Zło się nie starzeje

Ten artykuł to pokarm dla umysłu. Prof. Tomasz Polak, były ksiądz, pisze w „GW” o książce Kevina Spicera, amerykańskiego księdza katolickiego i teologa „Księża Hitlera. Kler katolicki i narodowy socjalizm”. Ta książka „jest jak trzęsienie ziemi”. Pokazuje, „do czego zdolne są fanatyczny nazizm i fanatyczny katolicyzm”. Polak dodaje, że fanatyczny katolicyzm, o którym pisze Spicer, „bynajmniej nie zniknął ani nie odszedł w niepamięć, nawet jeśli dziś nie kojarzy się już z morderczym reżimem nazistów. Mam na myśli także fanatyczne odłamy katolicyzmu w Polsce”.

Polak twierdzi, że dzisiejszy problem polski z Kościołem polega na tym, że zakorzeniło się u nas przekonanie, że oceniać działania ludzi Kościoła można jedynie w zgodzie z regułami systemu kościelnego i jego instytucji. Ulegają temu nie tylko bezkrytyczni katolicy, ale i „polityczne systemy niereligijne”.

Rozumiem, że chodzi mu o szeroko rozumianą debatę publiczną. A niepokoi, że nieformalna, mentalnościowa zgoda na takie wyjęcie ludzi Kościoła spod jurysdykcji – a więc i oceny moralnej – „dewastuje możliwości krytycznego odnoszenia się do obecności ludzi i instytucji Kościoła oraz prezentowanych przez nie zasad działania” w przestrzeni publicznej.

Księża niemieccy popierający hitlerowski nazizm nazywali fuehrera „łaskawym darem zesłanym nam z nieba, zbawcą i wielką nadzieją naszego ludu”. Głosili, że chrześcijanin musi być antysemitą. Aprobowali nazistowską propagandę wpajającą społeczeństwu, że „wrogami Niemiec są Żydzi, osoby homoseksualne oraz odmiennych narodowości”. System pedagogiczny nie radził sobie z tym przekazem. Proste przesłanie, że wszelkim kłopotom narodu i państwa winni są „podstępni wrogowie”, rozprzestrzeniał się jak burza ogniowa.

III Rzesza Hitlera upadła po 12 latach, więc nazistowski ogień nie strawił do końca sumień obywateli i zdolności do moralnego i politycznego oporu. Nie cały Kościół katolicki w Niemczech dziękował Bogu za Hitlera i nazizm, tak samo jak nie cały Kościół ewangelicki. Masowego ruchu protestu oba Kościoły nie zdołały jednak wydać. Nie tylko z powodu inwigilacji i prześladowań opozycjonistów, ale też dlatego, że propaganda trafiła na podatny grunt w społeczeństwie. Księża niemieccy – teoretycznie część elity duchowej narodu – wikłający się w nazizm to ostrzeżenie dla obecnych czasów.

Tego demona wciąż można wypuścić w XXI w. Negatywne emocje przebijają się szybciej i głębiej niż pozytywne; demagogia, kłamstwa i nienawiść trafiają szerzej niż racjonalne argumenty w obronie tolerancji i różnorodności. Polityk żydożerca i ukrainofob, zaczynający swe wystąpienia od „szczęść Boże”, zdobywa w demokratycznych wyborach milion głosów, w tym wielu młodych ludzi. Przemoc i siła sprzedają się lepiej niż prawda i solidarność. Kto dziś potrafiłby wyliczyć osiem błogosławieństw, skrót nauk Jezusa?

Reklama