progu realnego wynikającego z wielkości wielu okręgów wyborczych), ale nie znaczy, że premiuje akurat najsilniejszego. „Zyski” z d’Hondta zapewne w miarę równo by się rozłożyły na KO i PiS przy takim poparciu. .
@orteq
Kto ,,on’’? Nawrocki czy Tusk? Tak, jak nie ma pewności, że Tusk utrzyma władzę, podobnie nie ma pewności, że Batyr będzie p.o. Prezydenta na kolejną kadencję. I tyle.
@AS
Batyr – czyli Karol Nawrocki – wygrał wybory prezydenckie
1 czerwca tego roku, pokonując w drugiej turze Rafała Trzaskowskiego. Jego kadencja jest 5-letnia więc upłynie w 2030 roku. To az tyle czasu Batyr będzie w pałacu prezydenckim.
Wcześniejsze spekulacje były że on będzie próbował sięgnąć po więcej władzy niż jego poprzednik, Andrzej Duda, miał. A że Jarosław Kaczyński będzie się starał kierować tym 42-letnim młodziakiem to wiadomo.
Dlaczego nazywa pan Prezydenta jego pseudonimem „literackim” – cudzysłów nieprzypadkowy? I dlaczego mówi pan, że Prezydent RP Karol Nawrocki jest p.o. Prezydenta? Tak może mówić tylko Putin i jego otoczenie. Nawet Donald Tusk tak nie mówi.
To o czym Państwo piszecie w związku z sytuacją mediów i dziennikarstwa w Polsce jest tylko konsekwencją procesów, które trwają od, mniej więcej, początków ery Internetu. Spadająca liczba czytelników gazet, książek a tym samym wpływów z reklam itd. łatwość z dostępem do informacji, sprawiła, że media rozpoczęły rozpaczliwą walkę o uwagę i to na różne sposoby. Pisowski autorytarny rząd wykorzystał to, i nie tylko złamał kręgosłup sądownictwu przy pomocy prezydenta, który zepsuł go na lata poprzez kompulsywne nominacje neo-sędziów, ale i dobrał się do dziennikarzy. Milionowe kwoty płynęły do dziesiątek redakcji i tu panowała podobna omerta jak w krk w przypadku krycia przypadków pedofilii. Gwałt odbywał się po cichu dlatego jest zasadnym pytanie czy to był gwałt czy rodzaj kooperacji. Stawiam na to drugie. Dziennikarze są najlepiej poinformowani, kto kiedy i ile wziął i za co i naiwnością byłoby sądzić, że nie wiedzieli co jest grane. Portal OKO.press w końcu opublikował długą listę tych redakcji, które brały brudną kasę i nikt mi nie powie, że dziennikarze zachowali się po tym krindżowym numerze jak należy. Czy był jakikolwiek okrągły stół, który miałby na celu rozbiórkę na czynniki pierwsze tej amoralnej sytuacji? Owszem coś tam się odbyło – były rozmowy, podcasty, ale sprawa zasługiwała na zdecydowanie bardziej poważne podejście po ciosie w splot słoneczny. Pis, zapatrzony jak gapa w gnat w model orbanowski, który zdaje się szczęśliwie zbliża się do końca, jeśli wygra za dwa lata o czym myślę z rosnącym przerażeniem, dociśnie śrubę tak, że będzie się dało to potem przeciąć za pomocą kątówki a nie odkręcić. Dziennikarze wiedzą, że pis przez swoje 8 lat rządów zachwiał tak naszym krajem, że rozpoczyna się walka o to, kto kogo wsadzi do więzienia pierwszy. Kto kogo, kto zdąży, a komu się nie uda, balansujemy więc na linie. Stąd też wysyp tych debilnych symetrystów. To też taka ciekawa przede wszystkim dość bezpieczna postawa, której bohater budzi się rano i myśli, że jednak robi fajną robotę, że to jest misja, że, owszem, jest obiektywny, słowem udaje przed sobą, że wszystko jest super i może nawet spojrzeć w swoje odbicie w lustrze bez obrzydzenia. Tymczasem toruje drogę domknięciu autorytarnemu systemowi w przyszłości. Jesteśmy krajem stosunkowo dużym w skali europejskiej i nie jest to normalne, że ci, którym zależy na demokratycznym, zdrowym kraju, muszą się gromadzić pod zaledwie kilkoma tytułami które się nie skundliły w tym procesie. Trzeba pamiętać, że żarty się powoli kończą i rola dobrego nieumoczonego dziennikarstwa zaczyna mieć teraz i w przyszłości wartość szczególną.
