Kamienie wołać będą
Mianowany przez papieża Franciszka kardynał Grzegorz Ryś zabrał głos w sprawie, o której milczą polscy biskupi. Chodzi o niezależną komisję kościelną mającą zbadać skandal wykorzystywania seksualnego nieletnich przez duchownych Kościoła rzymsko-katolickiego w Polsce. Komisja w kształcie od początku planowanym nie powstanie.
Po ostatniej konferencji episkopatu poinformowano, że dalszymi pracami dotyczącymi komisji nie będzie już kierował abp Wojciech Polak. Zastąpi go biskup gliwicki Sławomir Oder, który ma przeanalizować dokumenty dotąd przygotowane. Kardynał Ryś w rozmowie z publicznym Radiem Łódź powiedział to, co mówią i myślą katolicy, którzy witali dwa lata temu zapowiedź powołania komisji z nadzieją. Ryś wyraził obawę, że teraz prace nad powstaniem komisji przeciągną się, a „to jest rzecz, która nie powinna mieć miejsca. To jest wręcz niedopuszczalne”, bo „tę komisję trzeba powołać teraz. Nie za dwa, nie za trzy lata. Na to będzie za późno”.
Wypowiedź kardynała nie pozostawia wątpliwości, że zdaje on sobie sprawę z tego, iż w grę wchodzi wiarygodność Kościoła. Ryś zapowiedział, że przygotowuje w tej sprawie osobne „przemyślane i poważne” wystąpienie. W życiu katolickim może być to wydarzenie.
Ryś zna sprawę od wewnątrz. Należał do zespołu pracującego pod kierunkiem prymasa Polaka. Zajmował się – jest historykiem z wykształcenia – aspektem historycznym nadużyć seksualnych w Kościele (napisał książkę o celibacie). „Uważam, że to, co zespół wypracował, jest dobre, i jestem gotów tego publicznie bronić. I że ksiądz prymas zebrał naprawdę kompetentnych ludzi” – prawników, psychologów. „Ja się też trochę czuję jak ktoś, komu podziękowano za pracę”. Rozumiemy, że Ryś poczuł się jak niesprawiedliwie wywalony z roboty. Dlaczego? Tego Kościół nie ma w zwyczaju wyjaśniać szerszej publiczności. Tak jak nie wyjaśnił, dlaczego odsunięto prymasa Polaka.
W piątek w Krakowie pod budynkiem kurii przy ul. Franciszkańskiej zebrała się kilkudziesięcioosobowa grupa na pokojowym proteście przeciwko rozgonieniu zespołu prymasa. Odczytano listy skrzywdzonych. Jedna z uczestniczek mówiła, że wierzyła w powstanie komisji, bo ufała prymasowi. Cóż, episkopat widać nie miał takiego zaufania do prymasa Polaka, skoro zastopował w tak obcesowy sposób jego działanie. Co tam wiarygodność w oczach zwykłych owieczek czy ofiar księży. Co tam ich krzywda.
A przecież Ryś – dziś członek najwyższej elity kościelnej z prawem wyboru papieża – mówi w wywiadzie to samo, co protestujący w Krakowie i innych miastach polskich. „Pierwszym celem komisji jest dotarcie do ludzi, którzy zostali poszkodowani i jeszcze nigdy Kościół do nich nie dotarł. Ja znam takich ludzi, mam ich w swojej diecezji [łódzkiej]. Panu Bogu dziękuję, że mogłem do nich dotrzeć i się z nimi spotkać. I wiem, co to znaczy dla kogoś, kto był traktowany jak przedmiot przestępstwa wiele lat temu i musiał z tym żyć następne 50 lat. Są historie straszne same w sobie”. Co z tego, kiedy episkopat, jak widać, uznał, że w interesie kościelnej korporacji ważniejsze jest wyciszenie sprawy.
Patrzyłem na protest w Krakowie z szacunkiem dla jego uczestników, głównie ludzi młodych, zapewne w większości praktykujących katolików. Ze spokojną determinacją zaświadczali, że sprawa nie jest im obojętna. Zanieśli pod budynek kamyki z cytatami z Ewangelii. Jeśli ci, którzy powinni mówić, będą milczeli, „kamienie wołać będą”.
Gdy trybunał Przyłębskiej swą decyzją odmawiającą prawa do aborcji płodu z ciężkimi nieuleczalnymi wadami wyprowadził na ulice polskich miast tłumy protestujących, patrzyłem na tej samej Franciszkańskiej na potężną manifestację sprzeciwu. Teraz, w sprawie rozgonienia komisji prymasa Polaka, stała naprzeciwko budynku mniej liczna grupa. Ale jeśli kiedyś coś się zmieni w Kościele w Polsce na lepsze, to dzięki tym zwykłym katolikom, bo na biskupów milczących w trudnych dla Kościoła sprawach raczej nie ma co liczyć.
Komentarze
Katolom i katofaszystom polskim sprzedajny i skurwiony kościół nie przeszkadza.
