Chopin, Chopin! I T jak Tao
A więc wylosowano literę T i konkurs rozpocznie w piątek Ziye Tao. Wczoraj natomiast odbyła się uroczysta premiera filmu Chopin, Chopin! Michała Kwiecińskiego, a ja widziałam go już wcześniej i wypada mi tu to i owo o nim napisać.
Zdania są nader podzielone. Także w mojej redakcji – Janusz Wróblewski jest tym filmem zachwycony i w następnym numerze ukaże się jego entuzjastyczna recenzja, a w tym jest już jego rozmowa z odtwarzającym rolę tytułową Erykiem Kulmem. Sama w sobie interesująca, ale przeprowadzona przed pokazem na festiwalu w Gdyni, choć było już wiadomo, że film nie jest naszym kandydatem do Oscara. Aktor rzuca, że może w przyszłym roku będzie to możliwe. I dalej, a propos Gdyni: „Nie zależy mi, żeby „Chopin, Chopin!” zgarnął wszystkie nagrody. W ogóle nie o to chodzi. Nagrody nie są miarą wielkości. Rzecz w tym, by pojawiła się duma, że my, Polacy, stworzyliśmy coś wartościowego i możemy się tym chwalić za granicą”. I wiemy już, że gdyńskie jury także nie było zbyt łaskawe: nagrodziło tylko scenografię i kostiumy, i to akurat słusznie.
Z mojej strony w numerze pozostało na temat tego filmu tylko jedno zdanie w tekście, który właściwie jest o czymś innym. Niestety przy skracaniu wypadł jeszcze jeden fragment tego zdania. Jest teraz: „W nowym filmie Michała Kwiecińskiego „Chopin, Chopin!”, na który wydano aż 70 mln zł, Chopin, a raczej grający go Eryk Kulm, z błazeńską miną i w kapeluszu à la Willy Wonka, kaszle krwią więcej niż Janusz Olejniczak w „Błękitnej nucie” Andrzeja Żuławskiego, ale za to jest człowiekiem imprezowym, co przemawia do dzisiejszej publiczności”. Po tej „Błękitnej nucie” było jeszcze: „…i męczy się twórczo bardziej niż Tom Hulce jako Mozart na łożu śmierci w “Amadeuszu” Milosa Formana”. A to było istotne, bo moim zdaniem miało to być właśnie nawiązanie do Amadeusza, ale kompletnie nieudane. Ja zawsze obruszałam się na robienie z Mozarta chamskiego idioty o kretyńskim śmiechu, jednak Forman był reżyserem genialnym, a przy tym niezwykle wręcz muzykalnym – kto widział tę scenę z komponowaniem Requiem, ten jej nie zapomni do końca życia, jest wstrząsająca. Męki Kulma nad początkiem Ballady g-moll, który mu długo nie wychodzi, budzą tylko śmiech. Wielokrotnie też, analogicznie do postaci Amadeusza, Kulm opowiada np. głupie kawały. Chopin miał poczucie humoru, o czym wiemy choćby z jego listów, ale był gościem o błyskotliwej inteligencji i nigdy by takich głupot nie gadał jak dowcip o buldogach nad umierającym przyjacielem Jasiem Matuszyńskim.
Poza tym Kulm w ogóle do Chopina nie pasuje. Nie mówię, że to zły aktor, przeciwnie – w Filipie był świetny. Tutaj jakoś goni w piętkę, jakby miał ADHD. Może za bardzo chciał tego Chopina zagrać i dlatego nie wyszło? Czasem tak bywa. Już nie mówię o różnych pomysłach typu rozmowa z kąpiącą się w ubraniu w balii matką (Maja Ostaszewska), ale akcja w ogóle biegnie chaotycznie i prestissimo, nie dość, że pokawałkowana, to każdą ważniejszą w życiu Chopina osobę traktując nader powierzchownie. Po prostu pojawiają się i znikają: Delfina Potocka, Maria Wodzińska i jej matka, rodzina, przyjaciele, George Sand (jej dzieci w ogóle nie ma)…
No, ale za to jest prawdziwy Paryż (także ze sceną zarazy, jedną z nielicznych udanych, zainspirowanych wyraźnie współczesną naszą pandemią) i prawdziwa Majorka, mroczne zatłoczone i nastrojowe wnętrza, nagrody gdyńskie są tu całkowicie zasłużone. Tu widać te grube pieniądze, które w film włożono. Jednak nie widać ich w muzyce: z Chopina są tylko strzępy, a poza nimi… współczesny łomot niejakiego Robota (Roberta) Kocha. „Dużo Chopina-gruźlika, mało Chopina-artysty, a jeszcze mniej Chopina po prostu interesującego” – napisał ktoś na Filmwebie, moim zdaniem całkowicie słusznie.