@tejot
31 października 2025
13:41
Myślenie najczęściej przegrywa z instynktami…
I jezeli sie to juz (jako polityk czy wyborca) zrozumialo, nalezy wyciagnac wnioski jak to skuteczniej niz populisci wykorzystac dla osiagniecia demokratycznych celow. Nie twierdze, ze uswiadamianie jest nieskuteczne. Ale dziala tylko w przypadku myslacych (i to samodzielnie!).
Oczywiscie nawet mniejszosc (polityczna) jak np. PiS moze zdobyc wladze w demokratyczny sposob. Ale musi byc w tym bardzo skuteczna. I to w praktyce a nie tylko w teorii. Demokraci (politycy i ich wyborcy) musza sie tu jeszcze „podciagnac”.
Piłka i polityka maja niewiele wspólnego! Chyba ze początkowe litery.
@PAK4
1 listopada 2025
7:18
…to antydemokraci są niedoszacowani, bo tam częściej ludzie wstydzą się przyznać do swoich wyborów.
Zelazny antydemokratyczny elektorat nie wstydzi sie swoich wyborow. Ale prawdopodobnie umyslnie/zlosliwie klamie przy sadazach. Mozliwe, ze wstydza sie niezdecydowani wyborcy. Wtedy bylaby szansa ich pozyskac.
Problem, czy D’Hondt promuje najsilniejszego, jest trodny do zrozumienia. Prosty przyklad. Wezmy tylko dwie listy przy prawie 50:50. Jedna z nich dostaje o dokladnie 1 glos wiecej, wiec zdobywa 1 mandat wiecej (czyli wiekszosc). Tu premia D’Hondta (ale tez czysto proporcjonalnego systemu) jest imponujaca!
Ale moze sie tez zdazyc, ze majac nawet 100tys. glosow wiecej dostanie sie tez tylko 1 mandat wiecej. To moze byc mniej niz w proporcjonalnych systemach. Wiec mimo duzej przewagi glosow bedzie tylko slaba wiekszosc. Czyli D’Hondt „oszukal” w tym przypadku (w porownaniu z proporcjonalnym systemem).
Przy wiekszej niz 2 ilosci list, obraz sie tylko komplikuje i moga byc nawet drastyczne odstepstwa od proporcjonalnosci 🙁
Łajdak Orban – kacapski hołdownik zbrodniarza Putina.
Zrobił z Węgier gówniany kraik z wielkimi problemami społecznym i gospodarczymi, i odnowił faszystowskie ciągoty tej nacji.
Ale przede wszystkim – po ludzku rzecz biorąc – to ch. jak to bywa z zakompleksionymi, zawistnymi i mściwymi kurduplami mendami.
@Cukiertort – 30 października 2025 – 11:26 (wcześniejszy wpis)
„Orteg: ‚Blog językowo schodzi na psy, a nie odżywa…Mnie przerasta życzenie szybkiej śmierci nawet komuś takiemu jak Ziobro, mogę życzyć wielu lat w więzieniu w dobrym zdrowiu i to tyle…Wpis ”Nie daj się zgnębić sukinkotom” właściwie nie wymagający komentarza też przechodzi jakby nigdy nic. Naprawdę w dobrym kierunku jedziemy? Artykuł redaktora pisarsko zdradza dobrą formę , syntetyczne ujęcie tematu oraz celność ujęcia sprawy i właściwie pełna zgoda na wszystkie w nim założenia.”