A nawet im odpowiada bo upodobnił się do nich samych, stał się bardziej swojski i nie mają nawet poczucia „grzechu”, bo sprzedajność, kłamstwa, obłuda i skurwienie stało się polską normą powszechną… żadnego sumienia, żadnych jego wyrzutów…
Tępa masa katoli ze stadnymi, „wyhodowanymi”, haniebnymi instynktami ma się coraz lepiej.
Czekam na inkwizycję i świętą wojnę z niewiernymi…
Jak na organizację głoszącą ,,prawda was wyzwoli” i uzurpującą sobie prawo do bycia depozytariuszem etyki i moralności to dochodzenie do prawdy idzie jej zadziwiająco ciężko.
Może los kolegów po fachu z USA i innych krajów oraz koszty mierzalne w mamonie utrudniają znacząco to ,,wyzwolenie przez prawdę”?
Wybór Kibola napewno umocni ich ,,wiarę” bo tylko zdeterminowani i uczciwi świeccy, choćby pod postacią niezależnej prokuratury sądów powszechnych, mogliby przyelec tą korporację do prawdy i zadośćuczynienia krzywdom ofiar.
Może kardynał Raś jest osobiście prawym człowiekiem ale pracuje w korporacji, która nieprawość ma w swoim DNA a dywagacje o roli celibatu cóż…są bardzo potrzebne ale jeszcze potrzebniejsze jest śledztwo: kto kogo krył, opisanie całego mechanizmu. W końcu nauczyciela pedofila nie przenosi się ze szkoły do szkoły na zabitym dechami Podlasiu, tylko zwalnia się z roboty i zawiadamia policję…
@mario i @Sławczan – obaj mają, nomen omen, świętą rację.
A ja tylko dorzucę oczywistość: indywidualne sumienie według kaka jest „aberracją”. Tak się wyraził któryś z papieży, którzy są według „magisterium” kaka, nieomylni w sprawach wiary i moralności. A wyznacznikiem postępowania kleru są wytyczne samego kaka i przede wszystkim kodeks kanoniczny.
Tenże kodeks (nie pamiętam, który kanon) bezwzględnie zabrania siania „zgorszenia”, do tego stopnia, że winnego gorszącego czynu nie wolno ukarać, jeśli kara wymaga ujawnienia czynu. Dlatego – zgodnie z kaka-logiką – za ujawnienie pedofilenia kleru grozi automatyczna ekskomunika, a z kolei za popełnienie – trzy zdrowaśki za pokutę i ojcowskie upomnienie przez biskupa. Zgwałcenie dziecka ma dla kaka taki sam wymiar, jak stosunek pozamałżeński czy masturbacja. Natomiast baaaardzo ciężkim grzechem jest np. przekręcenie czegoś w liturgii.
Przy okazji: według takiej samej „logiki” polscy ojczulkowie w Rwandzie podczas masakry odbywającej się pod ich drzwiami po śniadanku pilnie strzegli… swoich świętości, czyli konsekrowanych wafelków. Żeby wafelkom się, broń Boże, nie stała krzywda.
I według takiej samej „logiki” xiunc ojczulek, który słuchał muzyki podczas porodu swojego dziecka – żeby zagłuszyć krzyki rodzącej dziewczyny – odebrał poród, powodując śmierć potomka, po czym najpierw prawidłowo ochrzcił trupka, a potem wezwał pogotowie do kochanki. Według kaka taka kolejność jest prawidłowa.
Dlatego śmieszą mnie katolicy, którzy oczekują od kleru ludzkich odruchów. Ludzkie odruchy dawno zabiła w nich… formacja.
Polski Kościół Katolicki działa tu w najlepszej tradycji
św. Jana Pawła II , który całym swoim autorytetem moralnym i rangą swojej funkcji, walczył z wszelkimi próbami pomówieniami Kościoła, o występowanie w nim przypadków pedofilii .
Czym kończą sie ustępstwa na tym terenie, wobec sił atakujących Kościół, bardzo boleśnie przekonał się KK w Irlandii, który stracił w krótkim czasie w tym kraju swoje wpływy.
Nie ma się więc co dziwić , że KK wobec takiej alternatywy, powiedział sobie ani kroku wstecz, tym bardziej , że konserwatywna część katolików, która jest wciąż jest ostoją katolicyzmu w Polsce, dalej wieży mu na słowo.
A.S.
Wazny felieton.
Ale „…powiedział to, co mówią i myślą katolicy, którzy witali dwa lata temu zapowiedź powołania komisji z nadzieją. Ryś wyraził obawę, że teraz prace nad powstaniem komisji przeciągną się…”
Witali zapowiedz 2 lata temu a komisja nie powstala i jej powstanie teraz sie przeciagnie?
To jeszcze pod egida prym. Polaka sie nie ‚przeciagnelo’ ?
Wez tu zrozum, czlowieku uczciwy, te komunikaty
Jeżeli grzeszą tak bardzo są- motłochem lub mierzwą- pierwszego określenia używał dominikanin Józef Maria Bocheński , drugiego Kalina.