PS. Byłam też dziś na konferencji Polskiej Opery Królewskiej, która w sobotę zaczyna IV Festiwal Muzyki Barokowej premierą Titon et l’Aurore Mondonville’a. Niestety nie mogę się rozdwoić, a terminy spektakli i koncertów przypadają akurat w dni przesłuchań, a w przerwach między konkursowymi etapami w POK nie dzieje się nic. Bardzo szkoda.
Komentarze
Problemem tego filmu było również to, że im bardziej dramatyczna scena (np. powrót z Majorki), tym bardziej bawiła, a to chyba nie było intencją twórców.
Rozumiem zresztą, że film to nie biografia, ale kto reżyserowi i scenarzyście kazał wkładać Chopina na trzy zdrowaśki do pieca, to naprawdę trudno wyjaśnić. 🙂
No tak, od razu pamiętna Rozalka z Prusowego Antka mogła się przypomnieć 😛
I niech mi jeszcze ktoś wytłumaczy, co mają znaczyć dwie czarne świnie leżące jak pieski u stóp Chopina grającego w finale?
PK, powinny być żółwie. To była influencerska moda w 1848/1849. Prowadzanie żółwi na smyczy. Ale może czarne świnie tez, chociaż prasa nie pisała. Jarousski taką jedną hodował (może jeszcze hoduje).
A tak w ogóle – zaczyna się. Zympans rozpoczął przepowiednie. Ciekawie.
https://substack.com/inbox/post/174793783?r=36ghey&utm_campaign=post&utm_medium=web&showWelcomeOnShare=false&triedRedirect=true
Hmm filmu nie widziałam, ale to co Państwo piszą trochę zniechęca…
A jest teraz w Warszawie wystawa o życiu romantycznym i ponoć sporo w niej o Chopinie i jego …kolegach? Teraz młodzi ludzie mówią “ziomkach”, ale ja nie wiem co to dokładnie znaczy, więc unikam potencjalnych wpadek. Warto ją zobaczyć? Dowiemy się czegoś nowego?
Pozdrawiam.
@Berkeley, zawsze warto zobaczyć. Nawet największy gniot.
Uprzejmie donoszę, ze restauracja Rozdroże, w której zawsze się lądowało po koncertach pod pomnikiem, będzie prowadziła oficjalne transmisje z popołudniowych przesłuchań KCH. Nie wiem, jaki maja sprzęt, ale inicjatywa do rozpowszechnienia. Kieliszek wina wszystko wybaczy.
Dżiiiiizas, zacząłem czytać epos zympansa, ale kółko w myszy się zatarło, końca nie widać, a muszę wyjść z psem i potem do pracy…
Kolejną, w sumie negatywną, ale co tam, zachodzącą we mnie zmianą, to że TEN konkurs przestaje mnie interesować. Oczywiście będę z doskoku słuchać, ale tym bardziej zniechęcają w sumie oczywiste, lecz jednak nigdzie dużymi literami niewypowiedziane wnioski pod koniec materiału. Wydawałoby się, że, pardon le mot transparentność w dzisiejszych czasach jest czymś oczywistym, a tymczasem grajdoł jest jaki był, wypełniony jakimś mętnym, zatęchłym płynem. A w sumie po co to komu?