Cieszy pochwala dobrej formy pisarskiej redaktora. Krytyka pozostałości tez niczego sobie, słodki Cukiertorcie. Czyli, idziemy do przodu, panie i panowie.
Saldo… Niestety, u nas międzynarodową dyplomację inicjują kibole na stadionach.
@jp
Pytanie retoryczne. Nie przeliczono ponownie głosów, o co apelowało wielu obywateli. A pierwsze miesiące KN to wkład w realizację polityki Kremla w Polsce: dziel, dziel, dziel i rządź. Premier nie wszystko może powiedzieć, jeśli ma poczucie odpowiedzialności za stan spraw państwa i nawet jeśli ma dowody, że opozycja, której częścią jest KN, robi i mówi rzeczy sprzeczne z racją stanu i interesem publicznym. Publicysta też ma granice, których nie powinien z tych powodów przekraczać, ale ostrożne operowanie tytulaturą ich nie przekracza.
@mario (16:00)
Od lat Pańskie wpisy to jedynie katalogi epitetów i inwektyw, co wygląda na zaawansowane objawy koprolalii, albo i zespołu Tourette’a. W sensie poznawczym to nic nikomu nie daje, a zamula bloga i obniża jego poziom. Wszyscy mamy mniej więcej podobne poglądy na temat Putina, Orbana, Kaczyńskiego, więc nie potrzebujemy „utwierdzania w wierze”, a demonstrowany przez Pana prymitywizm (leksykalny, a niewykluczone, że i intelektualny) odstrasza tylko czytelników.
Proponuję terapię behawioralną i prowadzenie zdrowszego trybu życia, a w razie nasilenia objawów radzę rozważyć neuroleptyki (ale to już pod nadzorem mekarskim).
@ Saldo mortale 1 listopada 2025 12:49
cyt: „Piłka i polityka maja niewiele wspólnego! Chyba ze początkowe litery.”
Ani to dowcipne, ani trafne: piłka i polityka mają bardzo wiele wspólnego – są grami zespołowymi! Różnicą jest ilość przeciwników, bo pojedyńczy mecz odbywa się pomiędzy jedynie dwiema drużynami – ale jeśli grę rozpatrywać w kategoriach turniejów międzynarodowych, to – jak w polityce – można wygrać mecz, ale i tak nie przejść do kolejnej rundy… O wybitnychstrzelcach bramek którzy jednak muszą od kolegów dostać piłkę by móc strzelić, już nie wspomnę….
Cóz, napisałem wyżej banał. Trochę pżniej Jan Hartman dokładnie opisał sytuację w Polsce.
Malo zabawny jest ten jan paweł – recenzent… strażnik gangusa przynoszącego haniebny wstyd… nawet marny, nieoryginalny doktorat: „Opór społeczny wobec władzy komunistycznej w województwie elbląskim (1976-1989)” napisany z pomocą promotora i innych pomagierów by usadowić protegowanego w IPN, potwierdza tę niesamowitą grandę …
Takich cwaniaczków z pseudonaukowymi dyplomami kręci się wielu w nauce i polityce.
@ Adam Szostkiewicz
2 listopada 2025
8:57
Może kiedyś się dowiemy , albo i nie…. Dlaczego : 1. Do kampanii Trzaskowskiego nie zatrudniono PROFESJONALISTÓW , tylko amatorów polityków, powtarzając kardynalny błąd z kampanii B. Komorowskie go . 2. Dlaczgo wyborów tych nie zabezpieczono jak tych w 2023…?