W pierwszym przypadku są to ludzie, którzy nie postępują zgodnie z zasadami”życiowej mądrości” sformułowaną przez Bocheńskiego, która brzmi” Działaj tak, abyś żył długo i dobrze ci się powodziło”- jest to nakaz kategoryczny nie stanowiący jednak nakazu moralnego, zatem musimy uznać, że owi rozkoszni panowie są hedonistami,
Mało tego, Bocheński jako bezkompromisowy krytyk humanizmu neguje zasady etyczne wypływające z tego źródła, jeżeli więc grzeszyli łamiąc podstawy etyki judeo – chrześcijańskiej, to zapewne są błądzącymi hedonistami humanistycznymi, albo humanistami hedonistycznymi, a może wyznawcami krokodylizmu, bo według dwojga imion Bocheńskiego, gdyby krokodyle uprawiały filozofię -wyznawałyby krokodylizm.
Spójrzmy więc z góry na błądzące owieczki, a może krokodyle i wybaczmi im, albowiem do grzechu skłonił je wstrętny Humanizm ewentualnie Krokodylizm.
Biskupi poczuli wiatr wiejacy w prawą stronę.
@act
To się nazywa po orwellowsku nowomowa- w tym przypadku kościelna. Nic nie jest jasno dopowiedziane. Prymas miał stworzyć komisję, to oczywiście musiało potrwać, bo rzecz była bez precedensu. Kiedy jej kształt zaczął się rysować, odezwała się Rada Prawna przy KEP z wątpliwościami, czy w ogóle ten projekt kontynuować. I biskupi przyznali rację kanonistom, a nie prymasowi. Każda korporacja chroni swoje interesy.
Ponownie w rękach Boga, a nie prawa.
Tysiace poszkodowanych, grupa protestująca. Z czasem to będzie tłum i Kościół przesunie się w stronę prawa.
mario
20 czerwca 2025
19:57
Pisząc o katolach , masz na myśli wszystkich katolików czy jakąś ich część , jeśli tych drugich to w jaki sposób ich wyodrębniasz ?
Szanowny Redaktorze !
Nihil Novi, bezczelność i arogancja w której nawet purpurat z Krakowa nie odczuwa żadnego wstydu, o przyzwoitości nie wspominając, Dlatego zasadne jest pytanie do wyznawców Swiętego Kościoła Katolickiego.
Jak godzicie przestrzeganie Przykazań np Nie mów fałszywego świadectwa przeciw blizniemu swemu,, z powszechnym. Tusk złodziej, Tusk morderca,Tusk agent niemiecki Itd, itp.
I pytanie drugie. Co Wy jeszcze w tej Fabryce Iluzji i Tragifarsy robicie ?Szanowny Redaktorze!
W Irlandii, w której mieszkam rusza właśnie ekshumacja z dołu na nieczystości, ofiar chrzescijańskiej miłości.
I tylko jedna definicja może mieć tu zastosowanie; Zbrodnie przeciwko ludzkości nie przedawniają się.
Nie moge pisać
W moim obecnym kraju
Cenzor
21 czerwca 2025
12:39
mario
20 czerwca 2025
19:57
Pisząc o katolach , masz na myśli wszystkich katolików czy jakąś ich część , jeśli tych drugich to w jaki sposób ich wyodrębniasz ?
Tych drugich przyzwoitych katolików może być jakie 10% i mają poczucie wstydu za to co się robi. Coraz więcej opuszcza religię katolicka jako religie amoralną, siejąca nienawiść, antysemityzm, jest to zgnilizna moralna , jak w ewangelii o ” pobielanych grobach”.
Przykład Brauna i poświęcone widły na Żyda a konkretnie gaśnica.
Braun jako jedyny prawdziwy katolik miał odwagę zmazać „hańbę” rodziny
rodziny Ulmów.
To się prawdziwym katolikom podoba.
@Cenzor
21 czerwca 2025 12:39
Nie jestem – i nigdy nie byłem – selekcjonerem i niczego nie „wyodrębniam”.
Jestem – jak wielu – od nazywania rzeczy i zjawisk społecznych życia publicznego po imieniu i nie na kolanach.
Reaguję na patologię pseudoreligii i psychofanizm kibolsko-religijny organizacji przestępczych marzących o rozstroju organizacji państwa demokratycznego i wprowadzeniu katodyktatury i rządów monopartii gangusów.
I ciekawostka… zatrzymany wpis u Dziadula „Sprawa Psycho Fans, czyli sędziuje prezydent RP”:
• mario
20 CZERWCA 2025 13:42
Cieszę się, że Pan opisał tak dokładnie i z biglem tę kibolską – jak widać – bezkarną Polskę mafijną.
Skoro tak to wygląda – albo jeszcze gorzej – rzeczywistość kibolskiej „rozrywki” – to dlaczego oczekiwać od de Bila – unurzanego w kaczym dole po pachy – zgodnej z prawdą i sensownej wypowiedzi.
Teraz poszli na całość – kurdupel nominował gangusa – żeby było wiadomo kto i co rządzi Polską – gangsterka i naga siła bejsbola i maczety.
Młodzież kibolska głosowała na gangusa nie bez przyczyny – nudzi się i chce żyć bez żadnej odpowiedzialności.
Kościół uwielbiał i święcił od lat na Brunatnej Górze całe zastępy kiboli – zapewne widzi w nich święte zastępy obrońców wiary i ich kosmicznego oszukaństwa i trefnych biznesów.