Zmieniając troszkę temat, ciekawym, ilu pianistów wybierze Bechstein debauchery …
No właśnie, też jestem ciekawa.
Z Zympansem koresponduję mailowo, a tu jest mniej więcej to samo, tyle że w odcinkach wygodniej się czytało 😉
Wracając do czarnych świń, rozumiem tyle, że z nimi podróżowali z George Sand wracając z Majorki (co jest naturalistycznie przedstawione w filmie łącznie z – excusez le mot – rzyganiem krwią do wiadra). Ale czemu one się potem pokazują w tej formie, podczas umierania Chopina, tego nie rozumiem. Że to niby ma być zapowiedź śmierci? Jakiś nonsens.
Co zaś do transmisji, nazbierało się tego trochę. Wczoraj na konferencji dostaliśmy nawet całą mapkę.
A więc tak:
Strefy Melomana Orlenu (finały i koncert laureatów): https://www.orlen.pl/pl/o-firmie/wspieramy/orlenstrefymelomana
Hala Koszyki (cały konkurs): https://koszyki.com/koszyki-graja-chopina-przestrzen-kibica-etap-1/
no i knajpy: Bar Studio, El Koktet (finał plus cocktaile chopinowskie), Felix Bar Cafe (jak poprzedni), Charlotte Bouillon na Nowym Świecie (koncert laureatów), wspomniane Rozdroże (plus menu chopinowskie), Tekla kawa i winyle (odsłuch winyli chopinowskich oraz streaming wybranych przesłuchań), Japonki (streaming koncertu laureatów i menu chopinowskie),
Menu, a zwłaszcza desery „inspirowane muzyką Chopina”, w wielu innych miejscach, z różnymi hotelami ą ę na czele.
Mapka wymienia jeszcze w kwestii streamingów pałac w Wilanowie i Lotnisko Chopina, ale na ich stronach niczego na ten temat nie znalazłam.
Całość także do oglądania za darmo na TVP VOD, a w paśmie porannym TVP Info program konkursowy „Chopin 2025”
A wystawa w Muzeum Chopina koniecznie – tjc to zna, bo eksponaty są z Musée de la Vie Romantique. Pisałam o niej tutaj: https://blog.polityka.pl/szwarcman/2025/06/12/okruchy-romantycznego-zycia/
Okazuje się, że udział Tomasza Rittera był daleko szerszy niż zwykłe podłożenie muzyki. To on napisał tę mękę twórczą – tak myślałam, że ten „Robot” by pewnie nie potrafił 😉
https://www.youtube.com/watch?v=6P7TqUa8Ztw
Przeczytałam tekst @Zympansa do samego końca i podobnie jak @Gostek nie wiem czy i na ile chcę się w tym roku emocjonalnie zaangażować w Konkurs, biorąc pod uwagę potencjalne trade offy i nie tylko..widziałam kilka wybranych wizytówek uczestników na youtubie Instytutu, żeby ocenić charyzmę/energię tych osób, więc pewnie posłucham ich występów. Sytuacja z (nie)dostępnością biletów dużo gorsza niż 4 lata temu.
Co do filmu, widziałam trailer, który mnie przebodźcował i rozczarował. Pomyślałam, coś dla pokolenia, któremu trudno się skupić na czymś dłużej niż 3 minuty albo jest to szukanie oryginalności za wszelką cenę, bez naprawdę ciekawych niuansów …choć nie do końca, bo wyglądało to też jak powielanie Marii Antoniny z 2006 roku. Czytałam jednak opinie, że trailer nie oddaje ducha/treści tego filmu?
Trailer jest, hm, jak by to powiedzieć, anegdotyczny, a przy tym nie pokazuje tego, czego w filmie jest najwięcej – choroby. Może się ktoś nabrać, o, będzie o wesołym i imprezowym chłopaku, nareszcie, dosyć egzaltacji. Ale jak pójdzie na film, dostanie rzyganie krwią, że znów wyrażę się grubo, ale na to, co widzimy na ekranie, nie ma lepszego określenia.