@babilas – 2 listopada 2025 roku, Zaduszki
felczer i diagnosta psychiatra amator
Od lat pańskie wpisy babisiu, to głównie popisy samozwańczego recenzenta wypowiedzi innych. Jest tu jeszcze paru takich na tym forum, którzy żywią się cudzą – lepszą lub gorszą – twórczością. Ich myśl własna w stadium szczątkowym maskowana jest odgrywaniem roli arbitra – wybujałego egomana o nad wyraz wysokim mniemaniu o sobie i swoich nadzwyczajnych talentach dających rzekomo mu prawo do oceny innych, diagnozowania ich chorób i zalecania terapii behawioralnych.
Wszystko pluralis maiestatis – [my tu] „nie potrzebujemy „utwierdzania w wierze”- bo trudno przypuścić by była liczba mnoga skromności u takiego klinicznego narcyza z problemami z poczuciem własnej wartości i manipulacją.
I do tego estetyzujący zamordysta – czyli „nasz” wróg.
@mfizyk:
> Zelazny antydemokratyczny elektorat nie wstydzi sie swoich wyborow. Ale prawdopodobnie umyslnie/zlosliwie klamie przy sadazach.
To nie są jakieś binarne podziały. „Znam” ludzi (cudzysłów, bo wiem, jak wyglądają i gdzie mieszkają, ale nie żebym miał osobiste relacje), którzy głosowali i promowali Brauna. I się tego nie wstydzili.
Za każdym razem, który pamiętam, gdy badania opinii publicznej są konfrontowane z wynikami wyborów, po stronie skrajnie prawej pojawia się trochę więcej głosów. Przemawia do mnie tłumaczenie, które przypomina moja żona z własnego zresztą doświadczenia. Bo kto pyta o preferencje wyborcze? Dziewczyna, lub chłopak, dorabiający student, albo osoba tuż po — wykształcona, wielkomiejska, itp. Stereotypowy wyborca demokratyczny, lub lewicowo-liberalny. I taka osoba pyta, jakie masz poglądy (nawet jeśli to ma być tajne, to jednak na ile się jej dowierza) — będziesz się wstydził? Bo chyba część się wstydzi.
Nie wykluczam jednak innego czynnika — wielu wyborców jest, przepraszam, mało lotnych. Takie osoby bez instrukcji od sąsiadów, rodziny, czy księdza z ambony, będą miały problemy z określeniem kogo popierają. (Chodziłem po małopolskich wsiach w dniach wyborów czasami, słyszałem co ludzie mówią, więc wiem.) Jednak przy propagandzie, że udział w wyborach jest obowiązkiem, do tych wyborów pójdą. No i ten sąsiad, rodzina, czy ksiądz, będą raczje po stronie PiS/Konfy/Brauna.
> Wtedy bylaby szansa ich pozyskac.
Wstydem? To pozyskasz dla przeciwników. Na takich emocjach to altright gra bardzo sprawnie. Może nawet na nich wygrywają wybory.
> Problem, czy D’Hondt promuje najsilniejszego, jest trodny do zrozumienia.
Nie promuje najsilniejszego. Pomaga silnym, w sposób dośc losowy. Dajesz przykład 50:50? No to wymyślmy inną, uproszczoną sytuację — mamy 1 mandat do rozdzielenia (z 10) i partie, które mają 31% i 27%. (Upraszczam, że reszta mandatów już rozdzielona; a pierwsza z partii dostała już 3, a druga 2 mandaty.) Wtedy d’Hondt przyzna mandat temu, kto ma więcej po odjęciu już przyznanych mandatów (tj. 31-3×10=1; 27-2×10=7). Czyli mniejszej partii, która jak i większa, dostanie po trzy mandaty.
W skali całego kraju to się powinno rozłożyć w miarę równo na duże partie (tak powyżej 20% wydaje sie w Polsce już do tego zaliczać). Oczywiście, rzeczywistość będzie zależała od szczegółów (czy poparcie jest skumulowane na małym terenie, czy równo rozłożone, itp.); ale d’Hondt sam z siebie nie daje premii za pierwszeństwo, tylko za pewne przekraczanie progu wyborczego.