Czeka nas władza gangusa i jego koleżków oraz rechot złajdaczonego do cna kurdupla – niech go pochłoną ognie piekielne.
Twój komentarz czeka na moderację.
Kościół katolicki jak zwykle gra z publicznością w zabawę „dobry ksiądz — zły ksiądz” i publika znowu się na to nabiera, a Kościół robi swoje, zgodnie z planem. „Zły ksiądz” to Rydzyk, Jędraszewski, Polak, itd.. „Dobry ksiądz” to kardynał Ryś, ksiądz prof. Kobyliński, ojciec Gużyński i kto tam jeszcze. To oczywiście ściema. Parafrazując stare powiedzenie — „Dobry ksiądz to były ksiądz”. Na przykład Stanisław Obirek albo Tadeusz Bartoś.
P.S. Czytam, że kardynał Ryś napisał książkę o celibacie. Nareszcie jakiś duchowny katolicki wypowiedział się w sprawach na których się zna.
Religia jest formą organizacji społecznej. Można ją zatem analizować w dwóch głównych aspektach: wspólnoty oraz władzy. Grupa osób, która zebrała się pod budynkiem kurii, jak również osoby je popierające i wspierające – to osoby, dla których element wspólnoty jest priorytetowy. Natomiast postawa i działania episkopatu jest wyrazem aspektu władzy. W mojej opinii, osoby którym leży na sercu dobro tej religii jako wspólnoty, powinny tak działać aby możliwie neutralizować władcze zapędy hierarchów kościelnych. A ponieważ cały kościół instytucjonalny jest nakierowany na rządzenie (był elementem struktury państw europejskich) jest to bardzo trudne.
Każda korporacja broni swoich interesów,
a kto wstawi się za murarzami ?
Przed kilku laty KK przedstawił jednoznaczne statystyczne dane,
że to nie księża są największymi pedofilami,
ale, że to murarze prowadzą w pedofilskiej statystyce.
Potężna księżowska korporacja ze wszystkimi swoimi wpływami wybroni się,
ale kto, poza mną, stanie w obronie murarzy ?
Kto powie, że przecież nie wszyscy murarze są pedofilami,
a nawet wielu z nich, mimo ich wszystkich słabości ,
są pożytecznymi członkami naszego społeczeństwa,
a wyniki ich pracy służą prawie wszystkim,
oczywiście poza bezdomnym ,
Ale czy za bezdomnych podobnie jak za pedofilię są także na pierwszym miejscu ,
odpowiedzialni murarze ?
Kamienie wołać będą…
Katokibolstwo, gangus i Nobel…
„Kibicuje Lechii Gdańsk, trzymając z najwierniejszymi z „młyna”. Organizuje od lat pielgrzymki piłkarskich fanów na Jasną Górę. Nigdy nie odciął się od kiboli, chuliganów, ale także od wsparcia, którego udzielał bandytom. Ksiądz Jarosław Wąsowicz jest postacią barwną, ale i kontrowersyjną. A do tego jest jednym z przyjaciół Karola Nawrockiego, który nie kryje podziwu i – jak sam mówi – najchętniej wręczyłby księdzu pokojowego Nobla.
„Ksiądz Jarosław Wąsowicz powinien dostać pokojowego Nobla za realizację pomysłu pielgrzymki kibiców. To niesamowite, że grupy na co dzień wyraźnie rywalizujące jednoczą się w modlitwie na Jasnej Górze” – w ten sposób mówił Karol Nawrocki w rozmowie ze Sportowymi Faktami w 2018 r. Księdza i polityka połączył młyn Lechii Gdańsk, wspólnie napisana książka, pielgrzymki, ale nie tylko – również nadawane sobie tytuły.
„Pokojowy Nobel”, o którym mówił Nawrocki, z pewnością wzbudzi zdumienie u tych, którzy o księdzu Wąsowiczu mają nieco gorsze zdanie. Salezjanin w mediach ma dwie twarze. Jedni określają go „duszpasterzem polskich kibiców”, inni „kapelanem chuliganów”. W prawicowo-konserwatywnych mediach opisywany jest jako ten, który zjednoczył kibiców, szerzy pamięć o polskich bohaterach i historii naszego kraju. Liberalno-lewicowe opisują z kolei jego znajomości z kryminalistami, wsparcie zbiórek dla przestępców, czy pokazują zdjęcie księdza z wyciągniętymi środkowymi palcami, opisujące jego stosunek do krytykujących go mediów. Ale po kolei.
Wąsowicz, który – jak przyznaje w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” – brał udział w wieczorze wyborczym i wspierał Nawrockiego w wyborach, zna się z nim od niemal dwóch dekad. Poznali się, kiedy Nawrocki zaczynał pracę w IPN (czyli ok. 2009 r.). Od tej pory wielokrotnie współpracowali przy różnych projektach, m.in. przy upamiętnianiu Żołnierzy Wyklętych i inicjatywach organizowanych przez Muzeum II Wojny Światowej. Ich więź, jak podkreśla ksiądz, przerodziła się wtedy w prawdziwą, szczerą przyjaźń.