Trailer nigdy nie oddaje, bo on nie ma oddawać, tylko sprawić, aby łoś kupił bilet. Ja nie kupię, bo jestem stary i nie mam już czasu na oglądanie takich filmów.
Widzę, że Hala Koszyki pociągnęła jakąś dotację na kulturę. Orlen to pewnie ze swojego budżetu. Inni – pojęcia nie mam i nie sprawdzę. W ogóle fajnie jest nie musieć aspirować.
@EM – moje, ehm, znużenie konkursem nie jest konsekwencją tego tekstu 🙂 tylko procesem długotrwałym. Konkursy nie są dla mnie wyznacznikiem poziomu wykonawcy. Ono raczej wynika z nadmiaru. Nie chce mi się już śledzić tylu, w większości grających tyle rewelacyjnie co podobnie dzieci.
Jest też kwestia transmisji. W poprzednim konkursie dźwięk z YouTube, TVP Kultura i PR2 (stream internetowy) był w każdym przypadku inny, żaden idealny. Dwójka ostatnio bardzo poprawiła jakość streamu, ale 5 lat temu nie było synchronizacji z obrazem, więc trochę głupio się tego słuchało.
O biletach nawet nie ma co wspominać. Ceny dla elit finansowych.
Uprzejmie donoszę, że rzutem na taśmę przed Konkursem ukazał się w końcu również w wersji papierowej 3. tom Korespondencji Chopina (w 4 częściach, 3 opasłe tomiska i jeden cieńszy). Cały nakład jest już wydrukowany. Kończy to wieloletni projekt trójki autorów, chociaż w planach był jeszcze tom 4., no ale to zostawili straszliwie zmęczeni, ale szczęśliwi, autorzy następnym pokoleniom.
Dzięki, czyli ze skrajności w skrajność, zostałam ostrzeżona. Film na pewno miał potencjał (budżet, kostiumy, lokalizacje), szkoda, że to nie zagrało.
@Wielki Wódz
No ja raczej też nie kupię, mimo, że „stara” nie jestem (choć to umowne pojęcie), po prostu coraz bardziej selektywna w tym kogo i co wspieram. Żeby ten łoś kupił bilet i choć trochę muzyki Chopina posłuchał przy okazji, ale z tego co p.Dorota pisze niezbyt wiele jej w tym filmie.
@Gostek Przelotem
Dla mnie też nie są jedynym wyznacznikiem. Zgadzam się, że coraz trudniej się wyróżnić w tego typu imprezach i nam jako publiczności też jest trudniej. W poprzednim konkursie i tym w 2015, moją uwagę od razu zwróciło kilka osób, których losy i nagrania śledzę do dziś. Nie wiem czy tak będzie tym razem i jak potraktuje je jury… Tekst Zympansa może nie odkrywa Ameryki, ale czarno na białym obnaża pewne mechanizmy.
Zachęca, zachęca bardzo @Berkeley special, żeby i tego Konkursu posłuchać. Nie mieszkam już w Warszawie i czuję, że zmienia się nastawienie, gdy jest się w innym mieście. Zaciekawiły mnie tak liczne miejsca, gdzie będzie transmisja na żywo. Aż tak w poprzednich latach nie było. Zacznę pewnie słuchać przez radio/ stronę i zobaczę, czy się zachęcę. Pozdrawiam.
@legat8
Zawsze myślałem, że autorem listów Chopina jest sam Chopin, a tych które pisano do niego – ich autorzy. A tu się okazuje, że jest jakaś tajemnicza trójka, która pisała za Chopina te listy i tak się tym zmęczyła, że odmówiła kontynuacji. Czy to byli jacyś ghostwriterzy? Czy to jeden z wątków filmu „Chopin, Chopin”? Jeszcze go nie widziałem, ktoś mnie oświeci?
@zos
Oczywiście skrót myślowy, chodzi o autorów komentarza do korespondencji Chopina: Zofię Helman, Zbigniewa Skowrona i Hannę Wróblewską-Straus. Nie ma co tu się wyzłośliwiać. I nie tajemnicza, wystarczy trochę poszukać.