@mario (20:43)
Dziękuję za potwierdzenie tego, o czym pisałem: Pan potrafi tylko w epitety. Blog to nie konkurs kto najbardziej potrafi ubliżać, zwłaszcza że polszczyzna u Pana taka, oględnie mówiąc, niewyszukana.
@babilas –3 listopada 2025 roku,
felczer, logik i amator wyszukanego języka
Babisiu, brniesz w ten forumowy muł kontynuując uparcie swoje popisy alogiki, wnioskowania i generalizacji jako żywo przypominające wypowiedzi doktora Jakiego> czy licencjata niejakiego Mejzy znanego pisdnego polityka.
Notabene i btw, ów Mejza uczęszczał do Europaschule „Marie & Pierre Curie“ w Gubinie, a następnie do I Liceum Ogólnokształcącego im. Edwarda Dembowskiego w Zielonej Górze. W 2010 rozpoczął studia na kierunku Stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Wrocławskim. Studiów tych nie ukończył – w 2017 został skreślony z listy studentów z powodu braku postępów w nauce.(…) W 2019 był jednym z liderów ruchu Polska Fair Play, organizowanego przez Roberta Gwiazdowskiego. Potem został sekretarzem stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a następnie wiceministrem sportu. W kwietniu 2025 Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze skierowała przeciwko niemu akt oskarżenia (11 zarzutów związanych z oświadczeniami majątkowymi. 7 zarzutów dotyczy podania nieprawdy lub zatajenia prawdy w oświadczeniach majątkowych”).
Wracając do meritum … nie mam złudzeń: na zawziętych besserwisserów i wybujałych narcyzów nie ma bata.
@
> Wtedy bylaby szansa ich pozyskac.
Wstydem? To pozyskasz dla przeciwników. Na takich emocjach to altright gra bardzo sprawnie. Może nawet na nich wygrywają wybory.
Mialem na mysli, ze jezeli ktos glosuje na PiS i sie tego (troche?) wstydzi, to mu chyba swita, ze to co robi PiS moze byc nie w przadku. I takiego wyborce demokratyczne partie moga pozyskac.
Co do populistow i altright. Oni sie swoich postaw i czynow wogole nie wstydza. Ich nie mozna tez zawstydzic, bo oni czegos takiego jak wstyd nawet nie rozumieja 🙁
Ostatnio ogladalem reportarz z USA o rednecks z „zaglebia” MAGA (np. Texas). Tu przyklad, jak oni sie bawia i wogole nie wstydza. To jakas zapozniona i tandetna parodia na hippisow (sex&drugs&rock and roll). Po takiej „zabawie” ida walczyc o tradycje, chrzescijanstwo i odnowe Ameryki???
https://www.youtube.com/watch?v=Gkw5eN3ZHX8&rco=1
PS. Karnawal Rio de Janeiro ma sie do ich bikini contest jak erotyka do porno 🙁
@PAK4
3 listopada 2025
7:31
> Wtedy bylaby szansa ich pozyskac.
Wstydem? To pozyskasz dla przeciwników. Na takich emocjach to altright gra bardzo sprawnie. Może nawet na nich wygrywają wybory.
Mialem na mysli, ze jezeli ktos glosuje na PiS i sie tego (troche?) wstydzi, to mu chyba swita, ze to co robi PiS moze byc nie w przadku. I takiego wyborce demokratyczne partie moga pozyskac.