Obaj wywodzą się z Gdańska, mieszkali niedaleko siebie. Obaj są historykami. Obaj należą do środowiska kibicowskiego Lechii. Obaj chodzili na mecze do młyna, w miejsce dla najbardziej zagorzałych fanów. Ksiądz Wąsowicz sam przyznaje, że jako młody chłopak był „kibolem Lechii”, a Karol Nawrocki nie odcina się od uczestnictwa w ustawkach kibiców, opisując, że sprawdzał się wtedy w „szlachetnej walce”.
Duchownego i polityka w 2015 r. połączyła też książka o Lechii Gdańsk: „Wielka Lechia Moich Marzeń”. Nawrocki był jej współautorem. Są w niej m.in. opisane losy Tadeusza Duffka, gdańskiego chuligana, który jako 17-latek zabił pijanego kibica Arki Gdynia. To jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci w świecie gdańskiego klubu.
Ksiądz tę sytuację opisuje jako „błąd przeszłości” i „grzech młodości”. W dużej mierze pisze o Duffku ciepło. Duffek dziś patronuje pielgrzymce fanów na Jasną Górę, to on był spiritus movens tego pomysłu, to on namówił księdza Wąsowicza do organizacji pielgrzymek kibiców.
Nawrocki też kilkukrotnie uczestniczył w organizowanych przez księdza pielgrzymkach – początkowo jako kibic, a później jako dyrektor MIIWŚ i prezes IPN oraz kandydat na prezydenta. Nawrocki przed wyborami stwierdził, że jeśli wygra wybory, znów pojawi się na pielgrzymce.
– Jestem wdzięczny Karolowi za to, że jeździł z wykładami na Pielgrzymkę Kibiców na Jasną Górę. (…) Kibice są wierni wartościom, honorowi, nieprzekupni. Są lojalni, nie opuszczają się nawzajem, kiedy komuś powinie się noga, kiedy ktoś popełni błąd, kiedy ktoś zachoruje albo nawet kiedy trafi do więzienia – mówił Wąsowicz w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność”, przedstawiając wyidealizowany obraz kibiców.
Nawrocki jako prezes IPN w 2023 roku przyznał Wąsowiczowi medal Reipublicae Memoriae Meritum „za zasługi w działalności publicznej i społecznej dla upamiętniania historii Narodu Polskiego”. Wcześniej, bo w 2018 r., ksiądz wszedł w skład Rady MIIWŚ powołanej przez ministra Piotra Glińskiego. Wąsowicz ma na koncie sporo publikacji poświęconych opozycji antykomunistycznej. Publikował też w „Gazecie Polskiej”, portalu Niezależna.pl, czy „Frondzie”.
Ksiądz i gangsterzy?
Kontrowersje wokół Wąsowicza mają kilka aspektów. Po pierwsze chodzi o powiązania z osobami karanymi. Opisywała je „Wyborcza” czy TVN24, część rzeczy nakreślonych jest też w tajnym raporcie PiS dotyczącym Nawrockiego, do którego dotarł Onet.
Wąsowicz miał znać się Olgierdem L. ps. „Olo”, przestępcą i kibolem, który w 2016 r. został skazany na trzy lata i 10 miesięcy za pobicia, sutenerstwo i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Wąsowicz sugerował, że nie znał go osobiście, ale w internecie jest dostępne ich zdjęcie w przyjaznych objęciach.
Oprócz tego w sieci jest też informacja o tym, że Wąsowicz wsparł zbiórkę internetową fundacji Olgierda L.
Innym razem „kapelan kibiców” zachęcał na Facebooku do zbiórki na pomoc prawną dla Grzegorza H., ps. „Śledziu”. To kibic, który został zatrzymany po bójce z policją w Kopenhadze. Media wcześniej pisały, że zatrzymany ma wytatuowany portret Adolfa Hitlera i symbol „SS”. Zagorzały kibic Lechii spędził łącznie 14 lat w więzieniu, był karany za pobicia, udział w bójkach, czy nielegalne posiadanie broni.
„Śledziu” był jednym z gości na 50. urodzinach księdza, co zostało uwiecznione na wspólnym zdjęciu. Niezręczną znajomość ze „Śledziem” wypominano także samemu Nawrockiemu. Ówczesny kandydat na prezydenta przyznał w „Wyborczej”, że zna taką osobę, bo spotkał ją w zakładzie karnym w Gdańsku podczas zajęć edukacyjnych, które prowadził.
Kolejne kontrowersje wzbudziło też jedno z opublikowanych przez Wąsowicza zdjęć. Ksiądz pokazuje na nim środkowy palec, mając za plecami logo „Gazety Wyborczej”, za którą nie przepada i której nie udziela wywiadów czy komentarzy.
Pielgrzymki na cenzurowanym? „Autonomiczne tematy kibiców”
W mediach odnotowane zostało też to, że podczas wykładu w Kielcach w Zespole Szkół Spożywczych ksiądz stwierdził, że takie osoby jak Jaruzelski, Kiszczak, Bauman, Mazowiecki, Kołakowski „z bronią w ręku walczyły z Żołnierzami Wyklętymi, lub były ich katami”.