O to ciekawe, że wystawa ma eksponaty z muzeum w Paryżu. Odwiedziłam to muzeum już dawno, ale wtedy podobało mi się. Świetnie, że jest taka owocna współpraca, że wypożyczono Warszawie eksponaty. Wybiorę się!
Ciekawe co Państwo piszą o samym Konkursie. Ja również uważam, że ceny za bilety są bardzo wysokie. Jestem ciekawa tych młodych ludzi. Mam nadzieję, że będzie ciekawie i że będą pozytywne niespodzianki. Trzymamy kciuki.
Nie wiem czy będzie aplikacja konkursowa na 2025. Na razie jest tylko ta na 2020. Ja wtedy bardzo chętnie z niej korzystałam. Chyba, że IFC będzie robić live stream, a potem trzymać w serwisie wszystkie wystąpienia. Pozdrawiam.
@EM W tym konkursie tez tak będzie. A tak nawiasem mówiąc już od jakiegoś czasu marzy mi się prześledzenie losów odrzuconych po pierwszym, drugim, trzecim etapie. Niektórych śledzę, jak na przykład Anię Fedorową, Fei Fei Dong czy Denisa Zdanowa, ale nazwiska niektórych mi umknęły przykryte przez laureatów, a szkoda – dobrzy tez byli.
Na Fbooku ktoś upominał się o fortepian Pleyela do wyboru. Juz miałam odpisać, ze firma padła i pozostało wspomnienie, a tu taka niespodziewajka:
https://youtu.be/0MD9FYHl_Kk
PK, może by się Pani Kierowniczka wybrała latem do Nohant?
No bardzo ciekawe. Ledwie poznałam Yvesa Henry, pamiętam go jeszcze z innym kolorem włosów 😉
Kiedyś bardzo chciałam tam pojechać, tak w ogóle. Teraz mógłby być pretekst. Trochę się tylko boję upałów, to akurat taka pora.
PK, kapelusz z szerokim rondem, kilo cytryn, trochę soli i zgrzewka wody. 😉
🙂 W tym roku też oblizywałam się na festiwal Ravela w Kraju Basków, w którego organizację wskoczył właśnie impresariat prowadzony przez byłego rzecznika prasowego Opery Paryskiej (napisał mi o tym w mailu). Ten festiwal odbywa się co roku na przełomie sierpnia i września w miejscach związanych z kompozytorem – Saint-Jean-de-Luz, Ciboure i parę innych; kieruje nim Bertrand Chamayou. Tegoroczny program z racji jubileuszu był naprawdę imponujący. Żałuję, że nie byłam. W Kraju Basków po stronie hiszpańskiej jest latem całkiem przyjemnie, ale nie wiem, jak po francuskiej.
W Kraju Basków zawsze cudnie. No i ocean. Ten sam, co w Hiszpanii. I jeszcze Pireneje niedaleko. Bardzo polecam. Klimat przyjazny człowiekowi, to nie południe.
Nie wiem kto z Państwa słucha koncertu i gdzie, ale ja jestem zachwycona programem. Bardzo mi się podoba brak przemówień, tylko krótkie powitanie. I czterech złotych laureatów na sali. Życzę Państwu jak i sobie bardzo miłego słuchania i odkryć muzycznych.
Tak, to jest koncert historyczny. Nie wyobrażam sobie, kiedy i gdzie mogliby się jeszcze spotkać i wspólnie zagrać. Program smakowity, chociaż na bis mogliby zagrać pianistów Saint Saënsa z Karnawału zwierząt. To się da i na czterech fortepianach bez trudu. Pewnie nikt nie pomyślał.
PK, czy na sali steinway tez tak nie brzmiał jak w transmisji?
Nie, wydaje mi się, że było ok. Przeciwnie, brzmiał donośniej niż Shigeru Kawai, może też z powodu stylu gry Avdeevej. Zaraz zrobię wpis.