Co do populistow i altright. Oni sie swoich postaw i czynow wogole nie wstydza. Ich nie mozna tez zawstydzic, bo oni czegos takiego jak wstyd nawet nie rozumieja 🙁
Ostatnio ogladalem reportarz z USA o rednecks z „zaglebia” MAGA (np. Texas). Tu przyklad, jak oni sie bawia i wogole nie wstydza. To jakas zapozniona i tandetna parodia na hippisow (sex&drugs&rock and roll). Po takiej „zabawie” ida walczyc o tradycje, chrzescijanstwo i odnowe Ameryki???
https://www.youtube.com/watch?v=Gkw5eN3ZHX8&rco=1
PS. Karnawal Rio de Janeiro ma sie do ich bikini contest jak erotyka do porno 🙁
@mario
Doprawdy, proszę się nie wysilać, daremne trudy: ja w okolice budki z piwem spod której pisze Pan te swoje poezje nie zachodzę: nie moja dzielnica.
@mfizyk:
> Mialem na mysli, ze jezeli ktos glosuje na PiS i sie tego (troche?) wstydzi, to mu chyba swita, ze to co robi PiS moze byc nie w przadku.
Ja do końca nie wiem, jak to działa, ale generalnie mamy czasy bezswstydu. I odwołania do etyki są przeciwskuteczne — jeśli komuś wytkniesz, że jest niemoralny, że postępuje źle, robi przestępstwa, to więcej osób będzie się litować nad „prześladowanym” przez Ciebie, niż Cię wesprze. Zresztą patrz echa tekstu Newsweeka o Rymanowskim.
Tu natomiast pisałem, o czymś drobniejszym. By zrobić ilustrację w drugą stronę — można pomyśleć, jak wyglądałyby badania opinii publicznej, gdyby dane zbierał chodząc po domach ksiądz proboszcz 🙂 „W oczach tej osoby, to wygląda źle”. I nic więcej.
@PAK4
3 listopada 2025
15:02
… jeśli komuś wytkniesz, że jest niemoralny, że postępuje źle, robi przestępstwa, to więcej osób będzie się osób będzie się litować nad „prześladowanym”…
Pisalem, ze prawdopodobnie mozna ich pozyskac. Nie pisalem, ze przez wytykanie im czegos (i to jeszcze publicznie!). Raczej przez indywidualne rozmowy czy zrelaksowane spotkania przedwyborcze.
@babilas – 3 listopada 2025 – 13:57
goguś, recenzent i pałacowy picer, szukający poklasku w lepszych dzielnicach
Tracisz czas nieszczęsny pięknoduchu – pozwolisz, iż zastosuję twoją metodę krytyczną (metoda Babilasa) w dalszej części mego wpisu o tobie – prześwietlając zdalnie innych i wydający „wyroki”, karmiąc się paszą forumowej produkcji jak leci, zniewieściały nudzisz się, szukasz chorobliwej podniety licząc inwektywy, którymi się jarasz, ale poza świętoszkowatego bywalca, za którą się skrywasz przemawiając na forum czyli w istocie kołtuna, jak suponuję, jest zapewne próbą samoleczenia głębokiego kompleksu niedowartościowania, na który cierpisz, mimo formalnego ukończenia trzech fakultetów w szkołach wyższych z pierwszej setki z listy Times Higher Education World University Rankings – a przecież szkoda straconego czasu na takie psychologizowanie i „halucynacje”.
dino77
2 listopada 2025
9:37
…Ani to dowcipne, ani trafne: piłka i polityka mają bardzo wiele wspólnego…
Jeden z najciekawszych przykładów: „Wojna futbolowa” Ryszard Kapuściński
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/32238/wojna-futbolowa
@Jagoda
4 listopada 2025 14:19
dino77
2 listopada 2025 9:37
…Ani to dowcipne, ani trafne: piłka i polityka mają bardzo wiele wspólnego…
————————–
Dlaczego Jorge Luis Borges nienawidził piłki nożnej?
„„Piłka nożna jest popularna”, twierdził Jorge Luis Borges, „ponieważ głupota jest popularna”. W nienawiści pisarza nie chodziło jednak jedynie o prostotę czy estetyczną brzydotę najpopularniejszego sportu świata. Problemem, według Borgesa, była [i jest] kultura kibiców. Artysta łączył ją z rodzajem ślepego poparcia społecznego, które wzmacniało przywódców najbardziej przerażających ruchów politycznych XX wieku.