Po tych słowach synowie premiera Tadeusza Mazowieckiego zagrozili księdzu pozwem. Wąsowicz przystał na ugodę i opublikował przeprosiny, w których przyznał, że jego wypowiedź mogła sugerować, iż Mazowiecki walczył z bronią w ręku przeciwko Żołnierzom Wyklętym, co nie było zgodne z prawdą. W przeprosinach nie odniósł się jednak do pozostałych wymienionych osób.
Nie bez echa przeszły też same pielgrzymki. Na Jasnej Górze w tym roku nie brakowało nacjonalistycznych haseł. Podczas wystąpienia Nawrockiego słychać było: „raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”. Stowarzyszenie Nigdy Więcej w swych raportach notuje też pojawiające się tam hasła typu: „śmierć wrogom ojczyzny”, czy zapisywane na szalikach „Krew i Honor” – motto Hitlerjugend.
Nawrocki pytany o kibicowskie okrzyki czy transparenty, podczas briefingu w Pińczowie w styczniu tego roku tłumaczył, że „bardzo ceni kibicowski i stadionowy zmysł, aby podejmować wiele tematów w sposób autonomiczny” i radzi nie zmierzać ku cenzurze stadionów. Wąsowicz korzenie w środowisku kibicowskim uznaje za atut prezydenta elekta. Na sugestie prowadzącego w radiu Wnet, że „Nawrocki to bokser i kibic, który nie był grzecznym chłopcem”, wyjaśnił spokojnie:
„No i bardzo dobrze, bo to pokazuje, że jest jednym z nas, że potrafi też robić ze swoim życiem wiele dobra (…) Do pewnych spraw dojrzewamy, ale wszystkie doświadczenia nas uczą. Ja też byłem kiedyś kibolem, a dzisiaj jestem doktorem habilitowanym historii i być może wielu moim kolegom, którzy mnie znali z tych lat młodości, wydaje się to niepojęte” – podsumował ksiądz.
Wąsowicz opowiedział we wspomnianym radiowym wywiadzie, że ma nadzieję, iż podczas prezydentury Nawrocki będzie „wierny wartościom, z których wyrósł, bo to w jego przypadku zawsze przynosiło sukces”. (Kacper Sosnowski, sport.pl)
—————————————–
Ten łże ksiądz-kibol to haniebna figura gebelsa biegle odwracającego znaczenia czyli odwracającego ogonem – główne narzędzie skurwionej kościelnej obronnej propagandy.
A „Pierwszy Kibol Rzeczpospolitej” – jawny gangus to szczyt skurwienia Pisdowa.
Pisofszit.
———————–
„(…) Policja i prokuratura uznały psychofansów za najgroźniejszą, najbezwzględniejszą i najlepiej zorganizowaną grupę przestępczą pseudokibiców w kraju. A jest ich wiele. Gliwicki sąd podzielił tę opinię i skazał 15 aktywistów na kary od półtora roku do 15 lat więzienia. To sporo jak na dotychczasową praktykę wymiaru sprawiedliwości. Maciej M., ps. „Maślak”, uznawany za szefa Psycho Fans, dostał właśnie najwyższy wyrok.
To sporo również dlatego, że nigdzie jeszcze nie zapadły tak wysokie kary w stosunku do pseudokibiców, wychwalanych przecież często pod niebiosa i uznawanych za „zdrową patriotyczną młodzież”. Młodzież dzielną, choć bogobojną. Strzegącą kościołów przed najazdem groźnych kordonów wściekłych kobiet.
Wszak ta dorodna młodzież dźwiga na uroczystościach religijnych wielkie krzyże i baldachimy ku czci kwintesencji Miłosierdzia i Miłości. Wszak ta narodowa młódź broni do krwi ostatniej prawdziwych patriotów przed zalewem lewactwa, a białą rasę przed kolorowymi – beżowymi, czarnymi, żółtymi, tęczowymi. Przed wszystkimi innymi. Tu jest Polska. Polska jest dla Polaków. Reszta won. Jak ktoś podskoczy – dołożymy. Od wojny z każdym, kto jest inny, od krwawych boiskowych i ulicznych bójek z każdym, kto się napatoczył, zaczęła się historia psychofanicznych formacji w Polsce„(…). /Dziadul, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/2121253,1,dzidek-tak-siekal-maczeta-ze-mieso-fruwalo-kibole-zakiblowani.read
Piotr Fronczewski – „Nie wycofuj się”
https://www.youtube.com/watch?v=eSVL-VqPTsE&list=RDeSVL-VqPTsE&start_radio=1
De Bil znowu udowadnia, że jest gnojem do ostatniego tchu… i „tupie nóżką”.
