Chwila ulgi

Posłowie i posłanki koalicji 15 października stawili się w komplecie na głosowanie wniosku o wotum zaufania do rządu Donalda Tuska i wszyscy zagłosowali na „tak”. To chwila ulgi po nieznacznej przegranej Rafała Trzaskowskiego. Rząd ma bezpieczną większość w Sejmie i ponad dwa lata czasu na „wyjście na prostą” przed wyborami parlamentarnymi w 2027 r.

Polityczny los Polski na najbliższe lata miał się rozstrzygnąć w tegorocznych wyborach prezydenckich wraz ze zwycięstwem Trzaskowskiego. Była duża szansa na „domknięcie” sytuacji powstałej po odsunięciu PiS od władzy. Mielibyśmy rząd i prezydenta z tej samej demokratycznej i proeuropejskiej opcji. Tak się nie stało. Mamy demokratyczny rząd i nacjonalistycznego, antyeuropejskiego prezydenta wybranego przez zwolenników Kaczyńskiego, Mentzena i Brauna oraz 16 proc. wyborców Zandberga. Z jawnym lub milczącym poparciem instytucjonalnego Kościoła.

10 mln Polek i Polaków odrzuciło Trzaskowskiego dla Nawrockiego. 10 mln Polek i Polaków odrzuciło Nawrockiego dla Trzaskowskiego. Mamy klincz. To, co miało się wyklarować w minionych właśnie wyborach, pozostaje niewyklarowane. Wydawało się, że odsunięcie PiS od władzy w 2023 r. na długo przechyli szalę na korzyść wartości demokratycznych i stronnictw je reprezentujących. Że rząd i prezydent demokratyczny będą sprawować władzę przynajmniej przez dwie kadencje, a pisowska opozycja, z coraz starszym Kaczyńskim na czele, z biegiem czasu zmarnieje.

Wygrana Nawrockiego na razie przekreśla te nadzieje. Na razie, bo zobaczymy, jak będzie przebiegała jego kadencja. To zależy przede wszystkim od ekipy, jaką skompletuje. Że kohabitacja będzie ciągłym strzelaniem do Tuska, to pewne, ale rykoszety uderzą też w wizerunek państwa, w PiS jako sponsora Nawrockiego i w klimat społeczny. Nawet nie wszyscy wyborcy Nawrockiego mogą być zachwyceni po dwu latach jego prezydentury.

Dlatego uważam, że to wybory parlamentarne w 2027 r. okażą się naprawdę „historyczne”. Jeśli prawica się znów zblokuje – od Kaczyńskiego przez Mentzena po Brauna – jeśli wygra i stworzy rząd koalicyjny, nastąpi na długi czas inne „domknięcie”: prawicowe. Nie wierzę w obecne deklaracje mentzenowców, że oni z PiS nigdy. I wtedy dzisiejsi krytycy „duopolu” obudzą się w Polsce, w której będzie już tylko monopol i w końcu powstanie wymarzone przez przedwojenną faszystowską prawicę „katolickie państwo narodu polskiego”. Przed rządem Tuska po wotum zaufania otwiera się szansa na „reset”, mimo że i właśnie dlatego, że sytuacja jest poważna.

Reklama