(…)
Jeśli istniał człowiek, który dziś nie cieszyłby się z mundialowej gorączki – więcej: zapewne bałby się jej i nienawidził – byłby nim urodzony w Buenos Aires Jorge Luis Borges, jeden z największych pisarzy XX wieku.
Borges: Jedna z największych zbrodni Anglii
Na początku czuję się w obowiązku wyjaśnić jedną rzecz. Na pierwszy trening piłkarski poszedłem w wieku ośmiu lat, rok później zakochałem się w Juventusie, za piłką biegałem aż do juniora i do dziś jest ona istotną częścią mojego życia. Wychodzę więc z innej pozycji niż utożsamiany z kulturowym elitaryzmem Borges, który nazywał piłkę nożną „estetycznie brzydką”, a także „jedną z największych zbrodni Anglii”, a w trakcie mistrzostw świata w 1978 roku miał zaplanować jeden ze swoich wykładów tak, by celowo kolidował z pierwszym meczem Argentyny. A jednak – jeśli wolno mi wyrazić swoje zdanie – wiele z myśli argentyńskiego pisarza dotyczących futbolu mam nie tylko za ciekawe, ale i trafne.
Bo awersja Borgesa do piłki nożnej wzięła się z czegoś więcej niż z upodobań estetycznych. Z przekonania, że jest to sport nudny, że bywa, iż na emocje trzeba poczekać aż do rzutów karnych, a piłkarze nie zajmują się niczym innym niż symulowaniem. Artysta skupiał się na kulturze fanów futbolu, która, jak twierdził, jest nierozerwalnie związana z nacjonalizmem.
Piłka nożna a władza
Bywają momenty, gdy drużyny narodowe generują niemal nacjonalistyczny zapał. Bywało też, że rządy wykorzystywały to do swoich celów. Więź, która łączyła gwiazdorów z kibicami, była wykorzystywana, by zdobyć poparcie społeczne.
Shaj Mathew, autor artykułu, który pojawił się na łamach dwutygodnika „The New Republic”, wskazuje, że w ten sposób wykorzystano choćby Pelégo, jednego z największych graczy w historii. Gdy brazylijski rząd, będący w istocie dyktaturą wojskową, rozprawił się z politycznymi dysydentami, na ulicach pojawił się przy okazji plakat przedstawiający Pelégo kierującego piłkę do bramki, któremu towarzyszył napis: „Nikt nie zatrzyma już tego kraju”.
Jorge Luis Borges obserwował, jak za jego życia w argentyńskiej sferze politycznej pojawiają się elementy faszyzmu, a nawet antysemityzmu. Jego żywa podejrzliwość wobec popularnych ruchów politycznych i kultury masowej, której za apogeum w Argentynie należy uznać piłkę nożną, ma zatem wiele sensu – twierdzi Mathew.
Sprzeciw Borgesa wobec dogmatyzmu w każdej formie jest znany. I łatwy do wytłumaczenia, biorąc pod uwagę rzeczy (mam tu na myśli między innymi rozwój ideologii), które widział za swojego życia. Nie dziwi więc jego nieufność i niechęć do bezgranicznego oddania Argentyńczyków jakiejkolwiek doktrynie czy religii. A przecież nawet ci, którzy oglądają futbol od czasu do czasu, raz na cztery lata, musieli słyszeć, że w Ameryce Południowej, zwłaszcza zaś w Brazylii i Argentynie, sport ten ma postać kultu. [i swoich fanatycznych wyznawców zwanych kibolami gotowych na wszystko]
„Istnieje idea supremacji, władzy [w piłce nożnej], która wydaje mi się straszna” – pisał.
Istnieć znaczy być postrzeganym
Stosunek Borgesa do piłki nożnej wyjaśnia też „Esse est percipi”, krótkie opowiadanie, którego tytułem jest teza sformułowana przez George’a Berkeleya, stanowiąca podstawę idealizmu subiektywnego, która oznacza: istnieć to znaczy być postrzeganym.