PWN wkrótce (listopad?) wyda najnowszą książkę Harveya Winterhouse’a (Inheritance: The Evolutionary Origins of the Modern World), polski tytuł „Dziedzictwo”. Bardzo polecam, fascynująca lektura.
creep hunter
21 czerwca 2025
20:49
Mój komentarz
Kaczyński nie dlatego wskazał na Nawrockiego, że on jest „przystojny” i zna języki, ale dlatego że on założył, ze w tej chwili potrzebny mu jest człowiek sprawczy. Sprawczość wg Kaczyńskiego (niezależnie od metod realizacji tej sprawczości), to marzenie, ideał, motor postępowania, cecha prawdziwego człowieczeństwa. A że u Kaczyńskiego z wyobraźnią polityczną i taką zwyczajną, podręczną jest krucho, bowiem wyobraxnuia ta jest naśladowcza, reaktywna (tak, nie), oparta na instynktach, czyli generująca postępowanie apetencyjne, tj. takie postępowanie, w którym schemat działań i metod jest ustalony na sztywno, z pewnymi modyfikacjami, które wymuszają aktualne warunki. Kaczyński wodzi stado czasach łatwych i trudnych przez nawoływanie, grożenie, selekcjonowanie, udzielanie swojej łaski i władzy, podżeganie i dobrotliwe ojcowskie pochwały i awanse, których jest władny udzielać. Elementem nienaruszalnym w tym układzie sekciarskim z odcieniem kryminalnym, który Kaczyński instynktownie tworzy, jest jego wodzenie choćby tylko przez kwestionowanie jego zamierzeń, poleceń, czy namów.
Nawrocki pasuje do zamiarów Kaczyńskiego, ponieważ został oceniony jako ten, który będzie wykonywał zalecenia, spełniał prośby (prośbopolecenia), współpracował z PiSem i samym Jarosławem w formie nieopisanej ale doskonale rozumianej, co należy, a co nie należy.
TJ
w tym i nnych przypadkach chodzi o raje podatkowe. …. super
przecież chodzi o uczciwość…..nie ma sprawiedliwych….
więc co nastąpi… żadna instytucja religijna stworzona przez ludzi nie tworzy sprawiedliwych
@lalecznik:
Ja tylko do szczególiku — przeciwstawiasz dobrą wspólnotę, złej władzy. A to tak nie jest. W prawicowym uniwersum wspólnoty są bardzo ważne. Ale czym jest wspólnota? Zapewniam, że nie chodzi we wspólnocie o empatię red. Białkowskiej — bardziej o pewne poczucie bycia razem: dumy, pychy, walki z „onymi”, itp. To potrafi być bardzo, ale to bardzo „kibolskie”: kibol jest oddany swojej drużynie, czasem do śmierci (swojej, czy kogoś innego). Ale nie jest oddany sportowi, fair play, nie zależy mu na sprawiedliwym wyniku — to jego ma być na wierzchu, per fas et nefas.
Dla mnie to jest właśnie zwycięstwo kibolskiego myślenia w episkopacie. Nic nowego, w sumie. Bo dla wielu KK to właśnie taki klub. Może oddaliby za niego życie. Ale uprawiać w tym celu religię? Wielbić Boga? Kierować się Ewangelią? To dla nich jakieś abstrakcyjne pomysły — chodzi o wspólnotę, a nie deklarowany cel istnienia tej wspólnoty*. I teraz skrzywdzeni w Kościele — słychać ich, byli krzywdziciele, byli odpowiedzialni biskupi? To jest skaza na wizerunku klubu (coś jak, powiedzmy, Polacy pomagający mordować Żydów) — należy skazę usunąć. A jak skazę usuwa kibol? Otóż zakazuje o niej mówić.
*) Gdy mówię kibol, albo gdy stawiam obraz kogoś, kto neguje polski antysemityzm, to masz bardzo negatywny obraz. Ale to jest objaw właśnie „wspólnoty” jako wartości, co może występować w formie rozwodnionej, umiarkowanej, przechodzić w rozsądne postawy. To nie zawsze musi być toksyczne.
@tejot:
Przede wszystkim Nawrocki był „dobrze skrojonym” kandydatem na te wybory. (Tu mi FB przypomniało, że KP opisywała, co PIS „powinien zrobić” ich zdaniem — nie w sensie rady, ale w sensie chłodnej analizy; no i prawie przewidzieli Nawrockiego: anonimowy człowiek, znacząco młodszy od Kaczyńskiego…) Do listy KP dodam: poglądy i postawy Konfederackie (przede wszystkim blisko najconalistom, ale też zadeklarował wszystkie kwestie „wolnorynkowe”, jakich wymagało poparcie Mentzena), gdy wiadomo było, że o wyniku zadecydować może poparcie Konfederacji (przynajmniej dla kandydata PiS). Tak, zapewne brutalny i, jak dotąd, bez własnych ambicji politycznych — to też atuty.
PS. Kampania toczyła się po zwycięstwie Trumpa, więc zastanawiam się, czy afery nie były atutem z punktu widzenia Kaczyńskiego: kampania pokazała, że tak wyraźny cel do atakowania, odciągnął od merytorycznej dyskusji z jego programem; a jednocześnie przyciągał elektorat przejęty „złym traktowaniem” kandydata.
Fałsz i obłuda Jarosława.
Wreszcie dzisiaj bezdyskusyjnie przyznał, że będziemy mieli szemranego prezydenta, bowiem KN jest ich kandydatem, chociaż też jest kandydatem obywatelskim, ale tylko troszeczkę.
Nie miał odwagi tego przyznać przed wyborami, natomiast bezdyskusyjnie temu zaprzeczał.
A że „szemrany” to może też kiedyś przyzna, ale wystawił takiego.
PAK4
22 czerwca 2025
18:54
Mój komentarz
Tu zadział lekko zmodyfikowany przypudrowany w miejsce wspaniałego amerykanizmu szczerą i wzruszającą ojczystością mechanizm zapuszczony w USA przez sztab Trumpa, mającego sądowne orzeczenie winy blagiera, krętacza i „prawdziwego” Amerykanina. Jestem przekonany, że mechanizm był kopiowany w żywym, bieżącym kontakcie z trumpistami w USA.
TJ
@tejot:
Ja się wyjaśnię 😉 Otóż chodzi mi o to, że kandydat zamieszany w afery, z powiązaniami z półświatkiem wydaje się kiepskim kandydatem. Wszyscy tak myśleliśmy (tak mi się zdaje). Wybory pokazały, że to atut — znane afery i powiązania sprowadzały krytykę na dość wąskie tory, które dla wielu wyborców były obojętne (albo wręcz uważali każdy atak na moralność kandydata za potwarz, tylko budując dla niego sympatię), jednocześnie pozostawiając wiele niefajnych cech kandydata bez dyskusji i ataków. Uważam, że to trudne do wymyślenia, ale możliwe do zaobserwowania — skoro Trump był wcześniej, no to można było tam zauważyć, jak to może działać.
„Wołające kamienie” a tym bardziej skrzywdzonych ludzi funkcjonariusze Krk mieli, mają i mieć będą w … .
Liczy się kasa i władza.
Po wygraniu popieranego przez nich sutenera nie muszą nawet udawać, że jest inaczej.
PAK4
23 czerwca 2025
8:00
@tejot:
Ja się wyjaśnię Otóż chodzi mi o to, że kandydat zamieszany w afery, z powiązaniami z półświatkiem wydaje się kiepskim kandydatem. Wszyscy tak myśleliśmy (tak mi się zdaje). Wybory pokazały, że to atut
Mój komentarz
W przypadku Trumpa atutem (jednym z kilku) były wygłaszane kłamstwa przez niego. W jednej wypowiedzi potrafił on pomieścić powyżej dwudziestu kłamstw i to kłamstw wprost, nie jakichś szczególnie maskowanych typu aluzje, czy insynuacje.
W przypadku kłamiących masowo, na bezczela kandydatów duża cześć elektoratu niweluje te kłamstwa na różne sposoby udaje, ze nie widzi tych kłamstw. tłumaczy sobie, że to jest kampania wyborcza, to nie jest kłamstwo, tylko polaryzacja, oraz jeszcze większa część elektoratu przyjmuje wyjaśnienie takie – dobrze im tak, trzeba im dowalić, bo oni nie rozumieją innego języka. itp. Tego typu pomysły, idee, mentalność wyborcza erodują demokrację.
Po drugie do tych motywacji jest dołączony jeszcze jeden aspekt silnie neutralizujący kłamstwa. Jest to uznanie dla (rzekomej) sprawczości i odwagi kandydata, demonstrowanej intensywnie, niejako zapowiadanej w krzykliwych widowiskowych, nawołujących do czegoś tam. np. do nienawiści do „najgorszego prezydenta” jakim był Biden w USA lub w przypadku Polski do „najgorszego premiera”, jakim jest Tusk. Wyborcy kupują tego typu zagrywki, jako nic nadzwyczajnego, może trochę, ale co tam, wręcz jako coś pożądanego, jako cechy predestynujące do bycia prezydentem. O ten to potrafi dołożyć, będzie dobrym prezydentem, takiego nam trzeba.
Jest to w dużej części motywacja reliktowa, oddziedziczona po epoce stadnej homo sapiens, gdzie siła, przewaga siłowa, tężyzna, reaktywność typu wet za wet, są postrzegane jako odpowiednie zachowanie, właściwe dla jednostki, która ma czemuś przewodzić.
Zaznaczam, ze nie jest to całość motywacji wyborców, ale w wielu przypadkach taki odbiór kandydata przez elektorat dołożony do sumy innych czynników może być decydujący.
TJ
@tejot:
1) Za mną chodzi Haidt i to, że pisząc książkę o lewicowym i prawicowym postrzeganiu moralności, zupełnie pominął on „prawdę” jako wartość moralną. I nie wiem, jak Haidt dzisiaj, na pewno „moja banieczka” ma go obecnie za algrightowca, od którego trzymać się trzeba daleko.
2) Ale słyszę raz po raz, nawet tu nick po rewolucji to niósł, że przecież z onymi się trzeba dogadać, więc nie można za ostro krytykować, bo co potem jak wygrają. To jest znowu to traktowanie słów wyłącznie jako elementu przetargowego, a nie czegoś, co może opisywać rzeczywistość. I nie jest to kwestia jednego nicka.
3) Może to podsumowanie/synteza a nie trzeci element, ale czy obecny świat plemiennej polaryzacji, nie wychowuje do absolutnego relatywizmu, w którym prawda jest co najwyżej stanem emocjonalnym „naszych”? Myślę, że bardzo, bardzo wielu wyborców tak to już postrzega.