W połowie historii dowiadujemy się, że futbol przestał być sportem i stał się fikcyjnym uniwersum, widowiskiem, w którym reprezentacja sportu zastąpiła prawdziwy sport. Borges sugeruje, że piłce nożnej towarzyszy fanatyzm tak głęboki, że kibice śledzą „nieistniejące mecze” w telewizji i radiu, nie kwestionując niczego.
Pisarz obawiał się kultury masowej, która ułatwia stosowanie demagogii i manipulacji. Doskonale zdawał sobie sprawę, że ludzie czują potrzebę przynależności do czegoś większego niż oni sami (religii, ruchu politycznego, futbolu – wyliczcie sami). Jego postacie nierzadko zwracały się ku ruchom lub ideologiom. Często z katastrofalnym skutkiem.
Niewielkie, z pozoru niewinne organizacje szybko przekształcają się u niego w totalitarne ustrojstwa wymierzające kary lub palące książki.
Czy za stanowiskiem wielkiego pisarza, za jego wyrażaną nie raz, nie dwa nienawiścią do piłki stoi snobizm? Do pewnego stopnia. A jednak jego podejrzliwość wobec widowisk medialnych i przejmowania kultury popularnej przez siły polityczne zdaje się uzasadniona. Zwłaszcza w kontekście historii XX wieku, której był świadkiem.” (Konrad Wrzesiński. 2022)
———————————
A dzisiaj… jest tylko wielokrotnie gorzej…
Globalny brudny biznes piłkarski, nakręcany przez polityków, oligarchów finansowych, bandyterki… mających wspólne interesy – napędzanie i pobudzanie nacjonalizmów wspierających partie skrajnej prawicy – pudrowany faszyzm, powiększanie chaosu – niepewności i strachu…
Ale przede wszystkim tworzenie pralni – via skorumpowana w mafijnym stylu międzynarodowa federacja piłki nożnej (FIFA) i właściciele największych piłkarskich lig i klubów światowych marek… – dla olbrzymich przepływów kasy pochodzącej z przekrętów podatkowych, handlu ropą naftową i gazem, handlu bronią, produkcji i handlu narkotykami, alkoholem, porwań i handlu kobietami i dziećmi, z sutenerstwa na olbrzymią skalę w wielu hotelach i kurortach…
To nie paradoks – politycy zwłaszcza marzący o władzy totalitarnej czy twardych dyktatur albo już ją dzierżących w swoich krajach, chętnie przytulają do sportu i klubów piłkarskich, bo tam jest wiele okazji do prowadzenia stałych kampanii wyborczych przy licznej widowni zważywszy na rozkwit internetu, social mediów, i nienasyconego rynku reklam o globalnym zasięgu i tam można… legalizować / „prać” i mnożyć swoje bogactwo… – tak też działa wolny rynek zainfekowany gigantyczną korupcją, z którą jeszcze nikt nie wygrał.
To możliwość korupcji napędza pseudopolityków do „działania”, a biznes piłkarski też skorumpowany (ustawianie wyników, zakłady) wychodzi im naprzeciw.
Nierówności majątkowe rosną, długi publiczne i prywatne rosną a tylko żyjący high-life (w tym idole piłkarscy) mają się coraz lepiej.
Kapuściński należał do PRL-owskiej nomenklatury, Jagoda i Jagodowi ludzie są epigonami PRLu, a Kibole tylko pośrednio maja znaczenie, gdy są politycznie wykorzystywani. Piłka nożna jako biznes nie ma dla mnie i wielu innych żadnego znaczenia. Podobno piłkarze i piłkarki czytają piłkę. Ja wolę spacer do biblioteki i żałuję, ze zawiodlem Jagodowych ludzi oraz dino77. Lemarc to pięknie wytłumaczył.